43

28 15 0
                                    

Obudziłam się z nienajlepszym samopoczuciem. Zeszłam na dół, by napić się herbaty i poszłam biegać. Liczyłam, że to jakoś poprawi moje samopoczucie i tak się też stało. Piłkarzyk chyba nadal spał, chociaż była już 9. Postawiłam, że w sumie to mi się nudzi i pójdę go powkurzać. Kasia zazwyczaj śpi do południa, poza tym ona wróciła wczoraj z podróży, więc dam jej spokój.

- Siema przyjebie.

Nie odezwał się do mnie. Nawet się nie podniósł. Wyglądał jakby umarł. Niepewnie do niego podeszłam. Miał otwarte oczy.

- Żyjesz?

Pokiwał głową. Przyłożyłam dłoń do jego czoła i ono kurwa było gorące, to nawet nieodpowiednie słowo. Trochę zaczęłam panikować, bo jednak mimo wszystko powinnam coś zrobić, ale nie wiedziałam co.

- Ale, że zobaczę zmartwienie w twoich oczach, to się nie spodziewałem.- Ledwo zrozumiałam co mówił. Miał tak zachrypnięty głos. Dziwne, przecież jeszcze wczoraj było z nim chyba dobrze.
- Weź przestań, lepiej mi powiedz, czy masz na to jakieś leki.
- W ogóle dziś żadnych nie wypiłem.
- Nawet antybiotyku?
- To chyba przez niego.

Kurwa.

- Dobra, zaczekaj.- Tak jakby on w ogóle mógł się ruszyć. Przecież jemu, było bliżej na tamten świat. Przeszukiwałam szafki z nadzieją, że znajdę w nich coś przydatnego. Przede wszystkim chciałam coś, dzięki czemu zbiję mu tą temperaturę. Chyba zaraz zadzwonię do mamy. Chwyciłam jakiś lek i wykręciłam numer do mojej mamusi. Odebrała i szybko jej wyjaśniłam o co chodzi.
- Nie masz chyba wyboru. Jeśli mu się nie polepszy w ciągu godziny to dzwoń po karetkę. Zresztą, jeśli to reakcja na antybiotyk to musi go zobaczyć lekarz.
- Dobra, dzięki.
- Z kim ty znowu gadałaś w tym dziwnym języku?-
- Nie interesuj się. Dasz radę się jakoś podnieść? Muszę Ci dać lek.
- Jak mi pomożesz.
- To nie czas na żarty.- Przewróciłam oczami, ale do niego podeszłam i naprawdę chciałam mu pomóc.
- Żartowałem, dam radę.

Opornie, ale mu się udało. Podałam mu łyżkę z syropem. Widziałam jak ledwo go przełknął. Oddał mi ją, a nalałam ponownie.

- Nie przełknę tego.
- Musisz.

Jeszcze nigdy nie widziałam go tak słabego i to w każdym względzie, ale nie zamierzałam tego wykorzystać przeciwko niemu.

- Dlaczego próbujesz mi pomóc?

Nie odpowiedziałam mu, bo sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie.

- Połóż się z powrotem.

Nie dając mu szans na zatrzymanie mnie, choć nie miałam pewnościi, czy by tego chciał, wyszłam z jego pokoju. Wnosząc po tym, że jego ręka dotknęła mojej, tylko był zbyt słaby, by mnie przytrzymać, to chciał. Po moim ciele znów przeszedł prąd, a to przecież tylko głupi dotyk. Potrzebowałam się uspokoić. Już się czułam lepiej, ale teraz wszystko znowu się pogorszyło. Położyłam się na łóżku i wyczekiwałam, aż przyjaciółka wstanie. Szybciej minęła godzina, po której znowu byłam u piłkarzyka, ale ten spał. Wreszcie moja zaspana przyjaciółka przyszła do mnie.

- Jest coś na śniadanie?
- Chyba na obiad. Zrób sobie tosty.
- Okej, chcesz też?
- Nie, jadłam już, ale pójdę Ci towarzyszyć.
- Karol powiedział, że zabiera nas dziś na miasto i mam poznać jakichś waszych znajomych.- Powiedziała, gdy już byłyśmy w kuchni.
- To jego przyjaciele.
- Będzie blondpizda?
- Mam nadzieję, że nie.
- Co robiłaś jak spałam?
- Biegałam, a później próbowałam zwalczyć gorączkę piłkarzyka.
- Czemu mnie nie obudziłaś?
- Nie chciałam, poza tym zanim byś się rozbudziła minęły by wieki.
- Racja, zrobisz mi kawę.
- Jasne.

Nastawiłam wodę i naszykowałam dwa kubki. Sobie zrobiłam herbatę, a jej obiecaną kawę. Poszłyśmy do salonu.

- Więc co mu jest?
- Nie wiem, jeszcze wczoraj było dobrze. Mówił, że to podobno może być skutek antybiotyku. Na razie śpi, ale jak sprawdzałam to temperatura mu spadła. Najwyżej jak ciocia wróci to pożyczę samochód i zawiozę go do lekarza. Jeśli nie zdążę wrócić to pójdziesz sama z Karolem i mu wszystko wyjaśnisz.
- Jasne, o szachy.
- Chcesz zagrać?
- Jasne.

Razem chodziłyśmy na szachy, więc partie z nią są ciekawsze. Nie wiem jakim cudem, ale zrobił się pat. Zagrałyśmy jeszcze trzy partie i dwa razy przegrałam, a jedną wygrałam. Nagle zrobiło się po 14 i ciocia wróciła.

- Ciociu, robisz coś dzisiaj?
- Chyba idę dalej zrywać wiśnie. Coś się stało?
- Pożyczysz mi samochód albo najlepiej sama ze mną pojedziesz.
- Gdzie?
- Z Pavlovicem do lekarza.
- Co się stało?
- Oj ciociu długo, by opowiadać, ale kiedy rano do niego poszłam to miał chyba z 40° gorączki. Właściwie to głupio zrobiłam, bo nie zmierzyłam mu.
- Dobra, idź go postaw na nogi i jedziemy. Kasia zostaniesz w domu?
- Tak.

Miłego dnia 😘 ❤️







Fame ( Pavlović)[ Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz