Rozdział 11

22 7 2
                                    

Jaiden

Ta z pozoru spokojna niedziela okazała się dla niego nadzwyczaj męcząca. W jego głowie cały czas kotłowały się myśli o Jaylynn i o tym, jak mogła wyglądać jej sytuacja. Najgorsze było chyba to, że nie wiedział, co dokładnie się u niej działo. Co za tym szło, nie był do końca pewien, jak jej pomóc.

Swoje zmartwienie tłumaczył sobie tym, że powinien coś zrobić, jako dorosły. Nie chodziło mu o sympatię do tej dziewczyny, bo traktował ją dość obojętnie. Po prostu nienawidził patrzeć na cierpienie innych.

Z początku chciał zadzwonić do swojego znajomego policjanta i opowiedzieć mu o sytuacji. Szybko pomyślał jednak o tym, że skoro dziewczyna nie chciała współpracować, mogłaby się tylko wystraszyć. Zresztą nie wiedział też, czy ten siniak aby na pewno wydarzył się w jej domu.

A może rzeczywiście sama to sobie zrobiła? Może te dziwne wymówki miały ukryć prawdziwą wstydliwą przyczynę? Ale przecież wiedział, co widział! Nie dało się zrobić takiego urazu poprzez upadek, czy uderzenie.

Westchnął i przetarł zmęczone powieki. Leżał właśnie w łóżku i bez zainteresowania wpatrując się w sufit, myślał nad wczorajszą sytuacją. Nie zapisał numeru młodej, by móc zadzwonić i spróbować na spokojnie porozmawiać. W pracy nie chciał jej dręczyć, bo zdążył się już dowiedzieć, że to nie był dobry pomysł.

Niby miał jej adres gdzieś w umowie, ale nachodzenie jej mieszkania czym bardziej nie wchodziło w grę. Wiedział przecież, że ledwo się znali, więc miał małe szanse na jej zaufanie w takiej sprawie.

Pomyślał o Andym i innych pracownicach, z którymi Jaylynn trzymała się przecież dłużej. Chciał napisać wiadomość do swojego przyjaciela i dokładnie opisać, co zobaczył, jednak po dłuższej chwili z tego zrezygnował. Zamiast tego wystukał na klawiaturze coś innego.

Szefuuuwu

Jutro wylatuję. Miej oko na młodą.

Zignorował nawet nick, który Andy niegdyś mu nadał.

Zjeb

Ta jest!

***

Dwa dni później

Z niechęcią upił łyk zimnej kawy i z powrotem wrócił do czytania dokumentów odnośnie budowy. Był właśnie w swoim hotelu i choć normalnie różne hałasy mu nie przeszkadzały, tym razem nawet cichy szmer go irytował. Doleciał na miejsce wczoraj wieczorem, a przez męczące go myśli prawie w ogóle nie spał.

Wciąż nie wiedział, co dokładnie powinien zrobić i to denerwowało go w tym wszystkim najbardziej. Nawet jeśli nie znał tej dziewczyny za dobrze, nie chciał, by działa jej się krzywda.

Ale jak miał...?

Stop. Miał tyle roboty do nadrobienia, że naprawdę nie mógł rozdrabniać się nad czymś innym.

Z westchnięciem wrócił myślami do planu remont i przelewów, które musiał na szybko wykonać. Czekało go także spotkanie biznesowe, o którym by zapomniał, gdyby nie jego asystentka. W tamtej chwili miał ochotę wychwalać Clarę nad niebiosa. Ta kobieta jak zwykle uratowała go od wstydu.

Praca dłużyła mu się niemiłosiernie, jednak po prostu musiał to wszystko zrobić. Były zadania, które mógł wypełniać tylko on, dlatego jego tygodniowa nieobecność zrobiła swoje.

Po osiemnastej umówił się ze swoją masażystką i był sobie za to bardzo wdzięczny. Złote ręce Glorii zdziałały swoje i chociaż jego mięśnie stały się przyjemnie rozluźnione. Zjadł kolację z ulubionej restauracji, wypił lampkę najdroższego wina, jakie miał i pooglądał telewizję dla odmóżdżenia.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz