Rozdział 14

57 11 6
                                    

Jaylynn

Jaiden spojrzał na nią z wyraźną dezorientacją, jednak po krótkiej chwili ponownie odwrócił się do Joe, jakby w ogóle jej tam nie było. A ona cały czas trzęsła się na całym ciele, nie potrafiąc podnieść się na nogi.

Nie wiedziała, co w ogóle powinna zrobić. Przerażał ją widok pobitych towarzyszy i fakt, że właśnie odkryła tożsamość Kata. Kata, który był wśród miejscowych gangów prawdziwym postrachem. Nie potrafiła uwierzyć, że Jaiden Cruise mógłby być aż tak niebezpieczny.

Podskoczyła w miejscu, dostrzegając wychodzących z mroku dwóch innych mężczyzn. Prędko domyśliła się, że to sojusznicy Kata, skoro nie mieli żadnego poważnego uszczerbku na zdrowiu.

- To ona? - mruknął jeden z nich, na co drugi wzruszył tylko ramionami. Zatrzymali się gdzieś nieopodal, ale nie interweniowali.

Jaylynn przypuszczała, że oni również przyczynili się do całej tej masakry. Nie wierzyła, by jeden człowiek był w stanie poradzić sobie z tyloma silnymi przeciwnikami naraz. Znała członków grupy Joe, więc tym bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że do ich pokonania musiało przyczynić się więcej osób. Nie zastanawiała się jednak nad tym, kim mogła być ta dwójka mężczyzn.

- Ty pieprzona idiotko! - ryknął Joe, wychylając się zza ramienia Jaidena. - Zapłacisz za to, że go tu...!

Pisnęła, widząc, jak czarnowłosy z całej siły uderzył go w szczękę. Joe z hukiem upadł na ziemię, a reszta jego kolegów posłała Katowi nienawistne spojrzenia. Nie byli w stanie zrobić niczego innego, bo sami z trudem utrzymywali się na nogach lub po prostu leżeli na posadzce. Zack właśnie się z niej podnosił, ale od razu zawył z bólu i opadł na kolana.

Jaiden nawet na niego nie spojrzał. Jego uwaga w całości skupiała się na przywódcy.

- Nie będę się powtarzał - powiedział tonem tak ostrym, że Jaylynn przeszły dreszcze. - Macie zostawić tę dziewczynę w spokoju. Jeśli nie, gorzko tego pożałujecie.

- Myślisz, że będę słuchał takiego...?!

Jaylynn zacisnęła powieki, gdy usłyszała odgłos kolejnego uderzenia. Tym razem Jaiden z całej siły kopnął Joe w brzuch, aż ten stracił na moment dech.

- Daję ci ostatnią szansę.

Dostrzegając uniesioną pięść swojego pracodawcy i skulonego pod nim Joe, nie myślała zbyt wiele, zrywając się na równe nogi i chcąc do nich podbiec. Nie mogła patrzeć na to, jak Jaiden znęcał się nad tymi ludźmi. Zanim jednak zdążyła zrobić choćby krok naprzód, jeden z jego towarzyszy złapał ją za ramię.

Z przestrachem próbowała się wyrwać, ale na darmo.

- Spokojnie, Jaylynn. On wie, co robi - rzekł do niej poważnie.

Chciała chociaż krzyknąć, ale głos odmówił jej posłuszeństwa. Nawet nie zorientowała się, kiedy zaczęła płakać z bezsilności. Gdy Jaiden znów miał uderzyć Joe, ten z trudem podniósł się na łokciach.

- Bierz sobie ją! I zostaw nas w spokoju! - krzyknął gniewnie, zaraz potem plując krwią.

Jaylynn ponownie spróbowała do niego podbiec, ale na nic jej się to nie zdało. Jedynym plusem tej sytuacji było to, że Kat najwyraźniej postanowił odpuścić.

- Jeśli dowiem się, że będziecie czegoś próbować... Znajdę was - powiedział twardo, następnie kierując się w stronę swojego kolegi i trzymanej przez niego Jaylynn.

Nie była w stanie wydusić choćby słowa. Z przerażeniem wpatrywała się w niego, kiedy krok za krokiem się do niej zbliżał. Nie zauważyła nawet, kiedy uścisk z jej ramienia ustąpił, a znajomy mężczyzny po prostu odszedł w swoją stronę. Postawiła krok w tył, gotowa do ucieczki, ale natrafiła tylko na ścianę. Nie mogąc zrobić nic innego, zacisnęła powieki.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz