Rozdział卍 11 卍To jeszcze nie koniec...

11 1 0
                                    

Pełny tytuł rozdziału: " To jeszcze nie koniec...Trzeci sierpnia trwa, Draken dalej jest w niebezpieczeństwie"

- Himiko! – Usłyszałam głos należący do Takashiego, rozejrzałam się a gdy zobaczyłam znaną mi farbowaną czuprynę razem z Hanagakim podeszliśmy do Mitsuyi. – Co tak długo..?- Spojrzał się na Takemichiego.- Dobra już się domyślam....
- Mistuya, pisałeś mi o tym że widziałeś Peeyan'a. Wiesz coś dalej? Oprócz tego że jest tu jego pojazd? – Spojrzałam się na motocykl należący do Peeyan'a.
- Więc jak zapewne wiesz i pamiętasz. Mikey zamierzał wpłacić kaucję za Paa-chin'a...ale Draken się sprzeciwił.
- Przecież już się pogodzili...- Odezwał się Takemichi.
- Tak, dzięki tobie. Nawet kapitanowie nie potrafili tego dokonać. Jak ci się to udało?
- A , to było....- Tak wiadomo że twoje gówno we włosach ich pogodziło, ale błagam nie opowiadaj mu o tym jak to się stało Hanagaki. To jeszcze nie koniec...Trzeci sierpnia trwa, Draken dalej jest w niebezpieczeństwie.
- W każdym razie dzięki. Gdyby nie ty, z Toman byłoby krucho.- Dzięki Taka.
- Nic nie zrobiłem... – Powiedział blondyn drapiąc się po karku.
- Skromny jesteś. W Toman ludzie zrozumieli, że nie było jak zapobiec aresztowaniu Paa-chin'a. Tylko Peeyan nie umie się z tym pogodzić.

Perspektywa Draken'a
- Draken! – Usłyszałem za sobą jak ktoś mnie woła. Przerwałem wędrówkę z Emmą i odwróciłem się za siebie. Głos należał do Pee.
- O Pee? Co jest? Po co ci ta szarfa?- Spytałem.
- Czemu masz taka poważną minę? Peeyan?- Zadała mu pytanie młodsza Sano.
- Emmo.- Złożyłem parasol i podałem w stronę blondynki. – Weź to i oddal się stąd.
- Hę?
- Pee...Wciąż nie możesz się z tym pogodzić? – Peeyan milczał a ja zacząłem iść w jego stronę.- Masz do mnie jakieś wąty, tak? Idziemy na solo? No dalej czekam. – Stanąłem trochę przed nim.
- Draken! – Usłyszałem krzyk Emmy a gdy się odwróciłem oberwałem kijem bejsbolowym w głowę.
Perspektywa Yamazaki Himiko
- Peeyan jest przekonany... że Toman porzucił Paa-chin'a.
- Taka dobrze wiemy, że to wcale nie tak.- Powiedziałam.
- Ten idiota mówił, że on i niedobitki z Moebiusa...Połączą siły i zaczają się na Draken'a.
- To będzie...
-...,,Polowanie na Draken'a". – Dokończyłam zdanie Takemichi'ego. Jak strzały ruszyliśmy biegiem w nie wiadomo w jaką stronę. Jak sobie przypomnieć artykuł, który czytałam u Naoto o wydarzeniu z tego dnia to...
- Mitsuya...- Hanagaki nagle się zatrzymał a my zaraz po nim.
- Hę?
- Czy jest gdzieś blisko jakiś inny parking niż tamten? – Zapytał o to co ja miałam właśnie przed chwilą na myśli. Mitsuya się chwilę zastanowił.
- Tak, z tyłu. Tędy.- Pokazał Taka.
- Chłopaki to biegiem! – Krzyknęłam i zaczęłam biec w wskazanym kierunku a chłopaki za mną. Obyśmy zdążyli.
- Tam. Za zakrętem! – Krzyknął Takashi.
- Jasne!- Odpowiedzieliśmy razem z Hanagakim. Zatrzymaliśmy się po chwili widząc parę leżących gości z Moebiusa.
- Kolesie z Moebiusa! – Krzyknął Takemichi.
- Jest...To Draken! – Powiedział Taka. Spojrzałam w tamtą stronę i od razu dostrzegłam ten charakterystyczny tatuaż smoka na skroni.
- Draken! – Wydarłam się. Przyjaciel trzymając jakiegoś z Moebiusa za kudły zwrócił spojrzenie w naszą stronę.- Siema, Himi, Mitsuya i Takemitchy.
- Himiś! Takemitchy! Mitsuya! – Usłyszałam głos Sano.
- Emma.- Zwrócił się do niej Hanagaki.
- Peeyan! Jak mogłeś sprzymierzyć się z Moebiusem?!- Zaczął Takashi.
- Stul pysk, Mitsuya! Ciebie też zajebię!- Odpowiedział Pee.
- To kapitan drugiego oddziału. Jest silny. – Powiedział ktoś z Moebiusa. Miałam coś wygarnąć w stronę Pee ale ubiegła mnie z tym Em.
- Jesteś tchórzem, Peeyan! Pozwoliłeś, żeby zaatakowano Draken'a od tyłu kijem...I sprowadziłeś taką bandę! Co z ciebie za facet?!
- Ech...Jestem styrany...- Usłyszałam Ken'a. Podeszłam do przyjaciela.
- Ken-chin? Trzymasz się?
- Dwudziestu to chyba mój limit...Zajmijcie się resztą, Himi, Mitsuya.
- Pewka. -Powiedział Takashi.
- Oczywiście Ken-chin. Odpocznij a my spuśćmy wpierdol tym skurwielą. – Powiedziałam z uśmiechem. Rozejrzałam się po wszystkich z Moebiusa i co najgorsze nigdzie nie widziałam Kiyomasy.
- Myślicie, że wasza trójka da nam radę?- Spytał jeden z gangu Osanai'a.
- Stul pysk, kretynie.- Przymknął go Taka-chan.
- Takemitchy! Postaraj się znaleźć Kiyomasę.- Zwróciłam się do Hanagaki'ego na co zrozumiale przytaknął.
- Załatwcie...wszystkich czterech.- Pee wydał rozkaz do naszego wroga. Po jego wypowiedzi usłyszałam silnik dobrze mi i chłopakom oprócz Takemichi'ego znanej maszyny. Razem z obecnymi współzałożycielami się uśmiechnęliśmy na jego dźwięk.
- Heh! Wreszcie przyjechał. – Powiedział Draken.
- Ten wydech!- Dodał Takashi.
- To oczywiste, że należy on do CB250T „BoB" Mikey'a!- Dorzuciłam swoje trzy grosze a zaraz po tym przy nas zatrzymała się wspomniana maszyna z jego właścicielem na siedzeniu. Spojrzałam na Mikey'a i się uśmiechnęłam. – Mikey!
Chłopak zszedł z motocyklu. Podszedł i staną obok mnie.
- Mikey! – krzyknął Peeyan razem z Takemitchy'm.
- Już rozumiem. Poprosiłeś, abym przyjechał gdzie indziej, żeby zaatakować Ken-chin'a? – Mikey zadał mu pytanie na, które Pee nie odpowiedział więc Manjiro kontynuował. – Chciałeś na mnie zrzucić całą winę i podzielić Toman, tak?
- Mnie chodzi tylko o Paa-chin'a! – W końcu odpowiedział Pee.
- To nie w twoim stylu. Kto cię...do tego namówił?- Mikey dalej pytał, ale znów nie otrzymał odpowiedzi. Czyli to znaczy, że ktoś manipuluje Peeyan'em? Może tak samo jest z Kiyomasą?
- No, no.- Moje zamyślenia przerwał jakiś nieznajomy mi głos. - Ale szok! Mikey potrafi ruszyć głową.- Spojrzałam się na osobę do, której należał głos był to wysoki chłopak normalnie chodząca wieża, posiada kolczyk w jednym uchu, włosy ustawione zapewne na żel do góry włosy ma czarnego koloru ale na przodzie widać blond pasemko, w jego dłoni był trzymany papieros jak się przyjrzałam zobaczyłam, że posiada na tej samej dłoni tatuaż z znaczkiem ,,Zbrodnia". – Słabo.- dostrzegłam że na lewej dłoni również posiada tatuaż tym razem z znakiem ,,Kara".
- Ktoś ty?- Spytał Manjiro.
- Wszystko jedno, kim jestem. Tymczasowo przewodzę Moebiusem. Hanma.- Przedstawił się. Czyli to tymczasowy przywódca za Osanai'a? Ciekawe jaki mocny jest.
- To ty pociągasz za sznurki, oblechu? – Jak Hanma stanął naprzeciw Mikey'a dostrzegłam jak bardzo jest między nimi różnica wzrostu, ten Hanma dużo danonków wpieprzał, że teraz jest taką wyjebaną wierzą.
- Wkurwiasz mnie, Mikey.- Wyznał z uśmiechem tymczasowy przywódca. Na co Mikey kopnął go słynnym kopniakiem tylko...Jego słynny kopniak został zablokowany przez zaatakowanego. Mikey jak i ja oraz Draken, Takemichi i Mitsuya byliśmy tym zszokowani.
- Zablokował kopnięcie Mikey'a! – Oznajmił Takashi.
- Gdzie się tak spiesz?- Zapytał Hanma. Dostrzegłam, że na ręce której użył do bloku jednak pozostał ślad po kopniaku.- Chcę rozwalić Toman. Najłatwiej będzie was skłócić. Chyba idzie całkiem nieźle. Zmierzę się z niepokonanym Mikey'em... I zajebię go tymi rękoma! Moebius ma tu stu ludzi! A Toman tylko pięciu! Nie dajcie się tak jak poprzednio. Gnojki! Nie jestem taki miękki jak Osanai! – Wykrzyczał.
- Tak jest! – Zgodzili się z nim jego ludzie.
- Kto zwieje. Tego złapiemy i będziemy klepać aż straci wszystkie zęby! – Kontynuował Hanma na co jego ludzie odkrzyknęli „Robi się!".- A teraz skupmy się na Mikey'u i Drakenie. Zajebmy wszystkich.- Dodał. No to się porobiło. Teraz nie chodzi tylko o powstrzymanie Kiyomasy. Usłyszałam warkoty kolejnych silników, wiedziałam kto do nas przybył.
- Uff! Jednak zdążyli! – Wyznał uśmiechnięty Mitsuya, zdążył wezwać tu wszystkich ziomków z Toman.
- Nie podoba mi się walka z naszymi. – Powiedział kapitan piątego oddziału- Mutou Yasuhiro.
- W potyczce z Moebiusem możemy się wyżyć! – Zaraz po nim odpowiedział jak zawsze uśmiechnięty kapitan czwartego oddziału- Kawata Nahoya.
- W efekcie czego to dziś zakończymy konflikt.- Ten głos należał do mego przyjaciela jak i współzałożyciela Toman. Kapitana oddziału pierwszego- Keisuke Baji.
- Ziomki...- Zwrócił się do nich nasz dowódca.
- Zebrali się najlepsi z Toman.- Wyznał Baji wiążąc sobie kitka.
- Kto chce zginąć pierwszy?- Spytał uśmiechnięty Smiley.
- Najpierw załatwię ciebie, Pee!- Zwrócił się do niego kapitan oddziału piątego.
- Ugh!- Pee już wygląda na zszokowanego sytuacją. Nie spodziewałeś się? Nie pamiętasz? Ktoś skrzywdzi jednego z nas to zadziera z wszystkim z Toman. Tak jak chciał Baji i tak jest. W tym samym momencie dłoń Hanym wylądowała na głowie Pee.
- Zrobiło się ciekawie.- Wyznał Hanma.
- Wielka rozróba w dniu festiwalu...- Odezwał się Ken-chin wstają z uśmiechem. Podziwiam jego siłę i ducha walki.- Poleje się krew, hę? Co nie, Mikey?!
- Cha,cha!- Zaśmiał się Mikey.- Toman! Do boju! – Na rozkaz dowódcy wszyscy ruszyliśmy biegiem na naszych przeciwników.
- Na nich! – Wypowiedział rozkaz swoim Hanma. No to zaczynamy zabawę.

時間の中での愛の追跡 -  Jikan no naka de no ai no tsuisekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz