5. Okropieństwo.

118 10 14
                                    

- Możemy iść? - zapytałem kulturalnie.

- Tak - zrobiła mi takie side eye i stanęła obok mnie. - dokąd?

- Najpierw na spacerek, a później do mnie - posłałem jej uśmiech.

- O której tak mniej więcej skończy się nasze "spotkanie"?

- Kiedy będziesz chciała. Ale myślę, że około 19/20 - wzruszyłem ramionami.

- Spoko - lekko się uśmiechnęła.

No i ruszyliśmy skrótami do domu Rudego. Okolica była piękna, to muszę przyznać.

- Długo tu mieszkasz? - spytała po chwili, gdy szliśmy w ciszy.

- Od urodzenia - nie wiem w jakim sensie zapytała TU, bo ja mieszkam z 2 kilometry stąd.

- Ooooooo, to fajnie - zagryzła wargę.

- A ty?

- Co ja?

- Gdzie mieszkasz? Znaczy..

Spojrzała na mnie z widocznym znakiem zapytanie na twarzy.

- Dobra - pociągnąłem ją za rękę, bo był skręt w prawo, a po lewej stronie był dom. Ale on właśnie, kurwa, był cudowny.

- Tu mieszkasz? - wyglądała na zaskoczoną. O to mi właśnie chodziło.

- Tak - uśmiechnąłem się dumny z siebie.

- Ładnie - przyznała.

~~

WIKTORIA

No ogólnie piękne on ma to mieszkanie. Dobrze urządzone, kolorystyka odpowiednia, nie mam żadnych zastrzeżeń.

- To coś byś chciała teraz porobić? - zapytał, gdy skończyliśmy oglądać film. Jestem u niego już 2 godziny, co naprawdę dużo jest, bo dosłownie mega mało o nim wiem.

- Może opowiesz mi coś o sobie? - spytałam jedząc swoje czekoladowe lody w kubku, które dostałam od niego wcześniej.

- Mmmmmmmmm.. z miłą chęcią - uśmiechnął się i wziął głęboki wdech przed swoją wypowiedzią. - no to ogólnie moja matka jest lekarzem, a ojciec ma swoją firmę - i to tyle?

- A ty czymś się interesujesz? - bardziej on mnie obchodził, niż jego starzy.

- No ja jeżdżę autem - odstawiłam lody na bok.

- Mhm.. no ciekawie - zagryzłam wargę. - ja na przykład pracuję w barze jako kelnerka, to już wiesz, pomagam w wyprawieniu jakiś imprez czy coś.. moja matka pracuje w Anglii za granicą, a ojca nie ma..  - przerwał mi.

- Ja mam taką wiesz, zajebistą furę - pokazał mi swoje zdjęcie w telefonie z tym samochodem. - wypasiona.

- Super, wiesz co, a muszę się już zbierać - wstałam. - miło było, do widzenia.

Podeszłam do drzwi i chciałam już wychodzić, ale nagle same się otworzyły, a w nich stanęli dwojga dorosłych ludzi.

- Dzień dobry - przywitałam się kulturalnie. To chyba byli jego rodzice.

- Ooooooo witam, widzę, że Igor sobie znalazł kogoś - uśmiechnęła się pani mama.

- Jaki Igor? - zapytałam głupio, a potem obróciłam się do Oliwiera, który właśnie do nas dołączył.

- Wika, to nie tak.. - tylko tyle powiedział. Nawet nie mógł jakoś ładniej skomponować zdania.

- Jesteś żałosny - i wyszłam z tego mieszkania jak najszybciej. Straciłam tylko czas. Myślałam, że on jest normalny, ale jednak się myliłam. A no tak. Najlepsze jest kłamstwo. W sumie czego się spodziewałam?

OLIWIER

Zjebałem. Totalnie. Znaczy to Rudego wina, bo jego starzy mieli później wrócić.

- Przepraszam bardzo - zwróciłem się do jego starych i wybiegłem z mieszkania za Wiktorią. - przepraszam no!

- Nie odzywaj się do mnie, nie chcę Cię znać! - była zła. Kurwa, nie dziwię się jej w sumie.

- Pogadajmy no! - podbiegłem do niej. - proszę..

- Odejdź ode mnie - warknęła i się tak jakby zakołysała. Coś nie tak jest.

- Co jest?

- Co ma, kurwa, być? - spojrzała na mnie, a po chwili zasłabła i usiadła na ziemi. - nie mogę..

==========

MOŻLIWE, że rozdziały będą codziennie, ale nie jestem pewna. W roboczych mam jak na razie 9 ❤

- Yesterday || Wiktoria Bochnak x Oliwier Kałużny ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz