Podszedłem do drzwi i je otworzyłem.
- Dzień dobry, jest tu Bartek? - to był jego ojciec. Taki magik.. kurwa wygląda na jakiegoś czarodzieja.
- Jest.. - spojrzałem za siebie. - Bartek! Do Ciebie! - zawołałem go. - za chwilkę przyjdzie - uśmiechnąłem się do typa.
- Poczekam w środku - wbił się na chatę i szedł w stronę salonu. Jednak łazienka była przed nim i zajrzał do niej. - co tutaj się stało?
- Nic takie- Bartek mi przerwał i opowiedział całą historię. Jego stary się wręcz wystraszył i go mocno przytulił. - no kurwa.. - szepnąłem do siebie.
- Przecież wam pomogę. O nic się nie martwcie. Jej matka ma wrócić za jakieś 2 tygodnie dopiero - typ wziął Wikę na ręce i zaniósł do salonu na kanapę.
- Będzie tu za 30 minut. A w sumie teraz za jakieś 20 - usiadłem obok Wiki i złapałem ją za rękę. - a jeśli umrze?
- Nie umrze. Trzeba dać jej to - wyciągnął z kieszeni koszuli coś w proszku i wsypał jej trochę do buzi.
- Co to jest? - spytał Bartek.
- Coś - rzekł, a Wiktoria po chwili się obudziła. - magia.
- Co się.. - usiadła gwałtownie. - kurwa.. znaczy dzień dobry - spojrzała na ojca Bartka.
- Kim pan jest? - patrzyłem na niego.
- Magikiem - i się rozpłynął w powietrzu. A tak naprawdę to wybiegł z domu po prostu.
- Przepraszam.. - szepnęła Wika.
- Za co? - przytuliłem ją.
- Ogólnie, po prostu.. - wzięła głęboki wdech. - i..
- Kurwa - jakaś babka wbiła na chatę. - Wiki, córciu.. - podbiegła do niej i ją mocno przytuliła.
WIKTORIA
- Co ty tu robisz? - odsunęłam się od niej.
- Dzwoniłam pół godziny temu do Ciebie, ale odebrał Twój.. kolega. Nie Bartek, tylko ten - spojrzała na Oliwiera, a potem znów na mnie. - coś się stało? Nie rozumiem zbytnio co wy tutaj robiliście, skoro ty jesteś w piżamie, oni w gaciach..
- Wróciliśmy ze spotkania klasowego i po prostu u mnie spali.. - zagryzłam wargę.
- A czemu drzwi od łazienki są.. wyważone? - przewróciłam od razu wzrok na łazienkę.
- Który mi wyjebał drzwi z nawiasów? - popatrzyłam na chłopaków.
- Ol- zaczął Bartek.
- Rudy - dokończył Oliwier.
- Jaki Rudy? - spytała moja matka.
- Taki pedofil - machnął ręką Oli.
- Wiktoria, miałaś pedofila w domu? - zapytała, a ja się głośno zaśmiałam. Jednak jak zobaczyłam, że ma poważną minę, to również spoważniałam.
- Sam se wszedł - wzruszyłam ramionami.
- Jesteś strasznie nieodpowiedzialna - fuknęła.
- Wiem - mruknęłam i wywróciłam oczami.
- Kocham Cię.. - szepnęła po chwili.
- Ja Ciebie też.. - odszeptałam.
~~
Aktualnie byłam z Faustynką pod domem G. Kurwa, jakie on wrażenie zrobił na nas.
- Rok daily, stara - zaśmiała się moja przyjaciółka.
- Będzie zajebiscie - uśmiechnęłam się.
- No oczywiście - przytuliła mnie. - czekamy na resztę. Walić to, że jest po 19 dopiero, a o 20 miałyśmy tu być..
- A no tak.. zapomniałam totalnie. No to siadamy - usiadłam na ziemi i patrzyłam na dom. - ciekawe ile był wart.
- Myślę, że z kilka milionów - stwierdziła Fausti, a ja się z nią zgodziłam. - mam wino - wyciągnęła z plecaka podręcznego. - pijemy?
- Oczywiście - szukałam czegoś w swoim plecaku. - mam kubki - zaśmiałam się, a ona razem ze mną.
Po chwili polała nam wina i się napiłyśmy zbijając toast za nas.
==========
Ogólnie oni teraz będą w starym domu G, ale są po prostu dodatkowe pokoje dla Julity i Oliwiera. Wiem, że to się może nie zgadzać, ale małą nostalgię chciałam dać.
(Wszystko w książce nie dzieje się zgodnie z realem. TAK TYLKO PRZYPOMINAM, CHOĆ MOŻNA BYŁO JAKBY SOBIE TO SAMEMU ZAUWAŻYĆ)
PS: NIE WIEM CO MAM WSTAWIAĆ W TŁO XDDDDDDD
CZYTASZ
- Yesterday || Wiktoria Bochnak x Oliwier Kałużny ✔️
Teen Fiction❗Wulgaryzmy, przemoc, sceny 18+❗ Borykająca się z problemami kelnerka i syn żołnierza marines, spotykają się na swojej drodze. Granica między prawdą, a udawaniem zaczyna się zacierać.