Rozdział 29

40 8 0
                                    

Jaylynn

Jaiden wyjechał, a ona rozpoczęła wakacje. Tak naprawdę odkąd odprowadził ją do domu po zakończeniu roku szkolnego, w ogóle nie mieli ze sobą kontaktu. Była ze sobą szczera i jawnie przyznawała przed sobą, że dziwnie się z tym czuła. Wcześniej widywali się ze sobą naprawdę często, a nawet jeśli mieli parę dni przerwy, to zdarzało im się do siebie napisać. Niby Jaidena nie było dopiero kilka dni, a czuła się przez to bardzo samotna.

Może i miała dobry kontakt z dziewczynami z pracy, czy z takim Andym chociażby, ale ich relacje były raczej czysto służbowe. Nie kontaktowała się z innymi pracownicami po zmianach, ba, nawet nie znała o nich wszystkich podstawowych informacji. Dla przykładu, nie wiedziała, czy chociażby taka Linda miała jakieś rodzeństwo albo czy Doris posiadała już jakieś dzieci.

Czasami mogła domyślać się pewnych rzeczy, jak miało to miejsce, gdy przez przypadek nakryła Andy'ego i Mary w gabinecie. Nie planowała tam wchodzić tego niedzielnego popołudnia, ale słysząc niepokojące szmery, musiała się upewnić, czy żaden klient nie wpadł na pomysł, by tam myszkować. Na szczęście, lub i nie, okazało się, że to tylko całująca się para jej znajomych. Mimo szoku, jakiego wtedy doznała, ani razu nie spytała Mary, co było na rzeczy.

Westchnęła, musząc któryś raz z kolei przeczytać tę samą linijkę w książce. Jako że w wakacje nie chodziła na żadne lekcje, a jej jedynym obowiązkiem było chodzenie do pracy, miała sporo wolnego czasu. Korzystając z tego, chciała choć na te dwa miesiące przepisać się na pełen etat, by więcej zarobić, ale zapomniała spytać o to Jaidena. 

A skoro nie spędzała tyle czasu poza mieszkaniem, co zdarzało jej się bardzo rzadko, nie wiedziała za bardzo, co ze sobą zrobić. Wpadła na pomysł, by wychodzić na dłuższe spacery po mieście, ale wolała nie ryzykować. Miasteczko było dość małe i w każdej chwili, choćby przez przypadek, mogła wpaść na grupę Joe. Oczywiście starała się unikać wszelkich ich miejscówek, ale mimo wszystko ryzyko i tak zawsze było. Dlatego wybierała się raczej na krótkie spacery i tylko po ruchliwych uliczkach.

Tego dnia było jednak tak gorąco, że wolała w ogóle nie wychodzić na zewnątrz. Zamiast tego zrobiła rano jakieś małe ciasto bez pieczenia, wykorzystując do tego maliny, które kupiła na promocji. Sama nie wiedziała, co ją tchnęło, że postanowiła udoskonalać swoje kulinarne umiejętności. Po prostu za każdym razem, gdy przypominała sobie reakcję Jaidena na jej ciasteczka, jej nogi same goniły ją do kuchni. Zaczęło ją interesować testowanie nowych przepisów i zapisywanie tych, które szczególnie przypadły jej do gustu.

Wcześniej mogła tylko pomarzyć o tym, by mieć czas na takie gotowanie i pieczenie. Dopóki zadawała się jeszcze z grupą Joe i miała strasznie problemy z nauką, absolutnie nie mogła sobie na to pozwolić. Jednak skoro od jakiegoś czasu jej życie stało się nieco spokojniejsze, poczuła chęć do rozwijania w sobie jakichś umiejętności. Raz spróbowała nawet rysunku, ale prędko zorientowała się, że totalnie nie miała do tego ręki. 

Z hukiem zamknęła książkę, żałując, że w ogóle ją kupiła. Co prawda ktoś opchnął ją jej na psim targu, więc nie wydała na nią zbyt dużo pieniędzy, ale wydawało jej się, że fantastyka bardziej jej się spodoba. Niestety okazało się, że to naprawdę nie był jej typ i nie potrafiła nawet skupić się na czytaniu. Odłożyła książkę i sięgnęła po kawałek ciasta, który wcześniej przyniosła sobie do pokoju.

Chociaż cały czas miała ochotę siedzieć przy kuchence i próbować zrobić coś nowego, zapewne z nudów, jej kulinarne przygody miały również swoje ograniczenia. Po pierwsze i najważniejsze, musiała potem jeść to praktycznie sama, chyba że jej matka kogoś sprosiła i razem ze swoim klientem wyczyściła całą lodówkę, a po drugie, że nie miała już za bardzo funduszy na nowe składniki.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz