Rozdział 36

14 0 0
                                    

     Od dwóch godzin siedziała obok Malfoy'a i nudziła się. Chłopak zdawał się odpływać do innego świata, a co jakiś czas ktoś podsuwał im nowe butelki i szklanki z napojami. Dziewczyna już na początku poczuła, że ktoś majstrował przy Piwie Kremowym, dodając do niego sporo alkoholu, więc piła bardzo powoli. W rezultacie nadal sączyła pierwszą butelką, a obok jej nóg stało około pięciu kolejnych, które ktoś dla niej przyniósł. Malfoy oczywiście nie miał takiej kolekcji obok siebie, bo szybko opróżniał szklanki z  Ognistą Whisky.

Nagle poczuła, jak coś, a raczej ktoś, opada na nią i spojrzała na tą osobę. To był Draco, który, najwyraźniej upojony alkoholem, opadł głową na jej ramię, a resztą ciała na jej bok.

- Malfoy, co ty odwalasz?

Syknęła i szturchnęła go, ale jedyną reakcją był brak jakiejkolwiek odpowiedzi.

- Czy ty sobie żartujesz?

Mówiła cicho, aby nikt nie zwracał na nich uwagi, a mimo to jeszcze się rozejrzała. Osby na parkiecie tańczyły, a te siedzące z nimi na kanapach po prostu prowadziły rozmowy. Pewnie po takim czasie wszyscy przyzwyczaili się do obecności Hermiony na ich imprezie.

- Malfoy?

Delikatnie musnęła go palcami po policzku, bo do niego miała najłatwiejszy dostęp. Zdziwiła się, że skóra chłopaka, niczym mleko, jest tak delikatna w dotyku. Ale wracając...

- Śpisz? Malfoy, nie śpij.

Może nie budził się, bo mówiła szeptem, aby reszta osób na kanapach nie zwróciła na nich uwagi? Trudno było jej uwierzyć, że Draco zasnął, i to jeszcze podpierając się na niej.

- Malfoy.

Syknęła, mając tego dość, i lekko się wyginając, szturchnęła go w bok. Ku jej zaskoczeniu to zadziałało - chłopak trochę się poruszył, ale nadal opierał się na niej.

- Łóżko.

- Słucham?

Była zła na chłopaka, że tyle wypił i postawił ją w tak niezręcznej sytuacji. Była też trochę zła na Harry'ego i Rona - gdyby nie oni, nigdy nie znalazłaby się w takie sytuacji.

- Łóżko. Chcę do łóżka.

Wychrypiał i mocniej na nią opadł. Jeśli tak dalej pójdzie, zaraz ją udusi albo połamie.

- Jak to siebie wyobrażasz, Malfoy? Że cię tam zaniosę na barana?

Z ust chłopaka coś jakby zabulgotało, a ona naprawdę zaczęła się bać, że zaraz umrze albo, co gorsza, zwymiotuje na nią.

- Dam radę sam, tylko potrzebuję...

Odczekała chwilę, ale on nie skończył - zamiast tego do jej uszu doszło ciche pochrapywanie. Znowu? On naprawdę zasypiał dosłownie w sekundę. Co ten alkohol robił z ludźmi... Znów  lekko się odsunęła, ale nie na tyle, by chłopak zsunął się z niej, i dała mu sójkę w bok. Tym razem podskoczył w miejscu i przy okazji uniósł głowę. Spojrzał na nią mętnymi, szarymi tęczówkami. Westchnęła i najpierw oparła go o kanapę, żeby nie zsunął się, gdy wstanie. Starała się jak najmniej myśleć o otaczających ich ludziach i o tym, że musi go dotykać, nawet przez ubrania. Trzeba było przyznać, że Draco Malfoy wyglądał dzisiaj wyjątkowo dobrze. Szara koszula, o odcień ciemniejsza niż jego oczy, podkreślała ich kolor, a do tego dobrał czarne spodnie, które opinały jego szczupłe nogi, oraz proste, ale eleganckie buty. Co do włosów - te już nie wyglądały tak idealnie, ale domyślała się, że to przez dzisiejsze wydarzenia.

Podniosła się z kanapy, wygładziła lekko sukienkę i, starając się nie zwracać na innych, skupiła całą swoją uwagę na Malfoy'u. Po chwili namysłu wyciągnęła do niego obie dłonie - w końcu jakoś musiał się podnieść, prawda? O dziwo chłopak już nie spał, ale jego uścisk był tak nikły, że sama musiała mocno zacisnąć palce na jego dłoniach. Wykorzystując całą swoją siłę, pociągnęła go w górę i, nie wiedząc, jak inaczej go asekurować, objęła go w pasie. To stawało się coraz bardziej krępujące, a gdy zrobiła krok do przodu, a on pozostał w miejscu, poczuła, że to będzie bardzo trudne zadanie. Pociągnęła go ponownie, a  chłopak w końcu ruszył, choć robił to powoli i z trudem.

Hermiona szła w stronę korytarza, gdzie jak wcześniej się domyśliła, znajdowały się dormitoria. Nagle chłopak się potknął, a ona z trudem utrzymała równowagę, co na szczęście jej się udało.

- Malfoy, bez twojej pomocy nie dotrzemy nawet do najbliższej kanapy, a co dopiero do twojej sypialni.

Mruknęła Hermiona - już nie była zła. Po prostu było jej szkoda chłopaka. Może za nim nie przepadała, ale naprawdę czuła, że jego upicie miało jakiś powód. Zresztą wydawało jej się, że z dnia na dzień marniał.

- Uchu, Granger potrzebuje mojej pomocy. Sam Drops by na to nie wpadł.

Dziewczyna domyśliła się, że chłopak miał na myśli dyrektora Hogwartu. Westchnęła. Gdy chłopak ponownie się potknął, a ona ledwo utrzymała równowagę, poczuła, że zaraz nie wytrzyma i zostawi go tam, gdzie stali - mimo że do korytarza brakowało im ledwie dziesięciu kroków.

- Skup się, Malfoy, na chodzeniu, a nie na mówieniu.

- Ale groźna ta nasza księżniczka.

Westchnęła i ruszyła przed siebie z chłopakiem uwieszonym na niej. Każdy krok wydawał się teraz ogromnym osiągnięciem.

Złudny dotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz