Rozdział 5

63 11 2
                                    

Jaylynn

Odkąd weszli do biura, nawet na nią nie zerknął, a mimo to stresowała się tak mocno, że nie wiedziała nawet, co zrobić ze swoimi dłońmi, które spociły się niemiłosiernie. Dopiero niedawno zorientowała się, że ten dziwny klient był tak naprawdę jej prawdziwym szefem, o którym wspominał Andy. Doskonale wiedziała, że chciał ją zobaczyć, a mimo to nie domyśliła się, kim był mężczyzna wyglądający na przyjaciela jej dotychczasowego przełożonego.

Prawdę mówiąc nigdy nie była też w jego biurze. Kiedy właściciela nie było w mieście, miejsce to odwiedzał czasem Andy, ale raczej przez większość czasu było zamknięte na klucz. Samą rozmowę o pracę odbyła gdzieś na zapleczu, gdzie personel miał swoje półki na prywatne rzeczy.

W środku było dosyć ciemno, ale cały lokal był utrzymany właśnie w takich kolorach, by zachować klimat. Swojego pracodawcę widziała tylko i wyłącznie dzięki lampce stojącej na biurku, bo nikt nie pofatygował się, by włączyć inne światło. Zerkając na niego kątem oka, starała się wyłapać towarzyszące mu emocje, jednak jego twarz wydawała się być wykuta z kamienia.

O ile jeszcze wcześniej mężczyzna wydawał się kompletnie niezadowolony, co widziała przy rozmowie z Andym, tutaj, w cichym biurze, nie nawrzeszczał na nią, jak się spodziewała. Kiedy tylko dowiedziała się od Andy'ego, że właściciel chce ją widzieć, od razu wypytała o niego Doris. Nie zaskoczyła jej informacja, że prowadził jeszcze inny typ działalności, był wymagający i nierzadko z tego powodu w kiepskim humorze oraz że nienawidził wszystkiego, co mogłoby sprowadzić na niego kłopoty.

Czyli de facto jej.

- A więc? - mruknął, nagle wyrywając ją z zamyślenia. - Nie przedstawisz się nawet?

Spojrzała na niego niepewnie, jeszcze mocniej ściskając fartuszek w dłoniach. On nawet nie wiedział, jak miała na imię?

- Jaylynn Forbes, proszę pana - odpowiedziała cicho, choć starała się brzmieć jak najbardziej pewnie.

- Jaiden Cruise. Powiedziałbym, że mi miło, ale chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że nie powinno cię tu być.

W napięciu przełknęła ślinę, starając się nie patrzeć na niego zbyt długo, by zachować choć odrobinę pewności siebie. Zastanawiała się, czy powinna coś powiedzieć, kiedy niezręczna cisza zaczęła niemiłosiernie się przedłużać i przyprawiać ją o zawroty głowy.

- Mi również miło - powiedziała, tak naprawdę od razu mając ochotę palnąć sobie za to w głowę. - Pana poznać.

Jaiden z głębokim westchnięciem oparł głowę o rękę, nieco bezmyślnie się jej przypatrując. Czuła to oceniające spojrzenie i nie była pewna, co tak naprawdę przechodziło mu przez myśli. Znając siebie i swoje szczęście do ludzi, zakładała, że układał w głowie plan, jak uprzejmie się jej pozbyć.

- Ile masz lat? - zapytał nieoczekiwanie, przez co delikatnie się wzdrygnęła.

- Siedemnaście - odparła cicho.

- Uczysz się gdzieś?

- Tak.

- Liceum?

Tym razem tylko delikatnie przytaknęła. Nie wiedziała, co miały oznaczać kolejne minuty ciszy, ale podczas tego czasu siedziała jak na szpilkach. Niezbyt dobrze znosiła bliskie kontakty z ludźmi, a ten mężczyzna nie dość, że ciągle na nią spoglądał, to jeszcze siedzieli całkiem blisko siebie.

- Skąd pomysł na pracę u mnie? - spytał dość luźnym tonem. - Lubisz gastronomię czy coś w tym rodzaju?

- Po prostu chcę dorabiać po szkole - powiedziała zgodnie z prawdą. Dopiero potem zorientowała się, jak nieciekawie to zabrzmiało.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz