31. Jak tak można?

84 9 22
                                    

- Oliwier.. - szepnęłam do niego.

- Wika, wyluzuj. Na pewno jest norma..- nie dokończył, gdy nagle ukazał nam się wysoki, dosyć stary mężczyzna. Kojarzyłam go skądś. - wychodzimy - złapał mnie za rękę i kierował się do wyjścia.

- Ale zaczekajcie - zaśmiał się.

- Kto to? - szepnęłam i spojrzałam na Kostka.

- Stary Rudego.. - odszepnął.

- Nie pierdol.. - przewróciłam wzrok na mężczyznę.

- Słucham was - podszedł do nas i bardziej skupił się na mnie, niż na Olim.

- Ja.. chciałam coś kupić, ale ta pani mi nie chciała sprzedać - szybko streściłam.

- A co chciałaś kupić, drogie dziecko?

- Tabletki poronne - ja kurwa nie wiem jak to się nazywa tak profesjonalnie.

- Marzenko, dlaczego nie chcesz sprzedać leków dziewczynie mojego syna i jego przyjacielowi? - warknął na nią.

- Ona nie jest z tym zje.. z Igorem - zaprzeczył od razu Oliwier.

- Jak to? - przewrócił znów wzrok na mnie. - to z kim ty jesteś w ciąży?

- Na pewno nie z pańskim synem. I proszę zostawić mnie w spokoju, inaczej będę musiała zgłosić również pana. Pan chyba nie wie jak zachowywał się pana syn. Że ja mam jeszcze szacunek do takich ludzi i mówię do pana per pan.. - naplułam mu na buta i wyszłam z apteki.

Wcześniej zabrałam Oliwierowi kluczyki od auta z kieszeni, więc bez problemu się w nim zamknęłam.

OLIWIER

- Chodzi o to, że Igor okazał się zwykłym chujem. Wykorzystał Wikę i rozjebał jej psychikę. Moją w sumie też, ale to pomińmy. Ja go znałem długo i nigdy bym się po nim tego nie spodziewał. Serio, współczuję syna. W ogóle żałuję, że poznałem kogoś takiego jak on. Zwykły egoistyczny zjeb i manipulator. A ja naiwny nie dość, że sobie zrobiłem syf, to także mojej przyjaciółce, którą kocham nad życie i nie wyobrażam sobie życia bez niej - i wyszedłem z apteki za Wiktorią.

Zapukałem do szyby samochodu, a ona po chwili otworzyła mi drzwi. Siedziała na tylnich siedzeniach przeglądając coś w telefonie.

- Wikuś.. - usiadłem obok niej i ją mocno przytuliłem.

- Jedźmy do domu - spojrzała na mnie i się lekko, słodko uśmiechnęła.

- A co z tymi tabletkami? - zapytałem ciszej. Nie chciałem już gadać o tym, ale trzeba. - w ogóle jak tak można się zachowywać w stosunku do klienta..

- Zamówię przez neta - wzruszyła ramionami.

- Można tak?

- A czemu nie?

- Nie wiem..

- Wsiadaj i jedź - odsunęła się ode mnie i zapięła pasy.

- Mhm - wsiadłem na miejsce kierowcy i odpaliłem auto. Po chwili zgasło. - kurwa - próbowałem je jeszcze raz odpalić, jednak no nie wyszło. - wtf, zjebało się coś - wyszedłem z samochodu i podniosłem maskę z przodu.

WIKTORIA

Ogólnie muszę sprawdzić czy insulinę da się kupić przez internet. Jeśli nie, to będę szukała innej apteki. Do tej już nigdy nie wejdę..

Po chwili zadzwonił mój telefon. Był to Bartek.. o kurwa.

Odebrałam.

W: dzień dobry, tu komenda policji w Gdańsku, w czym mogę słuuuużyć?

B: chcę zgłosić kradzież mojego auta.

W: rejestracja pojazdu i numer telefonu

B: KRX829

W: co to za głupia rejestracja..

B: nie wiem, taką mi dali..

W: to czekaj, muszę wyjść i zobaczyć czy to jest to auto

B: dobra

Wyszłam z samochodu z zobaczyłam z tyłu rejestrację.

W: no tak. To jest Twoje auto. Odbierz je wraz z dwoma ludźmi. W trybie NOW

==========

Daily niestety, ale nie dam rady zrobić. Wiąże się to z tym, że bym musiała codziennie pisać po jednym rozdziale z określoną liczbą słów i po prostu wiem, że no nie dałabym rady, co nie. Bo w zapasie mam chyba tylko dwa jeszcze.

WIĘC DLATEGO CIĄG DALSZY NASTĄPI W SOBOTĘ! ❤

- Yesterday || Wiktoria Bochnak x Oliwier Kałużny ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz