23. Matka.

100 10 24
                                    

WIKTORIA

- Spierdalaj - mruknął Oliwier.

- Pokażcie co wam zrobił - mówił takim spokojnym głosem, jakby się nic nie stało.

- To nie jest normalne, że typ o 4 rano wbił jej na chatę. Jakby była sama, to nie wiem czy by sobie poradziła - stwierdził Kałużny.

- Przypominam, że to Ciebie pierwszego powalił - popatrzyłam na chłopaka.

- Ja bym sobie poradził - zaśmiał się Bartek.

Przewróciłam na niego wzrok.

- No co.. - spojrzał na swoje ręce.

- Możesz Oliwierowi mordę opatrzeć i wtedy będzie git - poszłam w stronę kuchni i poczułam jak ktoś łapie mnie za nogę. Zawał.. - KURWA.. - był to Rudy. No tak. On nadal tutaj leży. Rzuciłam w niego talerzem. Nie moja wina.. pierwszy mi wpadł do ręki. Trafiłam mu w głowę i zaczął mocno krwawić. - wtf.. ja nie chcę tu być..

- DOBRY WIECZÓR! - wszedł do mojego domu jakiś typ. Znaczy mężczyzna. - co tutaj się.. - spojrzał na mnie. - zostajesz aresztowana za zabicie człowieka - podszedł do mnie i spiął mnie w zabawkowe kajdanki.

- Ale ja go nie zabiłam - zaśmiałam się.

- Młoda damo, nie kłó- Oliwier mu przerwał.

- Kurwa, tego typa na ziemi zabierz - warknął i podszedł do nas.

- Ale on nie żyje - stwierdził mężczyzna.

- Żyje - Kałużny kopnął Rudego w brzuch, a ten zakaszlał. - żyje.

- Co wy mu zrobiliście - puścił mnie i schylił się nad Rudym.

Po chwili ślina poleciała w twarz ojca Oliwiera (skapnęłam się dopiero jak spojrzałam jednocześnie na ich mordy. mega podobni są do siebie)

- No kurwa - wziął za szmaty Rudego i założył mu na głowę jakąś czapkę, wtf..

- Weź go zabierz - westchnął Oliwier.

No i obydwoje poszli. Nie wiem w co go wpakował, ale pojechali.

- To było żałosne - wzięłam mopa i myłam podłogę, na której było dużo krwi. Po umyciu usiadłam na niej, bo zrobiło mi się słabo. Przez.. nawet nie wiem ile, nie brałam insuliny. - Bartek opatrz twarz Oliwierowi, a ja idę do łazienki.. - wstałam ledwo.

- Wiki, co jest? - zapytał od razu Kostek.

- Nic.. - zamknęłam się w łazience i usiadłam na podłodze pod drzwiami. - przepraszam.. - szepnęłam do siebie. - za wszystko.. - powiedziałam nieco głośniej.

- Otwórz, kurwa - walnął ktoś w drzwi. Nie wiedziałam już kto to, bo odpływałam. Zrobiło mi się po prostu strasznie słabo. Brałam głębokie wdechy i wydechy, ale poskutkowało to tym, że zemdlałam..

OLIWIER

- Kurwa - ciągnąłem za klamkę, aby otworzyć drzwi od łazienki.

- Wiktoria odezwij się - Bartek przyłożył ucho do drzwi. - nie słychać nic - wymieniliśmy się wzrokami.

- Coś się stało - odsunąłem Kubickiego do tyłu i wjechałem z kopa w drzwi. One spadły, ale nie na ziemię tylko na coś. - ja pierdolę - spojrzałem na Wikę i od razu do niej podszedłem i zdjąłem z niej drzwi. - ona zemdlała. Ale to już wcześniej, co nie? Żeby nie było, że to ja drzwiami ją skrzywdziłem..

- Trzeba zobaczyć czy żyje. Odsuń się - więc zrobiłem miejsce panu specjalisty, a ten przyłożył rękę do jej serca. - bije.

- Kogo?

- Ale kto?

- Co?

- Gówno. Nie przerywaj mi - wywrócił oczami.

Nagle telefon Wiki zabrzmiał. Znaczy ktoś do niej dzwonił.

- Weź odbierz - podał mi telefon, a ja bez patrzenia kto dzwoni, odebrałem.

O: elo

M: dzień dobry? Z kim rozmawiam?

O: ammmmm.. a z kim ja?

M: jestem mamą Wiktorii

O: o, a ja przyjacielem - uśmiechnąłem się do siebie.

M: możesz dać mi ją do telefonu?

O: nie

M: przepraszam bardzo, a to dlaczego?

O: bo jest zajęta

M: ale ja mam bardzo ważną informację jej do przekazania

O: to powiesz.. znaczy pani powie mi, a ja jej, pozdro

M: daj mi ją do telefonu. teraz

O: ona śpi

M: to ją obudź

O: nie

M: jak masz na imię?

O: Oliwier

M: a na nazwisko?

O: rodo

M: będę w domu za 30 minut

I się rozłączyła.

- Co za.. - odłożyłem telefon na podłogę. - trzeba coś zrobić z Wiką, bo jej stara będzie tu za 30 minut.

Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Spojrzeliśmy z Bartkiem na siebie trochę przestraszeni.

- Yesterday || Wiktoria Bochnak x Oliwier Kałużny ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz