- To ja Ci coś złamię - uśmiechnął się szyderczo. - albo Cię zgwałcę.
- W snach. Aktualnie skończył się Twój żywot - wstałam nie myśląc o bólu i podeszłam do Kubka i tego zjeba.
- Wika, odsuń się może lepiej - stwierdził Bartek tym swoim spokojnym głosem. Jak on mnie dzisiaj irytuje.
- W tych gaciach to wiesz co możesz sobie zrobić - warknęłam i podeszłam od tyłu do Rudego, aby mu przyjebać patelnią w głowę, ale miał reflex śmieć i się obrócił w moją stronę łapiąc moją rękę z patelnią. - kurwa..
- No witam, kochanie - wyciągnął nóż z kieszeni. - w taki sposób się pobawimy.
Nie wiem gdzie był Oliwier i co robił, bo straciłam go z pola widzenia, a Bartek stał i patrzył na nas. No wtf.
- Powiem wam tyle - wyrwał mi patelnię i przycisnął mocno do ściany przodem. - podetnę jej gardło, jeśli któryś tu podejdzie - przyłożył mi ostrze do szyi.
- Ale spokojnie - usiadł sobie Kubicki na kanapie. - pogadajmy - ułożył ręce za głowę. Wyglądał jak zakładnik jakiś. Do tego bardzo zmęczony. Żałosny jest, co nie?
Chciało mi się śmiać strasznie.. Nawet przez chwilę parsknęłam.
- Z czego się śmiejesz, kurwo. Zaraz umrzesz i ja będę się śmiał - warknął. O Boże, jak się boję, wtf..
- Wiesz z czego się śmieję? - spojrzałam potajemnie na Oliwiera, który zaszedł Rudego od tyłu z wałkiem. Tym wałkiem to najczęściej pizzę robiłam.. Później przewróciłam wzrok znów na ścianę. - z tego - i w tym momencie Oli przypierdolił mu tym wałkiem w głowę, a ten upadł. Bum, na podłogę. Jaki huk był. - mój wałek..
- Dobra, dzwonię po ojca. Zabierze go - Oliwier złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Obejrzał mnie całą i przeklnął po cichu. Następnie popchnął na kanapę do Bartka.
- Co tam, mała? - zagadał do mnie Kubicki.
- A w ryj chcesz? Nie ratowałeś mnie.. - założyłam sobie ręce na piersi.
- Bo się bałem.
- Ty się bałeś?
- Tak.
- To pomyśl co ja musiałam czuć.
- Ale ja widziałem po Tobie, że się nie bałaś.
- Bałam, ale tego nie pokazywałam.
- No właśnie. Nic nie było widać.
- A po Tobie było.
- Trudno. Jestem z Ciebie dumny.
- O wow, dziękuję - zaśmiałam się.
- Widać, że dobrze Cię wyszkolił ojciec.. - przytulił mnie delikatnie.
Uśmiechnęłam się na jego słowa. Teraz mi tego brakowało.. Ale w sumie to odwagę mam po tacie. To fakt.
OLIWIER
Zadzwoniłem do starego.
O: elo
S: dzień dobry, kto tam?
O: Twój zajebisty syn. Musisz przyjechać na ten adres co Ci wyślę, bo jakiś zjeb prawie zabił mnie i moich przyjaciół. Znaczy nie zjeb, bo to Rudy.. ten Igor..
S: że co? Oli.. ja po piwie jestem teraz
O: no nie pierdol. Ja też
S: gdzie jesteś?
O: u przyjaciółki
S: z kim?
O: no z nią i przyjacielem
S: hmmmmmm..
O: za ile będziesz? Bo on się zaraz obudzi
S: kto się obudzi?
O: no ten pedofil taki
S: który?
O: jak to który..
S: będę za.. 15 minut raczej. Wyślij lokalizację
O: czym przyjedziesz?
S: taxi, lalalalalaaa
O: dobra i się pośpiesz
Rozłączyłem się i wysłałem mu adres domu Wiki.
Usiadłem na kanapie obok nich.
- Co robicie? - spytałem.
- Gadamy - odpowiedziała Wika i spojrzała na mnie, a potem znów na Bartka. - coś wam się stało?
- Mnie nawet nie dotknął - odezwał się książę Bartuś, który stał i kurwa, patrzył na całą sytuację z boku jakby to była jakaś jebana gra.
- Jak ty nic nie zrobiłeś - mruknąłem i razem z Wiką wywróciłem oczami.
- I dlatego mam się zajebiście. A wami się zajmę, kochani - posłał nam słodki uśmiech.
==========
DŁUŻSZY DZIAŁ DLA WAS ❤
(ZASPAŁAM..)
CZYTASZ
- Yesterday || Wiktoria Bochnak x Oliwier Kałużny ✔️
Teen Fiction❗Wulgaryzmy, przemoc, sceny 18+❗ Borykająca się z problemami kelnerka i syn żołnierza marines, spotykają się na swojej drodze. Granica między prawdą, a udawaniem zaczyna się zacierać.