Rozdział 卍 17 卍 Witaj w Valhalli

5 1 0
                                    

Mówiłam że nie zaliczę szkoły przez Mikey'a i Draken'a. Ale teraz nie zaliczę też tego roku również przez Kazutorę, w sumie wzięłam to na własną odpowiedzialność bo sama zgodziłam się z nim do szkoły gdzie uczy się nasza beksa w sumie tak samo jak i on sam przed pójściem do poprawczaka. Szłam u boku przyjaciela , któremu ciągle dzwonił dzwoneczek w kolczyku który nosił o dziwo dźwięk mnie nie denerwował a był dla mnie przyjemny i czułam spokój. Kazutora nagle się zatrzymał przez co wpadłam na jego plecy.
- Ej-! – Krzyknęłam i chciałam mu zrobić ochrzan ale powstrzymała mnie jego gadka.
- Halo? – Zaczął chłopak z tatuażem tygrysa na szyj, który zatrzymał dwie dziewczyny.- W której grupie jest Hanagaki z drugiej klasy?
- Hę? Ale ciacho. – Powiedziała jedna z gimnazjalistek.
- W trzeciej.- Oznajmiła druga z dziewczyn.
- Aha. Dzięki.- Odpowiedział Hanemiya i uśmiechnął się do nich jak na moje flirciarsko.
- Tak dziękujemy dziewczęta. A ty chodź i nie podrywaj nie na to czas. Mamy coś do zrobienia pamiętasz? – Podziękowałam dziewczyną i skarciłam przy tym Kazutorę.
- Oh Himi-chan nie musisz być już być taka zazdrosna. Przecież wiesz że jesteś tylko moja.- Powiedział chłopak o piaskowym kolorze oczu, następnie mnie objął ramieniem i poszliśmy w kierunku klasy grupy trzeciej. Zaśmiałam się.
- Pff! Chciałbyś. – Opowiedziałam uśmiechając się.
- To my mamy w szkole takich przystojniaków?
- Ten kolor marynarki...jest od nas starszy.
Usłyszałam jeszcze tę wymianę zdań dziewczyn między sobą za plecami kiedy odchodziliśmy. Ciekawe czy dalej by były tak nim zainteresowane gdyby wiedziały że ten przystojniak siedział w poprawczaku.
-...Numer trzy, Hanemiya Kazutora. – Usłyszeliśmy Yamagishi'ego po wejściu do klasy zapewne kończył coś tłumaczyć chłopakom i akurat wspomniał o gościu który teraz był w tym samym pomieszczeniu co oni. Normalnie można powiedzieć że wywołał wilka z lasu. Chłopcy słysząc jak ktoś wszedł zwrócili głowy w kierunku wejścia.
- Hę? – Mruknął Kazutora patrząc na chłopaków.- Lekcje chyba jeszcze się nie skończyły? – Pewnie tak głupku. No przynajmniej u mnie w budzie jeszcze trwają.
- Coś ty za jeden? Raczej nie jesteś stąd. – Jako pierwszy odezwał się Makoto.
- Okaż trochę szacunku! Jestem waszym starszym kolegą ze szkoły. – Wyjaśnił z uśmiechem.
- Hę? Nie znam cię, koleś.
W czasie ich dyskusji, której się przysłuchiwałam się za rogu jeszcze nie weszłam do klasy czuję że chłopaki krzywo się będą na mnie patrzeć. Yamagishi właśnie w tym czasie przyjrzał się nieznajomemu i dostał nagłego olśnienia takiego że aż był przerażony, przez charakterystycznym tatuaż tygrysa na szyi wiedział doskonale kto właśnie stoi przed nimi z przyjaznym uśmiechem na twarzy.
- Tatuaż tygrysa na szyi! – Wykrzyczał przerażony okularnik.
- Tatuaż na szyi? – Spytał zdezorientowany Hanagaki.
- PRZESTAŃ MAKOTO!
- Hę? Co jest, Yamagishi?
- Ej, znacie może Hanagaki'ego Takemichi'ego? – Kazutora w końcu przeszedł do sedna, po jego pytaniu weszłam do sali. Widziałam zdziwienie na twarzach chłopaków na widok mojej osoby i to w towarzystwie tego człowieka.
- Ta...Takemichi...To on! – Powiedział Yamagishi z przerażeniem wymalowanym na twarzy do Takemitchy'ego.
- Takemichi? – Zapytał mój przyjaciel.
- To ten z opatrunkami na twarzy Kazutora. – Powiedziałam i wskazałam ruchem głowy na Hanagaki'ego. Hanemiya od razu popatrzył na blondyna.
- Co? – Spytał wspomniany blondyn.
- TO JEST NUMER TRZY VALHALLI! HANEMIYA KAZUTORA! – Przedstawił go Yamagishi. Kazutora zrobił coś czego najmniej się po nim spodziewałam, właśnie przytulił Takemitchy'ego.
- JUPI!
Jesteś Takemichi, tak? ALE FAJNIE! – Powiedział Hanemiya.
-Hm? – Mruknął zdezorientowany blondyn.
- Nie wiedziałem, że do klasy niżej chodzi ktoś z Toman! Dobra Takemichi!
-Hę?
- Idziemy do bazy Valhalli! – Kazutora złapał Hanagaki'ego i wyszedł z nim z klasy, a ja wyszłam tuż za nimi przedtem posyłając chłopakom lekko smutne i przepraszające spojrzenie, o którym wiedzieli o co chodzi.
- Ej! Znalazłem Takemichi'ego! – Wyznał Kazutora do swoich zaufanych poszkodowanych ludzi. Ten wariat złamał im kości i teraz chodzą o kulach.
- To ten typek? – Zapytał jeden z nich.
- Tak.
- Kim są twoi koledzy?- Spytał blondyn.
- Hm? To moi zaufani podwładni.
- Ach tak? Mieli jakiś wypadek?- Chciałbyś Takemichi by właśnie tak było ale...- Obaj chodzą o kulach.
- Hm? Wczoraj połamałem im nogi.- Wyznał na luzie jak gdyby nigdy nic się nie stało.
- Hę? Ale to twoi najbardziej zaufani koledzy, co nie?
- Tak.
- Masz jakieś wąty do Kazutory?- Zapytał jeden z zaufanych pochylając się niebezpiecznie w stronę Hanagaki'ego.
- Skąd. – Odpowiedział z przerażeniem.
- Nie przejmuj się. – Zaczął z uśmiechem piaskowooki.- Przedstawię cię wszystkim. Ciebie również Himi.
- Hę? – Takemichi spojrzał na mnie ale nic z tego nie robiłam starałam się to ignorować z trudem ale się udawało.
- Oczywiście. – Odpowiedziałam i znów ruszyliśmy w drogę.
- Pospiesz się, Takemichi! – Pogonił go mój kochany przyjaciel. Tak kochany mimo iż zabił brata Mikey'a ja dalej pamiętam go przed tym incydentem. Wyszliśmy z budynku nauki inaczej więzienia dla uczniów i ruszyliśmy w stronę bazy Valhalli gdzie Baji już odbywał swoją apostazję.
- Słuchaj, Hanemiya...- Zaczął Takemichi przerywając ciszę.
- Hm? Mówi mi Kazutora.
- ...Kazutora. Chodzisz do trzeciej klasy w naszej szkole, co nie?
- No.- Przyznał zerkając na blondyna.
- Dziwne. Skoro ktoś tak znany jest u nas w budzie...to raczej powinno być o tym głośno, nie?
- ...Uczęszczałem tam tylko na samym początku, przez jeden semestr.
- Hę?
- Potem byłem...w poprawczaku.
- CO?! Poprawczak...zamknęli cię?
- To JEGO wina. – Zaznaczył wyraźnie chłopak z tatuażem. Znów zaczyna, w sumie nie dziwię mu się, ale to w końcu nie Mikey zawinił tylko niestety ty sam Kazu mam nadzieję że kiedyś w końcu to zrozumiesz i mam nadzieję że nie za późno.
- Jego? – Spytał zdezorientowany.
- Zaraz będziemy na miejscu. – Oznajmił, wskazując na drogę prosto która prowadziła do bazy. Po chwili dotarliśmy przed stary budynek sali gier. Na chwilę się zatrzymaliśmy. Już się boje do jakiego stanu Baji doprowadził biednego Chifuyu, znając Keisuke na pewno wygląda to strasznie.
- Hę? To tutaj?- Zapytał Hanagaki.
- Tak.
-Salon gier?
- Już dawno upadł. – Przyznał a po tym weszliśmy do salonu. Ludzi było w pizdu i jeszcze trochę, część z nich jarała. Dobrze się tu bawią widzę. A Baji chyba jeszcze lepiej okładając porucznika pierwszego oddziału Toman. O wilku mowa zatrzymaliśmy się właśnie przed czarnowłosym byłym kapitanem pierwszego oddziału Tokyo Manji, który okładał swojego zaufanego człowieka z oddziału. Nie mogłam patrzeć na Chifuyu który był zbity do utraty już przytomności patrzyłam wszędzie byle nie tylko nie na ten obrazek, to był okropny widok gdybym patrzyła na to wybuchłabym płaczem ale nie mogę sobie na to pozwolić. Nie teraz. Nie tutaj.
- Kazutora...Co on wyprawia? – Zapytał w końcu blondyn który też był przerażony na stałą sytuacją.
- Jak to co? Dokonuje apostazji.
- Apostazji?
- Testujemy siłę wiary Baji'ego. Jeśli zmienia wyznanie na Valhallę, musi być na to gotowy. Baji właśnie okłada porucznika pierwszego oddziału Toman. Swoją prawą rękę.
- PORUCZNIKA PIERWSZEGO ODDZIAŁU?!
- Toman to wróg Valhalli. Skoro zdradza swojego Boga...musi wyprzeć się dotychczasowej wiary. – Wytłumaczył na spokojnie Hanemiya. Baji przestał okładać Chifuyu, a następnie jego spojrzenie padło na znanego mi wkurwiającego tytana.
- I jak? Tyle wystarczy...Hanma?- Spytał Baji, po czym wstał i rozpuścił swojego kitka uwalniając przy tym swoje piękne długie włosy. Hanma podniósł pochyloną głowę i spojrzał na czarnowłosego.
- Ale czad, stary. To twój ziomek, co nie? – Spytał jakiś chłop z tunelami w uszach, obżerając się jakimiś chipsami czy coś.
- Nie sądziłem, że aż tak go sklepiesz. – Stwierdził kolejny gościu z Valhalli, który posiadał tatuaż na twarzy.
- Nie przyszedłem tu na kazanie. – Powiedział trochę podirytowany Baji. Hanma wstał, wyprostował się, wciąż patrzył na czarnowłosego kapitana pierwszego oddziału Toman.
- KAZUTORA! – Wydarł się Hanma.
- Tak?
- Przyprowadziłeś go?
- No. To ten. – Powiedział patrząc się na Hanagaki'ego. Hanma spojrzał na blondyna, a następnie jego wzrok zahaczył o mnie.
- I przyprowadziłeś ze sobą jakąś laskę? Nie źle się ustawiasz Kazutora. – Mogę mu przywalić? Proszę? Jest przystojny i seksowny ale mnie wkurwia!
- Oczywiście. Wracając. Hanagaki Takemichi, członek Toman. – Przedstawił go wszystkim zgormadzonym. Hanma zaczął iść w stronę wspomnianego przed chwilą chłopaka.
- No proszę.- Zatrzymał się naprzeciw blondyna.- Ty jesteś Hanagaki? Wystąp!
Każdy patrzył na Takemichi'ego, ja również był zdezorientowany całą tą sytuacją.
- To ty...ze zjazdu...Życie ci nie miłe? -Zapytał się go Baji.
Jakiś czas potem Hanma stał na jakimś podeście czy chuj wie co to tam było po prostu jakieś podwyższenie. Czyli zaraz coś się zacznie, będzie ciekawie. Wygląda mi to trochę jak byśmy stali przed jakimś sądem ostatecznym, nieźle sobie to wymyśli.
- ROZPOCZYNAMY PRZESŁUCHANIE ŚIWADKA! – Ogłosił to ten typ z tatuażem na twarzy. Ha! Miałam racje że to jak w sądzie ostatecznym...Valhalla jest dziwna...
- JEDEN ZE WSPÓŁZAŁOŻYCIELI TOMAN...- Przemawiać zaczął Hanma.- ...KAPITAN PIERWSZEGO ODDZIAŁU...KEISUKE BAJI...MÓWIŁ ŻE RZUCA SWÓJ GANG, BO CHCĘ DOŁĄCZYĆ DO VALHALLI!
- Szycha z Toman w Valhalli?
-On tak serio?
- Ej, w sumie ekstra!
Rozmawiali po między sobie członkowie gangu bezgłowego anioła.
- DOŁĄCZENIE BAJI'EGO TO DLA NAS ATUT NA DRODZE DO ZNISZCZENIA TOMAN! POZOSTAJE TYLKO JEDNA KWESTIA DO USTALENIA! Musimy ocenić, czy nie jest szpiegiem! Właśnie dlatego Kazutora przyprowadził świadka. Zaczynamy przesłuchanie! Hanagaki Takemichi!
- Ta...Tak?
- Co siedzący tu Baji powiedział, podczas zjazdu Toman? – Kurwa to serio wygląda jak w sądzie a sędzią sprawiedliwym lub nie jest tu Hanma, no wpasował się idealnie.
- Więc...- Zaczął Hanagaki.- „Dołączę do Valhalli, a Toman to mój wróg" – Zacytował słowa Keisuke.- Rzucił coś takiego.
Zapadła chwilowa cisza którą przerwał nasz sędzina:
- Co o tym myślisz, Kazutora?
-...Apostazja i zeznanie świadka...To nam chyba wystarczy, co nie? – Spytał.- Baji przyda się jako siła bojowa. Był w Toman podczas mojej odsiadki, więc wie o nich więcej. Nawet jeśli okaże się szpiegiem...To i tak jest na tyle cenny, że warto go przyjąć.
Wyznał Kazutora, a Hanma milczał. Najwidoczniej tyle to dla niego za mało. Tak teraz sobie zdaję sprawę że ja też pewnie będę brała udział w tym całym sądzie oj będzie ciekawie.
- Pasuje ci to, Baji?- Kazutora zwrócił się do przyjaciela.- Rozwalimy Toman...A Mikey'a...Zajebiemy. – Na to ci Kazutoro nie pozwolę, po moim trupie.
Baji na chwilę milczał ale w końcu odezwał się:
- Tak. – Czarnowłosy zgodził się, a następnie ukłonił się przed Hanemiyą.- Pomogę wam, Kazutora!
- Dobra.- Zaczął Hanma.- OD DZIASIAJ...KEISUKE BAJI MOŻE SIEBIE NAZYWAĆ CZŁONKIEM VALHALLI!

時間の中での愛の追跡 -  Jikan no naka de no ai no tsuisekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz