Dzień starcia.
W końcu nadszedł dzień walki Tomanu z Valhallą. Takemichimu wiadomo co się właśnie dzisiaj wydarzy. Na swoich barkach nosi wielki ciężar. Toman znalazł się właśnie na miejscu walki czyli na starym złomowisku. Było już pełno widowni oraz wiele oddanych na złom niedziałających aut.
Perspektywa Hanagaki Takemichi
- Hę?! Co to za zgraja?!- Wykrzyczałem patrząc na zebranych chuliganów na złomowisku.
- Wszyscy przyszli oglądać walkę.- Wyjaśnił Matsuno.- Toman Vs Valhalla. Kto dziś zwycięży, ten zbliży się do szczytu Hierarchii w Tokio. Ważni chuligani z całego miasta są tym zainteresowani.
- Racja, każdy wydaje się straszny...- Przyznałem patrząc na zebranych chuliganów.
- Na przykład tamtych dwóch. – Chifuyu zaczął przedstawianie zaczął od chłopaków siedzących na autach jeden z nich miał zaplecione warkoczyki a drugi miał blond włosy z niebieskimi pasemkami i okulary na oczach.- To bracia Haitani. Jedno słowo, a zabierze się ponad stu innych. To charyzmatyczne rodzeństwo z Roppongi.
- Stu?
- A tamten grubas...ten na aucie – Kontynuował Chifuyu, spojrzałem na grubszego chłopaka który, siedział na aucie i się obżerał.- To „Obżarciuch" , szefuje w Ueno. Podobno nadludzko silny.
- Cha, cha! Szykuje się impreza! – Oznajmił jakiś chuligan.- Toman i Valhalla są gówno warte!
- DZIĘKUJEMY ZA PRZYJŚCIE! – Wykrzyczeli witając się zapewne z ich przywódcą, który właśnie przemawiał.
- Będę nadzorował dzisiejszą ustawkę. Jestem Hansen z Ikebukuro Criminal Black Members.-Przedstawił sprawy i siebie.
- Szycha z S63. To on został nadzorcą.- Powiedział Matsuno.
- Nadzorcą?- Zapytałem.
- Kimś na kształt sędziego. Hansen, bracia Haitani i Obżarciuch tym razem będą tylko spokojnie patrzeć. Ale normalnie są naszymi zaciekłymi wrogami.- Wytłumaczył porucznik pierwszego oddziału.
Tacy jak oni serio potrafią zachować spokój?!
- WSZYSCY GOTOWI? – Zapytał nadzorca. - NIECH SKŁÓCENI WYJDĄ NA ARENĘ! TOKYO MANJI...!
Perspektywa Yamazaki Himiko
- ...VALHALLA! – Weszłam na arenę razem z Valhallą, to już dzisiaj. Szczerze to nie chcę z nimi walczyć ale klamka zapadła. Szłam zaraz obok Kazutory. Ciekawe osoby dziś nas oglądają, no na przykład bracia Haitani, no nie powiem są seksi...ale...Spojrzałam właśnie na Mikey'a jego sześciopak, ładnie umięśniona klata....Boże to jest dopiero Bóg seksu. Na moją myśl dostałam lekkich wypieków na policzkach.
- Hansen! – Usłyszałam właśnie z ust mojego...przyjaciela...a raczej wroga.- Najpierw chciałbym podziękować za to, że zgodziłeś się nadzorować potyczkę!
- Phi. – Prychnął Hansen.- Jeśli będzie nudna, to sam was rozwalę.
Hahaha, szybciej to ja rozjebię ci ten ryj. Nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy!
- REPREZENTANTCI OBU GANGÓW! WYSTĄP!
Krzyknął jeden z członków gangu Hansen'a. Od Tomanu wystąpił Draken. A od nas...ja, zostałam wyznaczona przez Kazutorę oraz Hanmę. Kurwa jak dziwnie stać twarzą w twarz po przeciwnej stronie gangu przed zaufanym mi dalej wice szefem Toman, ale teraz muszę udawać że mu nie ufam jesteśmy wrogami w tej chwili. Uniosłam wysoko głowę i patrzyłam prosto w oczy blondyna a on w moje.
- Walka pięciu na pięciu mocnych w bitce...czy wszyscy na wszystkich?- Zapytał Hansen.
- Co wybieracie?- Spytał Ken-chin.- To Valhalla nas wyzwała, więc niech oni decydują.
- Hę?- Usłyszałam za plecami Kazutorę.
- Mamy jeden warunek! – Zaczął blondyn.- Chcemy Baji'ego Keisuke! Jeśli Toman zwycięży Baji wraca do nas. Tylko tyle! – Powiedział ale usłyszałam jak szeptem dodaje tak bym ja tylko usłyszała.- I chcemy byś ty Himi też do nas wróciła razem z nim...- Zdziwiło mnie to ale zarówno poczułam miło ciepełko na serduszku lecz muszę grać wybacz Draken, ale ty wiesz że ja taka nie jestem i nie weźmiesz moich słów tak mocno do serca jak zrobił to Mikey. Zaśmiałam się.
- Co? – Zapytałam.- Dla twojej wiedzy tytanie to Baji z własnej woli dołączył do Valhalli tak samo jak i ja. Więc nie mamy jak go zwrócić a po za tym ani on ani ja nie jesteśmy rzeczami.
- Oddacie nam go! To wszystko!
- Tyy...Niech będzie! – Usłyszałam za sobą i zaraz zobaczyłam jak przerażająco wyglądający Kazutora staje przede mną. Oj. Nie dobrze. Do przyjaciela nachylił się Hansen.:
- Ej. Już chcesz się bić?
I właśnie wtedy Kazutora mocno przyjebał nadzorcy, który upadł nieprzytomny od uderzenia na ziemię.
- Kazutora! – Skarciłam go i uderzyłam lekko w tył jego głowy.
- Ale słabiak...prawda Himi? – Spoglądałam na niego wkurwiona.- Oj już się tak nie gorączkuj, to tak na rozgrzewkę.
- Jak cię jebnę na rozgrzewkę to nie wiem czy już kiedykolwiek staniesz żywy. – Powiedziałam a ten się zaśmiał. Kretyn.
- Wracając. Nadzorca? Warunki? Jesteście tu dla zabawy?- Kontynuował Hanemiya. Odwrócił się do nas. – Valhalla przyszła rozjebać Toman!
- ZACZYNAMY, MIKEY?! - Wydarł się Hanma. Spojrzałam na dowódcę Tomanu, widziałam w jego oczach to czego nie lubiłam a od ostatniej kłótni mocno bałam, aż teraz ręka zaczęła mi drżeć.
- DO BOJU, TOMAN! – Wydał po chwili rozkaz i tak się zaczęła nasza walka.
Nim ktoś mnie zaatakował zobaczyłam jak jeden z naszych atakuje Takemichi'ego a ten z śmieszną dla mnie minął upada na twarz.
- MIKEY! – Krzyczał Kazutora biegnąc do Mikey'a, zamachując się na niego. – ZDYCHAJ!- Jego atak na blondyna został idealnie i perfekcyjnie zatrzymany przez Draken'a.
- Musiał byś trenować ze sto lat żeby walczyć z Mikey'em! – Powiedział przy tym Ken-chin.
- Draken!
- On może tak! Ale mylisz się Draken! Jestem jeszcze ja! Ale to pojedynek Kazutory, nie mój. A co do ciebie to. – Powiedziałam i spojrzałam na Hanmę. Ten zbliżył się i kopnął Draken'a którego troszkę odrzuciło.
- CHA, CHA! TO ZE MNĄ SIĘ ZMIERZYYSZ, DRAKEN!- Wyznał Hanma.
- Tak jak chciałem, Hanma!
- Zajmij się Mikey'em Kazutora! – Powiedział Hanma do czarnowłosego z blond pasemkami.- Obym cię nie przeceniał, wiceszefie!
- Ale się cieszę! Po raz pierwszy od dawna powalczę na poważnie! – Przyznał się Draken. Ja w tym czasie oddawałam i blokowałam ataki jednych z Toman w moją stronę.
- Mikey! – Zaczął Kazu.- Tak długo czekałem na ten dzień!
- Nie dam ci forów Kazutora!
Po słowach Mikey'a zaczęłam biec w stronę aut gdzie miałam być razem z kolegami Kazutory których znał z poprawczaka. Podczas biegu musiałam również walczyć. Ktoś z Toman chciał mnie kopnąć z wskoku biegnąc z początku na mnie z boku. Odchyliłam się do tyłu unikając ataku, koleś przez to i z jaką siłą to robił wylądował na stertę jakiś innych aut. Ał. Musiało boleć no cóż to nie moja wina. Biegłam dalej zatrzymałam się przed Hanagaki'm sorry Takemitchy! Wiesz że muszę.
- LEPIEJ PATRZ PRZED SIEBIE TAKEMITCHY! – Z zamachu mocno kopnęłam blondyna przez co ten upadł i trochę odleciał, podeszłam do poszkodowanego przeze mnie przyjaciela. Ten zdążył podnieś się do siadu chciałam już go kopnąć z kolanka w twarz ale...poczułam mocne kopnięcie z boku. Zabolało, upadłam.
- Co?!
- Wstawaj, Takemitchy. – Powiedział fioletowo włosy podając do niego rękę.
- Mitsuya! – Blondyn przyjął jego dłoń. Ja zdążyłam wstać spojrzałam na kapitana drugiego oddziału. Podeszłam do niego niezauważalnie. – Uratowałeś mnie! – Takemichi wstał za pomocą Mitsuyi ten szarpnął go za koszulę.
- Ty idioto! – Skarcił go Taka.
- Co?
- Po co tu w ogóle przylazłeś? Przecież trwa bitwa gangów!
- JUŻ MI NIE SPIERDOLISZ! – Powiedział jeden z naszych i zaatakował Mitsuyę ale ten go powalił.- No a ty jesteś w drugim oddziale! – Tym razem ja zaatakowałam Takę, ale zatrzymał mój atak.- SKUP SIĘ NA SWOIM CELU! – Pouczył Hanagaki'ego. Ponownie atakowałam przyjaciela a ten znów zatrzymał mój atak.
- Taka! Bolało wiesz?! – Uderzyłam go w końcu w twarz. Chłopak wypluł krew.
- Mnie też zabolało twoje odejście Himi! Jesteśmy kwita.- Wyznał.- Himiko proszę nie wydurniaj się i wróć do nas, Mikey ci to wybacz. Dlatego nie chcę z tobą walczyć.
- Mało mnie to obchodzi Mitsuya! Ja wybrałam! Toman jest moim wrogiem i tak zostanie! – Z obrotu kopnęłam Mitsuyę tak, że aż go odrzuciło ponownie wypluł krew ale tym razem o wiele więcej.- Przepraszam Mitsuya...wiedz że Toman dalej jest dla mnie jak rodzina...i zawsze będzie...obiecuję że za jakiś czas wszystko wróci do normy.- Wyszeptałam. Poleciała mi łza. Po tych słowach w końcu dobiegłam do kolegów Kazu i czekałam na niego oraz Mikey'a. Usiadłam na jednym z aut i obserwowałam starcie Draken'a i Hanmy.
- CO JEST DRAKEN!? DALEJ CZEKAM NA CIEBIE!
Wykrzyczał Hanma. Zauważyłam że Toman nie daje sobie rady...ten widok sprawił że chciałam im jak najbardziej pomóc ale nie mogłam chodź bardzo chciałam.
- Słabo nasi tracą morale. – Zaznaczył sytuację Ken-chin. Przed Hanmą stanęło wielu z Valhalli tworząc tarczę chroniącą Hanmę. Wyglądało mi to jak by stchórzył i się chował.
- Chowasz się?- Dziękuje mój drogi Ken-chinie że się ze mną zgadzasz.
- SZYKUJCIE SIĘ!
Co jest?! Spojrzałam w stronę bojowego krzyku który należał do....Takemichi'ego! Wow! Ale dostał kopniaka od ducha walki.
- NAKURWIAMY! CO TAK STOICIE?! Nie upadnę, oj nie! To ja zakończę tę walkę! To ja...ZAŁATWIĘ WSZYSTKICH! – Zmęczony i poobijany Takemitchy zachwiał się i prawie by upad. Chciałam mu pomoc i drgnęłam jak bym miała tam pobiec ale się opamiętałam. Himi nie możesz masz misję. Na szczęście Taka go złapał.
- Nie źle Takemitchy.- No oczywiście Taka-chan! On jest niesamowity! Zobaczyłam jak dotąd członkowie Toman którzy już nie dawali rady i się poddali wstają i odzyskują rezon. Uśmiechnęłam się. Tak! Brawo Takemitchy!
- POKAŻEMY IM PRAWDZIWĄ SIŁĘ TOMAN!
To był ich okrzyk. Tak to jest właśnie Toman. Oh...nie chcę już tej walki proszę nadzorco weź się ocknij i to przerwij!
- Draken! Teraz dadzą radę. -Powiedział z uśmiechem Taka.
- Jednak nie trzeba było ich chronić.- Oznajmił blondyn.- Pozostaje tylko atakować!
Takemitchy zdezorientowany spojrzał na przyjaciela gdy się ocknął.
- Otworzyłeś mi oczy Takemitchy!
- Hę?
- Idę do ciebie Hanma!
- PRZESTAŃCIE DOKŁADAĆ DRAKENOWI ZMARTWIEŃ!!
- DOBRA!
Właśnie tak! Do boju Toman! Dziękuje Takemitchy!
Draken się rozbudził i atakował tarczę utworzoną przez członków Valhalli, miło mi się na to patrzyło jak powala tych typów i idzie do Hanmy.
- ON TAK NA SERIO?!
- W JEDENEJ CHWILI POKONAŁ DZIESIĘCIU!
- NIE WIERZĘ!
- POTWÓR!
- TO NUMER DWA TOMAN...RYUGUJI KEN!
Słyszałam wrzaski naszych ludzi. Tak pajace ale to nie Ken! Ken to wam matkę ruchał, a to jest Draken! Czyli mój kochany wielki przyjaciel! Uśmiechnęłam się.
Perspektywa Draken'a {krótkie}
CZYTASZ
時間の中での愛の追跡 - Jikan no naka de no ai no tsuiseki
Misterio / SuspensoMłoda kobieta należąca do najbardziej niebezpiecznego i brutalnego ganku w Tokio, której nie podobają się nowe poczynienia gangu który dwanaście lat temu był po to by chronić innych. W końcu postanawia opuścić gang gdy dowiaduje się o śmierci swojej...
