Rozdział 3

57 10 0
                                    

Jaylynn

Bardzo mocno trzęsła jej się dłoń, kiedy nie była w stanie napisać na tablicy niczego więcej niż przykładu z książki. Doskonale słyszała śmiechy kilku osób z klasy z tyłu i ciche westchnięcia swojego nauczyciela.

- Zrobisz to w końcu? To tylko głupie podstawienie do wzoru, Jaylynn! - mruknął sfrustrowany mężczyzna. - Która to już jedynka w tym tygodniu?

Opuściła rękę i nieco skuliła się w sobie, czując jak mocno zbierało jej się na płacz. Zaraz potem z powrotem uniosła marker wyżej, próbując cokolwiek wykrzesać ze zmęczonego umysłu. Wzór... Uczyła się wczoraj jakiegoś wzoru, ale było wtedy już tak późno, że niewiele z tego pamiętała. Prawdę mówiąc ledwie utrzymywał jej się w pamięci temat, jaki przerabiali.

- Jaylynn, napiszesz to wreszcie, czy dalej będziesz marnować czas klasie?

Opuściła głowę, starając się nie pokazać po sobie, jak mocno chciało jej się ryczeć z bezsilności. Wiedziała, że sytuacja z matmy była okropnie nieciekawa i jeśli miało tak dalej pójść, z pewnością skończy z zagrożeniem na koniec roku. Zresztą z innymi przedmiotami nie było jakoś lepiej - fizyka i chemia też całkowicie jej nie szły. Jedynie w biologii jakoś sobie radziła, z reszty wyciągała marne dwójki.

Kiedyś mogła się nazwać w miarę dobrą uczennicą. Kiedy jednak musiała zacząć pracować na swoje utrzymanie, a dodatkowo wkopała się w usługi gangowi, straciła czas na naukę, a także siły na cokolwiek. Jej oceny gwałtownie spadły i tak naprawdę cudem wyciągała coś pozytywnego. A egzamin końcowy miała już za rok...

- Siadaj, Jaylynn. Twoje zagrożenie nie zniknie przez kolejne jedynki, tak dla jasności - burknął do niej jej nauczyciel.

Praktycznie od razu odłożyła marker na miejsce i z nisko zawieszoną głową usiadła z powrotem w swojej ławce. Siedziała w tym kącie sama, odkąd tylko pamiętała. Całe szczęście udało jej się zająć ostatnią ławkę pod oknem na początku roku i nikt z klasy nawet nie starał się jej zaczepiać. Było to na swój sposób pocieszające, skoro widziała, jak wielki mieli z niej ubaw.

- Może w końcu wyleci z klasy.

Ten szept całkowicie ją rozstroił i już do końca lekcji nie potrafiła się na niczym skupić. Chciała jak najszybciej wrócić do domu na szybki obiad z pudełka i iść do pracy, gdzie nikt nie traktował jej źle. Na razie jednak pozostawało jej przetrwać jakoś przerwę.

- Boże, jaka ona jest irytująca... Może przestałaby wreszcie udawać takie niewiniątko. Wkurza mnie to.

Skuliła się, słysząc kolejny szept, tym razem od strony dziewczyn, które usiadły na ławce na korytarzu. Wiedziała, że mówiły to wszystko specjalnie tak, by dosłyszała.. Może naprawdę powinna całkowicie odpuścić sobie szkołę?

Starała się odrzucić od siebie te myśli, zastanawiając się, czy kolejny dzień w pizzerii okaże się tak samo wyczerpujący, co poprzedni. Zaczynał się weekend, więc domyślała się, że ruch może być jeszcze większy. Może będzie musiała pomóc w kuchni?

Wzdrygnęła się na dźwięk dzwonka, wracając do teraźniejszości.

Najpierw musiała zająć się resztą lekcji.

***

Ostatni raz spojrzała z obawą na telefon, zastanawiając się, czy Joe nie postanowi czasem do niej zadzwonić. Odkąd dowiedzieli się o tym całym Kacie, gang jakby się uspokoił i nie krążył tak beztrosko po ulicach. Jaylynn nie wiedziała, czy sama powinna czuć się zagrożona, w szczególności, że nie miała pojęcia, jak ten Kat wyglądał. Skoro obawiali się go ludzie pokroju jej lidera, zapewne był naprawdę silny, a co za tym idzie, napakowany.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz