Rozdział 卍 25 卍 Teraźniejszość wszystko poszło nie tak!

13 0 0
                                        

Teraźniejszość ~ 18 listopada 2017 rok
- Himiko? Słuchasz mnie?- Otworzyłam oczy gdy wróciłam do teraźniejszości. Co? Spojrzałam na osobę, która do mnie coś najwyraźniej mówiła. Oczy mi się zaszkliły. Przede mną stał...Kazutora. Od razu go przytuliłam- Ło...co jest Himi? Co tak nagle?
- Nie wiem...tak po prostu....A co nie mogę już przytulić mojego przyjaciela?
- Oczywiście że możesz po prostu mnie zaskoczyłaś. Ale Himi słuchałaś? To ważne.
- Eeee...
- NIE SŁUCHAŁAŚ?!
- Hehehe...Wybacz Kazu...odpłynęłam i nie słuchałam przez chwilę.
- Oh Himiko...Dobra powiem jeszcze raz. Chifuyu jest prawdopodobnie w niebezpieczeństwie, trzeba go ratować. Pójdziesz na zebranie zarządu Toman tak jak zawsze i jak pojawi się Kisaki...jeśli będzie działo się coś złego. Musisz dać nam znak, rozumiesz?
- Tak, ale co mu chcą zrobić Kazu?
- Prawdopodobnie zabić go. Kisaki już coś wywęszył. Więc mniej go na oku. Nie może zginąć ty, ja i on mamy naprawić gang, który on zniszczył przywrócić to co chciał Baji. Spuścić porządny wpierdol Mikey'mu aby się ogarnął. – Powiedział a ja spojrzałam na dłoń na której miałam ten sam pierścionek zaręczynowy co ostatnim razem gdy wróciłam do tej linii czasowej.
- Ej! Pamiętaj że mówisz to przy jego narzeczonej!
- Już się tak nie gorączkuj mała. Dobra. Wysiadaj i pamiętaj o zadaniu chronienia Chifuyu.
- Jasne! – Powiedziałam i wyszłam z auta Kazutory.
- Himi...uważaj proszę na siebie.- Usłyszałam za sobą a następnie poszłam do budynku, w którym było spotkanie zarządu Toman tuż przed wejściem spotkałam Takemichi'ego i Chifuyu.
- Chifuyu! Takemichi! – Dołączyłam do chłopaków.
- Himiko...
- Cześć wam. Chodźcie. – Poszliśmy wszyscy razem za jakimś facetem, który zaprowadził na do stołu gdzie zasiadali...Paa-chin a jak i on tu jest to i Pee który stał obok siedzącego Paa który już coś zajadał, następnie zauważyłam Mutou, Nahoyę, Hanmę i osoby których najmniej się tu spodziewałam...Koko i Inupii co oni tu robią?! Oni nie należą do Black Dragon? Mój wzrok padł na Shibę Hakkai'a, który jest moim kuzynem dwanaście lat temu należał do oddziału Taki. Właśnie gdzie Taka?
- Proszę. – Powiedział facet który nas tu zaprowadził i podsunął mi krzesło na, którym usiadłam miejsce zajęłam u boku Hanmy i Hakkai'a.
- Ej, gdzie ten chahan?! – Wykrzyczał znerwicowany Paa nie dostając jeszcze swojego ryżu oraz dodatków warzywnych z mięsem. Cicho zachichotałam nic się nie zmienił.
- Najpierw niech każdy wypowie się o tegorocznej wpłacie do skarbca. – Powiedział ktoś stojący za Nahoyą i Mutou.
- Mniejsza z tym. Pytałem o chahan!
- Zamknij się, Paa. Siedź cicho i żryj. – Powiedział do niego Mutou.- Masz na myśli Mitsuyę, tak?
- A kogoś jeszcze brakuje?! Bęcywale! Gdzie mój chanhan?!- A Paa-chin dalej swoje.
- Głupi jesteś?! – Zwrócił się do niego Smiley.- Przecież chanhan podaje się na sam koniec łysolu!
- HĘ?! ZDURNIAŁEŚ CZY CO?! NIE WIESZ DO KOGO MÓWISZ?! TY DEBILU, PRZECIEŻ PAA-CHIN TO PTASI MÓŻDŻEK! A JEŚLI CHODZI O MITSUYĘ, TO MNIEJSZA Z NIM! – Wykrzyczał Pee. Nic się nie zmienili.
- Przestańcie wreszcie tyle pieprzyć. – Odezwał się mój kuzyn.
- Nie pozwalasz sobie na zbyt dużo Shiba?!
- Stul pysk. – Uciszył go Inuii.- Myślisz, że komu zawdzięczacie to żarcie? Przez wzgląd na swój dłuższy staż w gangu możecie wpłacać mniej do skarbca.
- HĘ?!
- SPRÓBUJ TO POWTÓRZYĆ!- Ostrzegł Smiley.
- Chi, chi. Jesteś szczery do bólu, Inupii. – Powiedział Kokonoi czyli Koko.
- Pozwalają sobie na zbyt wiele.- Spojrzałam na Chifuyu.- To byli członkowie Black Dragon.
- A tak w ogóle to gdzie jest Mikey? Himiko?- Zapytał mnie Paa. I chuj. Co odpowiedzieć?
- Mikey to, Mikey tamto....wy staruchy, powołujecie się na niego w każdej sytuacji.- Odezwał się za mnie Hakkai.- Wypierdki złotych rybek!
Paa-chin wstał i kopnął krzesło na którym siedział. Krzesło straciło jedną z nóg. RIP krzesło.
- Tępaki.- Wyzwał Hanma. – Myślicie, że to jakiś plac zabaw? Dzisiejsze spotkanie nie ma na celu omówienia kwestii składek. W przykrywkowej firmie It Koko, Fasadowym przedsiębiorstwie Shiby...oraz kilku innych firmach kierowanych przez Toman...wśród nas jest zdrajca!- Zaraz Chifuyu? To o tym mówił Kazutora...czuję w kościach że chodzi o porucznika oddziału pierwszego.
- Ktoś sypną? – Spytał Pee.
- Nie ma takiej możliwości! Jesteśmy ziomkami, choćby nie wiem co! – Słowa Paa-china skojarzyły mi się z słowami Baji'ego.
- Zgłupiałeś? Skoro nikt nie wsypał, to czemu jednego dnia przeszukano kilka miejsc jednocześnie? – Powiedział Koko.
- MÓWIŁEM, ŻE MACIE NIE NAZWYAĆ MNIE GŁUPIM! – Przypomniał Paa.
- Jeśli zadzierasz z Koko, to chętnie go wyręczę! – Powiedział Inuii.
- CO JEST CHCESZ NA SOLO?!
- PEWNIE, ŁAMAGO!
- Dobrze się bawicie?- Zapytał głos, którego tak bardzo nienawidzę. Na widok Kisaki'ego chłopacy się ukłonili. Oprócz Takemitchy'ego i mnie. Nigdy mu się nie ukłonię, po moim trupie.
- DZIĘKUJEMY ZA PRZYJŚCIE!
- Bez spiny, koledzy! – Powiedział z uśmiechem. Ale bym mu jebła.
-Nieczęsto zaszczyca nas Pan na zebraniach zarządu...Panie Kisaki.- Oznajmił Hanma.
- Takemichi, Chifuyu, Himiko. Znajdziecie dla mnie chwilę?
- Tak.
- Eh...niechętnie ale niech ci będzie Kisaki. – Odpowiedziałam z niechęcią w głosie zaraz po wypowiedzi chłopaków.
Znajdowaliśmy się właśnie w pokoju gdzie Kisaki już siedział na fotelu.
- Dalej siadajcie.- Powiedział. Hanagaki jako jedyny usiadł ja stałam obok Chifuyu.- Wy też usiądźcie, Himiko, Chifuyu.
- Nie dzięki. Wolę postać.- Powiedziałam z grozą.
- Nie, jestem na to zbyt niski rangą.- Powiedział Chifuyu.
- Cha, cha. Jak zwykle jesteście sztywni. Znamy się już całkiem długo.- Ta za długo. Pomyślałam.- Dołączyłem do Toman dwanaście lat temu...nie sądziłem że nawet po takim czasie będę mógł trzymać sztamę z ówczesnymi kumplami.- Nigdy w życiu.- Czyżbym cię zaskoczył?
- Aaa...Nie. – Odpowiedział blondyn.
- Takemichi, Himiko, Chifuyu. Co o mnie myślicie?
- Hę? – Mruknęliśmy razem w tym samym czasie.
- Macie do mnie żal, prawda? Dokładnie dwanaście lat temu o tej prze roku...Odszedł Baji. To wszystko była...moja wina.
Ha! Wiedziałam! Widziałam to, wiedziałam!
- To ja zaplanowałem Krwawe Halloween. Wykorzystałem Hanmę i zaangażowałem Hanemiyę Kauztorę żeby stworzyć gang Valhalla...a następnie napuścić go na Toman.
- Co ma na celu to wyzwanie? – Spytał Chifuyu.
- Chciałem zyskać wpływy, więc potrzebowałem godnych podziwu dokonań na swoim koncie. Stłumieniem tamtego konfliktu zaskarbiłbym większości członków gangu. To był akt desperacji. Nie spodziewałem się śmierci Baji'ego. – Ta jasne uważaj bo ci uwierzę.- Mówię szczerze...Himiko, Chifuyu. – Kisaki wstał i się ukłonił.- Wybaczcie. Przez cały ten czas chciałem przeprosić. Dwanaście lat zajęło mi zrozumienie że liczą się towarzysze.
Jakoś ci nie ufam i nie wierzę. Nigdy, ale to nigdy nie zdobędziesz mojego wybaczenia.
- Czy żałujesz tego co się tam wtedy stało?- Zapytał Hanagaki. Nie przyjacielu, nie on. Kisaki się uśmiechnął.
- Możecie dalej mnie przeklinać ale...- Kisaki wziął butelkę z jakimś trunkiem wyją pięć szklanek i wlał do nich napoju. -...napijcie się ze mną choć ten jeden raz.
Ja bym tego nie piła chłopaki. Wyjęłam telefon i dyskretnie napisałam wiadomość do Hanemiyi że coś jest nie tak.
- Dobrze.- Chifuyu nie!
- Ja nie piję jestem autem.-Powiedziałam gdy Kisaki popatrzył na mnie gdy już on i chłopaki mieli szklanki w rękach. Unieśli je do góry.
- Wnieśmy toast...za Baji'ego! – Teraz udajesz że ci tak przykro i tak bardzo żałujesz? Phi!
- A jest może piwo? – Zapytał Hanagaki. Chłopaki się zaśmiali. Emm...okej?
- Heh...dawno się tak świetnie nie bawiłem. – Przyznał Tetta.
- Ja też.- Zrównał mu Takemitchy.
- Mam jeszcze jedną sprawę.- Wyznał Tetta.- Wcześniej, kiedy wspomniałem, że nie spodziewałem się śmierci Baji'ego...to kłamałem.
- Wiedziałam! – Krzyknęłam. Chciałam się na niego rzucić, ale powstrzymał mnie Chifuyu trzymając mnie.
- Wykorzystałem Kazutorę by zabić Baji'ego.
- Bo ty tylko wykorzystujesz innych do zabijania by nie brudzić sobie rąk skurwielu!
- A teraz...wykonam kolejny krok. – Wtedy poczułam brak uścisku Chifuyu i zobaczyłam go leżącego na podłodze razem z Hangaki'm. Wiedziałam by nie pić nic z ręki Kisaki'ego.

Dostałam wcześniej z czegoś w głowę od Kisaki'ego i tak samo jak Takemitchy i Chifuyu siedziałam na krześle przywiązana do niego. Zrobisz coś mi to jak Mikey się o tym dowie sam zginiesz. Chyba wiesz o tym co?
- Co to ma być?!- O Takemitchy się ocknął.
- Nie drżyj się tak...byńka mi pęka...-Powiedziałam cicho. Kazu ratunku!
- Takemitchy. – Powiedział Chifuyu, który był cały poobijany.
- CHIFUYU?! HIMIKO?! CZEMU JESTEŚCIE TACY POOBIJANI?!
- Długo byłeś nieprzytomny...Hanagaki! – Stul pysk chuju! Debile, zwierzęta i plastiki głosu nie mają! Więc cicho siedź Kisaki! – Matsuno Chifuyu. Yamazaki Himiko. Naprawdę jesteście upierdliwi. Nadal kąsacie za to, co wydarzyło się dwanaście lat temu. Próbujecie pomścić Baji'ego Kisaki'ego?
- Hę?
Kisaki kopnął Chifuyu a potem uderzył mnie mocno w twarz przez co poleciała w bok. Wyplułam krew.
- Ugh!
- Thh.
- PRZESTAŃ! KISAKI!
- To ty z Himiko jesteście zdrajcami w szeregach Toman, tak?! – Kisaki dalej kopał Matsuno.- No nie mogę....należy ci się, bo doniosłeś psom.
- WCALE NIE POLICJA SAMA NA TO WPADŁA! MOIM JEDYNYM CELEM Z HIMIKO JEST WYDALENIE CIEBIE Z TOMAN!
- Jak długo zamierzacie żyć w cieniu Baji'ego? Jesteście żałośni!
- Toman jest teraz zepsuty przez ciebie skurwielu! – Odezwałam się i dostałam znów od niego mocno w twarz.- A ja i Chifuyu chcemy to zmienić!
- Kisaki jest tak jak mówisz. Jesteśmy zdrajcami.
- Takemichi nie ma nic z tym wspólnego! – Dokończyłam za Chifuyu.
- Ej! To ja ocenie...-Powiedział i przyjął pistolet od jakiegoś gościa co był z nami.-...czy nic o tym nie wiedział. Czemu cały czas...masz minę kogoś, kogo to w ogóle nie dotyczy?- Kisaki wymierzył w Takemichi'ego.
- Hę? Bo ja...
Tetta postrzelił go w udo.
- Gadaj.
- AGH! MOOOJA NOOOGA!
- PRZECIEŻ MÓWIĘ, ŻE SAMI DZIAŁALIŚMY! -Krzyknął Chifuyu.- ON NIE MIAŁ O TYM POJĘCIA!
- Co tak wrzeszczysz? Przecież jesteśmy kumplami.- Powiedział Kisaki przeczesując włosy.
- MOJA NOGA! AGH!
- Jesteś popierdolony! – Powiedziałam.
- AGH....AAA!
- Takemitchy...
- AAA
- TAKEMITCHY!! – Takemichi przestał się wydzierać z bólu. Po wydarciu się Chifuyu.- Słuchaj...Takemitchy. To moje ostatnie słowa.- Chifuyu nie...Kazutora gdzie jesteś?!- Sporo się wydarzyło przez te dwanaście lat. Mikey zapadł się pod ziemię...Draken został skazany na śmierć...A my nie wiadomo kiedy zaczęliśmy zajmować się brudnymi interesami. Popełniliśmy dużo błędów. ALE U KORZENI POZOSTALIŚMY TACY SAMI! Pamiętaj o Baji'm...i zajmij się Toman...Partnerze.
Powiedział Chifuyu a wtedy został postrzelony przez Kisaki'ego.
- CHIFUYU!!! NIE!!- Wykrzyczałam łzy spłynęły mi po policzkach.
- CHIFUYU! – Wykrzyczał Takemichi.
- Jak czujesz się z tym powierzył ci Toman? Spokojna głowa! Niedługo do niego dołączysz.- Powiedział Tetta i przyłożył lufę pistoletu do Takemichi'ego. Pochylił się nad nim.- Co z tobą? Umrzesz z taką miną? TYLKO NA TYLE CIĘ STAĆ?! GADAJ! Szkoda...- W oczach Kisaki'ego co mnie zdziwiło pojawiły się łzy.- Żegnaj...mój „Bohaterze"! 

時間の中での愛の追跡 -  Jikan no naka de no ai no tsuisekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz