~Przeszłość~
20 października 2005 rokGdy otworzyłam oczy zauważyłam że jestem przed świątynią Musashi. Hm? A no tak zebranie. Po chwili usłyszałam warkoty silników motocykli.
- Himi! Kiedy twój rumak będzie naprawiony? – Spytał podchodzący do mnie Mikey. Kurwa...przez teraźniejszość zapomniałam o tym pocałunku. Delikatnie się zarumieniłam.
- A spokojna twoja główka karzełku! Już jutro odbieram moje cudo od mechanika. A wtedy będę szybsza od was wszystkich.
- I kto to mówi? Twoje nie doczekanie maluszku.- Odgryzł mi Sano i poczochrał po włosach.
- Eeee! Łapy precz! Wiesz ile je dzisiaj układałam?! -Poprawiłam włosy. Mikey się zaśmiał, za co zarobił ode mnie z łokcia w żebra. Głupek. Po chwili szłam już u boku Mikey'a razem z Drakenem u drugiego boku, uff...Tu ma swój bójny warkocz zdecydowanie lepiej mu tak niż z łysiną.
- Pora mianować nowego kapitana trzeciego oddziału! – Powiedział Mikey. Oł...to dzisiaj jest ceremonia? Kto niby jest nowym kapitanem? Pee? Nie on teraz został przydzielony do Mitsuyi. To jak nie on to kto? Stanęłam naprzeciw oddziałów razem z Mikey'm i Ken-chinem.
- ZACZYNAMY CEREMONIĘ MIANOWANIA NOWEGO KAPITANA TRZECIEGO ODDZIAŁU TOKYO MANJI!!! – Wykrzyczał Draken ja byłam tak bardzo zamyślona, że aż się wystraszyłam jego krzyku.
- Kurwa! – Prawie bym się wywaliła.- Draken! Nie drżyj ryja na całe Tokio! – Skarciłam przyjaciela, na co on i Manji się zaśmiali. Pewnie z mojej prawie gleby. Idioci.
Miedzy członkami Toman zrobił się harmider.
- Kogo wybrali?
- Peeyan?
- Raczej nie. Przecież to on zaatakował Draken'a.
- Racja. – Rozmawiali pomiędzy sobą członkowie Toman.
- ZAMKNĄĆ SIĘ! ODDAJCIE GŁOS DOWÓDCY A WSZYSTKIEGO SIĘ DOWIECIE!!- Uciszyłam chuliganów.
- Dzięki Himi. KAPITANIE TRZECIEGO ODDZIAŁU! WYJDŹ PRZED SZEREG! – Zawołał Mikey. Patrzyłam na to jak członkowie robią przejście dla zapewne nowego kapitana. Znów usłyszałam rozmowy miedzy członkami:
- To ma być nowy kapitan trzeciego oddziału?
- Ale który, ten duży czy ten mały?
- No jasne, że nie mnie.- Usłyszałam Hanagaki'ego. Cicho się zaśmiałam, ale szybko wróciłam na powagę. Przyjrzałam się nowemu dowódcy oddziału trzeciego. Zaraz. Kapitan podszedł do nas. I....Kurwa mać.
- Jaja sobie robicie?! – Wydarłam się gdy zobaczyłam, że ten nowy kapitan to Tetta Kisaki. Ten Tetta który sprawił, że Ken-chin jest w więzieniu. Ten Tetta, który prawie mnie zabił. Ten sam kurwa Tetta, który na moich oczach zabił Manjiro.
- Himi...?- Usłyszałam ze strony Mikey'a.
- Cicho siedź. Nawet teraz do mnie się nie odzywaj. – Powiedziałam pustym bez emocji głosem, który mroził krew w żyłach. Nie wierzę! Co on zrobił!? Dlaczego on?! Naprawdę już lepszy by był Hanagaki, który nic nie potrafi na kapitana niż ten pierdolony okularnik. Ten chuj odwrócił się tyłem do Mikey'a i usiadł na schodach. Ty kurwo! Co ty sobie wyobrażasz?! No jak ci jebne to nie wiem czy wstaniesz żywy. Znów usłyszałam rozmowy członków:
- Co on sobie myśli?!
- Jaja sobie robi?
- Usiadł plecami do naszego szefa!
- EJ ŻYCIE CI NIE MIŁE!?
- ZA KOGO TY SIĘ MASZ?!
- Nie przedstawi się?
- Co to za cudak?
Nagle krzyknął inny głos aż podskoczyłam ze strachu.
- SŁUCHAJCIE UWAŻNIE. GNOJKI! – O ty kurwo, nie wyzywaj moich ziomków. - TUŻ ZA MNĄ SIEDZI...- Nic nie warty koleś, którego mam ochotę teraz zajebać. – NOWY KAPITAN TRZECIEGO ODDZIAŁU TETTA KISAKI!
Znów głos zebrał, się ze strony naszych ludzi i chętnie niektóre słowa bym krzyczała z nimi ale nie mogę:
- Kojarzę go!
- Jest z Moebiusa, co nie?
- Tak, Kisaki z Moebiusa!
- CO TU ROBI GOŚĆ ICH GANGU?!
- MOEBIUS NIECH SPIERDALA!
- WYPIERDALAĆ!
- WYPIERDALAĆ!
- WYPIERDALAĆ!
- WYPIERDALAĆ!
Krzyczałam to samo co oni ale w myślach, bardzo bym miała przejebane jak bym krzyczała z nimi na głos. Członków uciszył nasz Smok [Draken]:- MORDA!!! MIKEYTAK ZADECYDOWAŁ! KTO MA WĄTY, TEN PRZED SZEREG!
Od razu zrobiło się cicho jak na stypie.
- SZYKUJEMY SIĘ...NA WOJNE Z VALHALLĄ! – Krzyknął Manji. Co? Jaka walka?Co przespałam? Zaraz Valhalla? Bez głowy anioł! Czekaj tam Hanemiya...- ICH GANG STALE ZYSKUJE NA SILE...A MOEBIUS TOPRZY NIM LESZCZE! ŻEBY WYGRAĆ, TOMAN MUSI SIĘ POWIĘKSZYĆ! Siedzą tu TettaKisaki, to był szef Moebiusa naszego pokolenia. JEST NAM, POTRZEBNY W WALCEZ VALHALLĄ! TO WŁAŚNIE ON ZOSTANIE NOWYM KAPITANEM TRZECIEGO ODDZIAŁU! –Potwierdził Mikey. Czyli serio ten idiota? Jakoś wiedząc co się stało nie wiemczy chcę być dalej w Tomanie. Coraz bardziej mnie to zniechęca. – ZAPAMIĘTAJCIETO SOBIE! KOŃCZE CEREMONIĘ MINAOWANIA KAPITANA TRZECIEGO ODDZIAŁU! –Zakończył Mikey, zaraz po jego słowach Kisaki odwrócił się w jego stronę i zabrałgłos.:
- Szefie! Dziękuje bardzo!
- Spoko. – Odpowiedział dowódca Toman.
- Co ten nasz dowódca sobie myśli?- Zapytał Draken. Właśnie Ken-chin! Niezgadzaj się z tym przeciwstaw się! Kurwa no! Sam chciałbyś go zajebać! Ken no!
Tak bardzo miałam ochotę jebnąć Mikeymu i Drakenowi, ale najbardziej chciałamjebnąć Kisakiemu, i już się na to zbierałam nie obchodziły mnie konsekwencję zato. Już miałam mu przyłożyć ale wyprzedził mnie....
TAKEMITCHY!!
- CO TY ODPIERDALASZ...TAKEMITCHY?! – Zawołał Draken. Uderzenie Hangaki'egobyło tak mocne że Tetta zgubił swoje okular.
- Ej, co on wyprawia?!
-Grubo!
- Samobójca czy co? – Znów wybuchł harmider chuliganów.
- KTOŚ TY?! GADAJ! – Zapytał wice kapitan oddziału tego chuja.
- CO TY ODPIERDALASZ?! PRZECIEŻ NAWET NIE JESTEŚ W TOMAN, TAKEMICHY!ZAMIERZASZ POPSUĆ NAM CERMONIĘ?! – Ken-chin....nie wierzę w jego słowa, aleno tak on jeszcze nie wie jakim człowiekiem jest Kisaki.
- Co to ma być Takemitchy?!- Skarcił go Taka-chan.
- Chcesz obrzucić Mikey'a błotem?! – Krzyknął Smiley.
- To nie tak...Ja...Ja...-Zająkał się Takemichi.
- Co jest?- Usłyszałam głos należący do jednego z dwójki moichpierwszych przyjaciół. Baji. On i Mikey to właśnie oni byli moimi pierwszymiprzyjaciółmi.- Zapowiada się ciekawie!
- Baji...- Powiedział jego nazwisko Mitsuya.
- Przecież jesteś zawieszony. – Dodał dowódca piątego oddziału. Hę? Zawieszonynie pamiętam tego. Chwileczkę...Baji...o kurwa...
Baji jak zawsze w swoim żywiole zaczął bić Takemichi'ego, patrzyłam na tę scenęjak zahipnotyzowana. Jego dalsze ataki zatrzymał kapitan drugiego oddziału.
- Puszczaj, Mitsuya. Bo zabiję!
- Co chcesz osiągnąć?
- MIKEY! – Baji zwrócił się do Mikey'a.
- Po co przylazłeś, Baji? Biłeś się z naszymi, więc masz zakaz udziału wzajazdach.
- Znów sklepałem jakiegoś leszcza. – Przyznał czarnowłosy.- To ważna ceremonia.Skoro wam ją rozwaliłem to tym razem mnie wyrzucisz?
Co? Baji...? Ty chcesz być wrzucony ale...dlaczego? Nie ty byś tego nie zrobił niemu, nie...MI. Obiecałeś Baji!
~<Wspomnienie>~
2003 rok kilka dni po założeniu TOKYOMANJI GANG
- Ne,ne! Baji-san? – Odezwałam się do mojego przyjaciela.
- Hm? O co chodzi karzełku? – Zapytał Baji.
- Rozmawiałam już o tym z Mikey'm...ale z tobą też chcę. Słuchaj...ty i Sanojesteście moimi pierwszymi i najlepszymi przyjaciółmi. I pytanie jeśli sięposprzeczacie...to nie opuścisz Toman? Nie opuścisz mnie? – Poczułam czochraniepo włosach.
- Oczywiście że nie maluszku, obiecuję ci to.
Jeszcze nie wiedziałeś że ja też złożyłam sobie obietnicę tego dnia. Jeślijednak opuścisz gang i mnie ja także odejdę.
~<Koniecwspomnienia>~
Teraz jeśli odejdzieszprzyjacielu ja również. Teraz też mam swoje powody. Ale czuję że to co robiszjest dla dobra Toman. Nie działaj sam! Ty jedyny zawsze mi powiesz co chceszzrobić, i pozwolisz mi pomóc jak zawsze. A ja jak zawsze ci pomogę, nie ważnejak mocno teraz zranię Mikey'a.
- ...Baji.- Obudził mnie głos Mikey'a.
- Idę...dołączyć do Valhalli.- Przyznał Baji. Wiedziałam, dobrze przeczuwałam.-Nie potrzebujesz tu problematycznych gości racja, Mikey?
- BAJI!
- Serio, rzucę Toman. Baji Keisuke, kapitan pierwszego oddziału, od dziśstaje się wrogiem Tokyo Manji! - Oczy misię zaszkliły, spokojnie przyjacielu dołączę do ciebie. Zgodnie z obietnicą.
- Cha, cha. Toman się sypie.- Usłyszałam z ust Kisaki'ego. To przez ciebieToman się sypie mordo zakazana.
- Baji...- Powiedział Mikey.
- Mikey. Nie martw się ten typ tak ma. -Przyznał Ken-chin.
-...No.
Zgodził się z nim dowódca Toman.
- Ej, „Takemitchy". – Usłyszałam Kisaki'ego i momentalnie odwróciłam się wstronę jego i Hanagaki'ego.
- Hę?
- Brzuch czy facjata? – Zapytał z tym swoim przebrzydłym uśmieszkiem.
- Co?
- Wolisz twarz? Hm?
- To może...Brzuch? – Powiedział Hanagaki a zaraz potem dostał w twarz odKisaki'ego, cios był tak mocny że ten stracił przytomność. O nie! Tego zawiele! Rozwścieczona podeszłam do Tetty i tak samo jak Baji zaczęłam wymierzaćna niego ciosy.
- Himi?! Co ty?! – Moje ciosy zablokował Draken.
- Puszczaj Draken! Nie daruję mu tego! Pierdolona kurwa! – Krzyczałam iwyrwałam się z uścisku przyjaciela. Odwróciłam się w stronę Mikey'a , którystał teraz naprzeciw mnie. Zerknęłam jak Kisaki tamuje mocny krwotok z nosa.
- Sano. – Powiedziałam mrożącym głosem w żyłach.- Tego za wiele! Wyrzuć go z Toman!
- Himi. Postanowiłem że on zostaje. Sprzeciwiasz się woli Toman?- ZapytałManji.
- Wiesz co?! Tak sprzeciwiam się tej woli! Sprzeciwiam się tobie SanoManjiro! – Oczy mi się zaszkliły. – Nie wiesz jakim on jest człowiekiemMikey! On tylko zniszczy Toman! Nie chcę...Nie chcę patrzeć jak przez tegoczłowieka, Tokyo Manji schodzi z drogi którą chce iść Baji! Jeśli chcesz tego!?To proszę droga wolna! Ale ja się na to nie piszę! Idźcie sobie tą drogą....! Alebeze mnie! – Łzy spłynęły po moich policzkach. Zdjęłam kurtkę Toman irzuciłam ją przed stopy dowódcy Tokyo Manji Gang.- Ja Yamazki Himiko,doradza dowódcy i wice szefa, opuszczam Tokyo Manji Gang i staję się jegowrogiem!! – Nie mogąc dłużej patrząc w oczy Manjiro , odwróciłam i zaczęłambiec. Muszę odnaleźć Baji'ego.
- Co....? HIMIKO!!!! – Usłyszałam za sobą jego głos ale nic z tego,biegłam dalej nie zwracając uwagi na jego nawoływania.
CZYTASZ
時間の中での愛の追跡 - Jikan no naka de no ai no tsuiseki
Misterio / SuspensoMłoda kobieta należąca do najbardziej niebezpiecznego i brutalnego ganku w Tokio, której nie podobają się nowe poczynienia gangu który dwanaście lat temu był po to by chronić innych. W końcu postanawia opuścić gang gdy dowiaduje się o śmierci swojej...