Rozdział 卍 28 卍 Odejście porucznika drugiego oddziału.

10 1 0
                                        


Pełny tytuł: " Odejście porucznika drugiego oddziału. Nowy konflikt z Black Dragon...?"

Przeszłość ~ Cztery dni później 2005 rok

Zebranie zarządu Tokyo Manji

Cztery dni temu dowódca Black Dragon zaatakował Hanagaki'ego, ja wiedziałam że ten idiota się pakuje w tarapaty ale nie, tym razem to nie on się w nie wpakował. A mój kochany kuzyn Hakkai, no co za kretyn wie że na terenie jego domu mogą przybywać przydupasy Taiju a ten go przyprowadza na ich teren jak gdyby nigdy nic. Fakt postąpił głupio ale i tak kocham mojego kuzyna i również kuzynkę a Taiju....no ma coś nie tak z głową i nienawidzę jego metod sama chcę mu spuścić wpierdol ale jest skurwysyn silny. Leczy ja mam nadzieję że w końcu zrozumie co złego robi i się zmieni. A póki co dla mnie jest skurwielem. Pamiętam jak pokonaliśmy dziewiąte pokolenie Black Dragon i do tego czasu było dobrze. Czy teraz będzie nowa powtórka z rozrywki i mamy nowy konflikt z Czarnym Smokiem? Siedziałam koło Mikey'a na jakiś metalowych belach z budowy chuj wie jak to się nazywa ale mam nadzieję że jest to jak najbardziej stabilne. Wszyscy niby są, ale nie widzę Takemichi'ego i Hakkai'a.

- Nie przyszło by mi do głowy, że Hakkai to młodszy brat szefa Black Dragon! Myślałem że ma tylko kuzynkę, która jest w naszych szeregach. Czemu nic nie mówiłaś o tym fakcie Himiko? – Zapytał Smiley, jak zawsze z bananem na twarzy.
- A myślisz że jak bym miała to powiedzieć? Ej ludziska wiecie co? Moim kuzynem jest Hakkai to wiecie ale ma też brata i siostrę tyle że jego brat prowadzi kurwa Black Dragon. Fajnie nie? Mam odejść? Okej. – Zostałam w żebra od Mikey'a. – Ałć! Toć żartowałam z tym odejściem Mikey! Oddam ci zobaczysz.
- Tak, tak. Nie dasz rady.
- No jak ci pizgnę! – Strzeliłam przy tym kośćmi u palców.
- Hej, małżeństwo nie kłócić się.- Upomniał nas Ken-chin. Zamknęliśmy się momentalnie.
- Ale oprócz Himiko o tym na pewno wiedział Mitsuya. – Przypomniał kapitan oddziału piątego. Mitsuya nic się nie odezwał.
- Black Dragon oznacza kłopoty.- No co ty nie powiesz Hanma? Już raz przecież mieliśmy z nimi na pieńku a teraz ponownie ohh możemy mieć chociaż raz tydzień spokoju? No proszę dajcie spokój za niedługo świętaaa, proszę odpuście chociaż na ten czas.
- Nie mamy wyjścia.- Powiedział Kisaki. A tobie ktoś kazał otwierać tą mordę i zatruwać nam powietrze?
- Są już wszyscy z zarządu? – Zapytał chłopak z tatuażem smoka. W pomieszczeniu w końcu zjawili się Takemitchy i Hakkai.- No dobra. Mamy komplet.
- Wybijajcie! Takemitchy! I ty, Hakkai. – Zaprosił chłopaków Mikey. Chłopaki stanęli naprzeciwko nas.
- Jak wszyscy już wiecie, cztery dni temu szef Black Dragon sklepał Takemitchy'ego. Zrobił to, chociaż wiedział że Takemitchy to kapitan pierwszego oddziału.- Draken przyjacielu, myślisz że mojego najstarszego kuzyna Shiba to interesuje? O tuż nie.- A to oznacza że wypowiedział nam wojnę!
- Znowu? Serio musimy znów się z nimi zmierzyć? Błagam szybciej wyląduje w szpitalu przez Taiju toć to maszyna do zabijania. Chłopaki kurwa proszę są święta odpuśćmy chociaż w ten czas. - Szeptałam do siebie.
- Kpią sobie z nas. Zajebmy ich! – Powiedział uśmiechnięty jak zawsze kapitan czwartego oddziału. Przybiłam sobie piątkę z czołem.
- Przecież raz ich rozwaliliśmy. – Zaczął Muto. – Pójdzie gładko.
I chuj będziemy się napierdlać z Black Dragon na bank. W sumie gdy ktoś zrani jednego z nas zadziera z wszystkimi. Więc skoro spuścili wpierdol Takemitchy'emu to my im również zrobimy z dup jesień średniowiecza. Okej na to mogę iść. Tylko ja się do Taiju nie zbliżam nie ma bata.
- Załatwiliśmy dziewiąte pokolenie BD*. To co innego.- Powiedział Mitsuya.
- Dokładnie. Teraz Black Dragon jest sto razy silniejszy i brutalniejszy. Nie oszczędza nawet dziewczyn. – Potwierdziłam słowa Taki i dodałam swoje przysłowiowe trzy grosze.
- Takemitchy nie zawinił, skoro nie czaił, że to teren BD...ale czemu Hakkai w ogóle go tam zabrał? – Spytał Nahoya. Do Hakkai'a podszedł Muto.
- Ej, Hakkai! – Kapitan oddziału piątego stanął twarzą w twarz z porucznikiem oddziału drugiego. – Słuchaj chyba nie przeszedłeś do BD, hm?! – Spojrzałam na kuzyna stał niewzruszony niczym. Czułam w kościach że chce zrobić coś czego prawdopodobnie będzie żałował i ja się domyślam co chcę zrobić. Jak to powie to wstanę i mu tak trzasnę w łeb że Yuzuha go nie rozpozna przez opuchliznę na twarzy.
- Tak jak Himiko mówiła, jesteś młodszym bratem ich szefa, tak? – Zapytał Smiley.
- W dodatku zataiłeś to przed nami! A Himiko pewnie zrobiła to by chronić twój zad. – Zwrócił się ponownie Muto. Zacisnęłam dłonie w pięści.
- Poczekajcie, zachowajmy spokój. Hakkai wcale nie...- Zaczął Hanagaki ale przerwał mu kapitan piątego oddziału.:
- A ty siedź cicho!
Hakkai padł na kolana. No nie Hakkai. Nie rób tego nie idź tą drogą której się domyślam proszę kuzynie.
- Nie mam zamiaru szukać wymówek. – Zaczął mój kuzyn.- Możecie ze mną zrobić, co chcecie. Jako jego młodszy brat jestem gotów na każdą karę. DLATEGO POSŁUCHAJ SZEFIE!- Hakkai uniósł głowę i spojrzał na Mikey'a.- Ja, Shiba Hakkai, porucznik drugiego oddziału Tokyo Manji proszę o wydalenie z szeregów Toman.
- Nie. Jestem przeciwna Mikey nie zgadzaj się na to proszę. – Zwróciłam się od razu do mojego chłopaka.
- Jesteś pewien? – Zapytał się go dowódca. Zapadła cisza, którą niespodziewanie przerwał Hanagaki.:
- NIE TAK SZYBKO! – Co on kombinuje? Pewnie kolejną głupszą rzecz do kolekcji zaczynając od pierwszej gdy to chciał zostać ochroniarzem Ken-chin'a, cicho zachichotałam na to wspomnienie.- Zgłaszam sprzeciw!
- Takemitchy...- Powiedział Hakkai.
- Mikey.- Zaczął Takemitchy.- Zastanówmy się nad tym na spokojnie. – blondyn wyją coś i wyciągnął przed siebie. Przyjrzałam się ulubionej przekąsce Mikey'a ,którą są Dorayaki**. Kurwa na pewno nie on wpadł na ten pomysł. Spojrzałam na Chifuyu ten zauważając, że patrzę na niego zaczął cicho gwizdać. Jak ci gwizdnę to gwiazdki zobaczysz, to nie zadziała tak myślę.- Najpierw zjedz to. DORAYAKI! Twoje ulubione! – Podał opakowanie placka w stronę Sano.- PROSZĘ!
- Nie chcę. – Odrzucił opakowanie Mikey.- Suń się.
- Ej! – Wzięłam opakowanie.- Nie musisz być od razu taki okrutny dla jedzenia Mikey! Jak nie chcesz to pocałuj się w dupę! Ja chętnie je przyjmę. Biedne Dorayaki już jesteście bezpieczne.- Powiedziałam odkładając słodki przysmak obok siebie. Wszyscy patrzyli na mnie dziwnie ale miałam to w dupie.
- Co? – Zapytał zdziwiony zachowaniem Mikey'a.
- W kulki sobie lecisz?! – Krzyknął Draken a ja się zaśmiałam z sytuacji.
- Jak to?! Nie, ja wcale...- Próbował się tłumaczyć Takemichi. Wyjął jakąś notatkę po chwili a gdy ją przeczytał jeszcze bardziej się przeraził a ja bardziej zaczęłam się śmiać. Genialne rady Chifuyu, których Takemichi nie potrafi wykonać.
- To jak będzie, Mikey? – Zapytał Draken wracając do poprzedniego tematu.
- To sprawa drugiego oddziału. Niech Mitsuya zdecyduje. – Powiedział nasz szef a Mitsuya podszedł do swojego porucznika.
- Sorki, Taka. Już postanowiłem. – Zwrócił się do niego Hakkai.
- Nie rób takiej min, Hakkai. Przecież rozumiem.- Wyznał kapitan drugiego oddziału Toman. Hakkai wstał.
- Taka! – Hakkai ukłonił się. – DZIĘKI ZA WSZYSTKO!
- Hm? Co ty pleciesz? Nie zgadzam się. Chcę się spotkać z Taiju.
Takashi co ty kombinujesz? Myślisz że to co zrobisz na pewno Taiju zaakceptuje? Nie on tego nie zrobi znam go tak samo jak moje kuzynostwo które cierpi przez starszego brata.
- JAK TO?! – Krzyknął z niedowierzaniem i szokiem Takemitchy.
- Taka...

Perspektywa Mitsuya Takashi
- Taka.- Odezwał się Hakkai kiedy wracaliśmy z zebrania.
- Co?
- Lepiej zrezygnuj ze spotkania z Taiju. Czego byś mu nie powiedział, to nie skończy się dobrze. Mój brat to śmieć.
- Przestaniesz wreszcie? Zawsze sam brałeś wszystko na siebie. Tak z innej beczki...- Spojrzałem na idących za nami Chifuyu i Takemitchy'ego.-....to co robi tu tych dwóch?
- Hę? Przecież to mnie dotyczy.- Powiedział Hanagaki.
- A ja jestem z nim, bo to kretyn. – Powiedział Chifuyu wskazując na Takemitchy'ego.
- EJ! Niby kto jest kretynem?! Nie zapomnę ci tego drugiego planu!
- Cha, cha. Wyszło na dobre, więc jest okej.
Kretyni, pomyślałem.
- Niech będzie...- Powiedziałem.

- Miło cię poznać Taiju. – Powiedziałem gdy siedziałem na kanapie przed szefem Black Dragon.
- Ty jesteś ten Mitsuya, co to przekabacił mojego młodszego brata?- Zapytał dowódca BD. – Wiesz, że cię zajebię?
Uśmiechnąłem się.
- To chyba odpowiednie powitanie.
- To o czym chciałeś gadać? Streszczaj się, okej?
- Przekażę Hakkai'a Black Dragon i nigdy więcej się z nim nie spotkam.- Zacząłem przedstawiać mój plan.
- CO?! JAK TO?! TAKI MASZ PLAN MITSUYA?!- Krzyczał Hanagaki.
- Cha, cha. – Zaśmiał się najstarszy Shiba.- To ciekawe! Nie przyszedłeś tu zapobiec jego odejściu?
- W zamian masz uwolnić Yuzuhę.
- Taka...skąd ty o tym...- Zaczął Hakkai.
- Taiju.- Zacząłem.- Zmuszasz ją do czegoś, prawda? Hakkai zawsze ją przed tym bronił. Przed przemocom ze strony starszego brata.
- Niezłe masz poczucie humoru!
- Wstąpił do Toman nie dlatego, że chciał przed tobą uciec. Zrobił to, żeby chronić Yuzuhę. - Dostałem prawie w twarz od Taiju ale w porę zablokowałem ręką jego atak.
- TAKA!
- No, no nieźle! – Stwierdził Taiju.
- Powiem to raz jeszcze! Przekażę wam Hakkai'a jeśli uwolnisz Yuzuhę! Zgódź się na nasze warunki, a Toman zostawi BD w spokoju.
- A jeśli odmówię?
- Wtedy czeka nas wojna. – Stwierdziłem z pewnością. Wstaliśmy z Taiju.
- No dobra. – Taiju i ja uścisnęliśmy sobie dłonie.- Zawrzyjmy pokój. Chociaż nie uciekam się do przemocy domowej, dotrzymam słowa. Już nigdy więcej nie tknę Yuzuhy.

Gdy wyszliśmy od Taijubyło już ciemno w pizdu.
- Czyli Hakkai jednak przejdzie do Black Dragon. – Stwierdził Chifuyu.
- Tak.- Potwierdził Takemitchy.- Ale już coś wiemy. Na pewno zabije Taiju wobronie Yuzuhy.
Takemitchy i Chifuyu o czymś rozmawiali z tyłu nas ale nie zwracałem na nichszczególnej uwagi i nie skupiałem się na ich dyskusji.
- Taka...dzięki. – Zaczął Hakkai.- Ja...
- Hakkai.- Przerwałem mu.- Choćby było ci ciężko...używaj przemocy tylko doobrony innych.
- Taka!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
BD* – Black Dragon
Dorayaki**- to japoński placek ze słodkim nadzieniem. Pasta tsuban robiona jestze słodkiej fasoli i ma grudkowatą konsystencję

時間の中での愛の追跡 -  Jikan no naka de no ai no tsuisekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz