Rozdział 36

28 8 0
                                    

Jaylynn

Z czasu, kiedy zmogła ją gorączka, nie pamiętała zbyt wiele. Już po samym powrocie do mieszkania Jaidena, musiała usiąść na kanapie, bo nagle poczuła się słabo. Strasznie się zdziwiła, kiedy po jakimś czasie dostrzegła pochylającego się nad nią znajomego Jaidena. Jak się okazało, ten cały Paul, który uczestniczył w napadzie na grupę Joe, pracował na oddziale szpitalnym i znał się na rzeczy, dlatego profesjonalnie ją osłuchał i dał jakieś wskazówki. Oczywiście Jaidenowi, bo ona naprawdę średnio wtedy kontaktowała. Nawet nie była pewna, czy wizyta Paula jej się czasem nie przyśniła.

A gdy wreszcie jej się polepszyło i Jaiden wyznał jej, że traktuje ją jak przyjaciółkę, momentalnie poprawił jej się humor. Niestety tylko na jakiś czas, bo po jakimś czasie znów poczuła się gorzej i położyła się spać.

Zresztą przez ostatnie dwa dni praktycznie cały czas spała. Z nosa ciekło jej jak cholera, a gardło strasznie paliło, przez co nawet odechciało jej się jeść. Jaiden mimo to wmuszał w nią jakieś owsianki, zupy warzywne i owoce. Pilnował także, by piła dużo płynów. Chociaż zdarzało jej się marudzić, końcowo była mu za to wdzięczna.

Po dwóch dniach choroby, czuła się już zdecydowanie lepiej. Starała się więc pomagać Jaidenowi w codziennych obowiązkach, takich jak sprzątanie czy gotowanie. Czuła się nieco dziwnie, tak sobie u niego pomieszkując, ale akurat w jego mieszkaniu czuła się naprawdę dobrze i przede wszystkim bezpiecznie. Pomyślała, że postara się mu odwdzięczyć z nawiązką, choć nie wiedziała, co takiego miałaby dla niego zrobić.

- Jak tam? - spytał Jaiden, siadając obok niej na kanapie.

Nie powiedziała mu o tym, że właśnie w tamtym miejscu wylądowała przed chwilą zużyta chusteczka. Przyjęła od niego kubek z jakimś ziołowym naparem i lekko wzruszyła ramionami.

- Chyba już dobrze, dzięki - odparła. - A ty? Na pewno się nie zarazisz?

Martwiło ją to, że mogła rozsiewać jakieś wirusy wokół siebie. Naprawdę nie chciała, by Jaiden przez nią chorował. Gdy przypominała sobie chwile, jak się czuła podczas gorączki, tym bardziej niepokoiło ją to, że mężczyzna mógłby przechodzić przez to samo. Początki choroby to była jedna wielka masakra.

- Raczej nie - mruknął, rozciągając się. - Mówiłem już, że mam dobrą odporność.

W odpowiedzi tylko przytaknęła. Skoro tak twierdził, to nie było sensu dalej go ostrzegać. Oczywiście zachowywała wszelkie środki ostrożności takie jak częste mycie rąk i regularne sprzątanie po swoich chusteczkach. No dobra... Ta jedna sprzed chwili była wyjątkiem.

Oglądali właśnie jakiś film na laptopie. Nie chciała godzić się na to, by tylko ze względu na nią Jaiden odmawiał sobie pójścia do pizzerii, ale jak widać jej zapewnienia, że sobie poradzi, na nic się nie zdały.

Poniekąd było jej wstyd za to, że wpakowała go w taką sytuację. Nie spodziewała się, że będzie aż tak chora. Gdyby nie on, nie miała pojęcia, jak niby miałaby sobie sama poradzić.

Zwykle, kiedy zdarzyło jej się zachorować, po prostu zamykała się w swoim pokoju z zapasem chusteczek, wody i jakimś jedzeniem. Nie chodziła do szkoły, ale starała się wypełniać wszystkie domowe obowiązki. Pamiętała tylko jeden raz, kiedy dostała naprawdę porządnej gorączki, ale wtedy zażyła tylko leki i położyła się spać.

Nigdy nie doświadczyła takiej opieki ze strony drugiej osoby. Jak przez mgłę wspominała ciepłe palce Jaidena na swojej skórze, to, jak czule się do niej zwracał i podawał jej herbatę pod nos. Bardzo możliwe też, że co rusz przykrywał ją kocem i sprzątał zgromadzone wokół zużyte chusteczki. Było to bardzo miłe z jego strony, ale jednocześnie napawało ją pewnym wstydem.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz