19. Rudy.

106 11 21
                                    

- Przyjechałem po Ciebie, bo się martwiłem. Już późno, do domku wracamy - złapał mnie w taili od tyłu.

- Odpierdol się. Nigdzie z Tobą nie wracam - odsunęłam się od niego i wstałam.

- Oj, no nie buntuj się - uśmiechnął się starsznie.

- Wypierdalaj stąd - wzięłam Fausti za rękę i poszłyśmy do chłopaków. Wszyscy w jednej kupie byli.

- Ogólnie jest problem, bo "przyjaciel" Oliwiera przyszedł i nachodzi Wikę - wypowiedziała się szybko dziewczyna, a ja usiadłam na stole z wódką w ręce.

- Rudy?

OLIWIER

Odszedłem z nim na bok.

- Powiedz mi, co ty odpierdalasz? - spytałem.

- Jak to co? Również ją przeleciałem. Łatwo było. Ty pewnie też ją zmusiłeś - zaśmiał się.

- Ty jesteś zjebany. Kurwa, zmusiłeś ją do seksu? - podszedłem bliżej niego.

- A żebyś wiedział, że tak - uśmiechnął się szyderczo.

Bez większych namysłów zamachnąłem się i mu tak przypierdoliłem w mordę, że się przekrzywił. Dużo krwi poleciało.

- Kurwa - oddał mi. Równie mocno. Jak boli.. - odpierdol się ode mnie i Wiki - warknął i się uśmiechnął.

- Nie. Ty ją krzywdzisz - kopnąłem go w jaja. Skulił się i położył na ziemi. Dałem mu jeszcze kilka kopów, a następnie za szmaty podniosłem. - wypierdalaj stąd - szarpnąłem go mocno.

- Co się dzieje? - podszedł do nas Mortal. - co to za szczun?

- Weź go wyjeb stąd - warknąłem.

- Już się robi - przypierdolił mu w mordę tak, że chyba szczękę mu złamał.

Wywalił go z domu i wrócił do mnie.

- Kto to? - spytał i napił się czegoś.

- Taki zjeb - mruknąłem.

- Nic mi to nie mówi - stanął obok mnie. - czego on tu szukał?

- Przyczepił się do Wiki - poszedłem do kibla.

WIKTORIA

- EJ, BO JUŻ SĄ WYNIKI! - wykrzyczał Świeży. - Wikusia? - spojrzał na mnie. - chodź ze mną ogłosić.

W takim razie wbiłam z nim na stół.

- Dobrze kochani, a więc.. - przeczytałam coś tam. - dostaliśmy się wszyscy! Zajebiscie! - zeszłam ze stołu i pomału poszłam do łazienki. - o ja pierdolę.. - oparłam się o ścianę i zsunęłam na podłogę.

- Co robisz? - stanął nade mną Oliwier.

- Śpię.. - schowałam głowę w kolana.

- To ja z Tobą - usiadł obok mnie.

- Weź.. - spojrzałam na niego i go przytuliłam. - przepraszam.. - zamknęłam oczy, a po chwili poczułam krótkiego buziaka na ustach.

- To ja przepraszam.. - szepnął.

- Mmmmm.. może być wszystko git między nami? - odpływałam aktualnie. Nie no super.

- Oczywiście.. - wyciągnął z kieszeni butelkę wody. - napij się.

Wzięłam od niego wodę i się napiłam.

- Dzięki.. - wzięłam głęboki wdech. - wracamy tam gdzieś?

- A czujesz się na siłach? - pomógł mi wstać.

- Ta - wyszłam z łazienki i poszłam do Fausti. - stara, błagam Cię, kochanie ty moje, zawiezie.. ty mi zamów, tak - usiadłam na podłodze przy niej.

- Co Ci zamówić? - schyliła się nade mną.

- Taxi, ale to wiesz - przytuliłam się do jej nogi.

- Bartek Cię zawiezie. On nie pił - podniosła mnie za ręce.

- Uuuuuuiiii - wstałam i poszłam do Bartka i Oliwiera, bo był z nim. - hej.

- Co tam? - Kubicki odszedł ze mną na bok.

- Zawieź mnie do domu, Kubciu - oparłam się o niego ręką.

- Teraz? - przejechał sobie ręką po twarzy.

- Jutro - zaśmiałam się głośno i wjechałam mu z łokcia w żebro.

- Dobra, chodź - pociągnął mnie za rękę. - ogólnie my się zbieramy, a jutro jakoś się zgadamy, DOBRANOC! - i wyszliśmy z domu Barana.

Podbiegł do nas szybko Kałużny.

- Jadę z wami - wsiadł na miejsce obok Bartka.

- Miło z waszej strony - wsiadłam do auta i położyłam się na tylnich siedzeniach.

- Nie pobrudź - Bartuś usiadł za kierownicę i pojechał, siuuuuuuuu.

==========

Ogólnie to muszę sobie przejrzeć resztę rozdziałów na zapas, bo je pisałam jak czułam się tak no XDDDD. i po prostu możliwe, że coś tam pokręciłam i jest nie jasno wyrażone. wgl jestem mega dumna jak ta książka się wybija i mam nadzieję, że mi wena nie zleci na jej pisanie, bo mam sporo planów, ale to po przejściach..

Miłego dnia ❤

- Yesterday || Wiktoria Bochnak x Oliwier Kałużny ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz