Kate's POV:
- Jesteście wolni – usłyszałam tuż po przebudzeniu. Pobyt w areszcie był dla mnie jak długi sen. Przez prawie cały czas spędzony tam, spałam, bo tylko w świecie marzeń byłam bezpieczna. Justin, widocznie weselszy, natychmiast pomógł mi wstać. Uśmiechnęłam się do niego, kiedy razem wychodziliśmy z celi.
- Ale radzę wam się nigdzie poza obręb stanu nie ruszać – szepnął na odchodne policjant. - Może będziemy was jeszcze potrzebować.
- Jasne – warknął Justin, który już pewnie nie mógł patrzeć na funkcjonariuszy.
- Justin – objęłam go ramieniem w talii, pocierając fragment pleców. - Chodźmy stąd.
Czułam się, jakbym spędziła tam rok, a nie dwa dni.
*
Justin's POV:
Gdy oboje wyszliśmy przed komisariat czułem się jak nowo narodzony. Wszystko było bardziej wyraziste, barwniejsze, a przede wszystkim wyjątkowo jasne.
- Wreszcie wolni – szepnąłem do ucha dziewczyny. Machnięciem dłoni próbowałem przywołać taksówkę. Za trzecim razem mi się udało.
- Wszystko dobrze? - Spytała Kate, nie odrywając ode mnie wzroku w samochodzie.
- Jak na człowieka, który dopiero wyszedł z aresztu to całkiem okej – próbowałem rozluźnić atmosferę, ale nie wyszło, bo nawet kierowca spojrzał na mnie z dezaprobatą. Poprosiłem go o przewiezienie nas do szpitala.
- Po co tam?
- A nie interesuje cię co z Megan? - Oczy Kate od razu się zaszkliły, a usta lekko rozchyliły. Pocałowałem ją delikatnie, chcąc dodać dziewczynie otuchy. - Wszystko będzie dobrze.
- Justin, on nie może po prostu uciec. Powinien odpowiedzieć za to, co jej zrobił.
- Wiem, skarbie, wiem. Zrobię wszystko, by gnój spędził resztę swojego życia w pierdlu.
Wpatrując się bezustannie w twarz Kate, zauważyłem, że kąciki jej ust delikatnie opadły na moje słowa.
*
Kate's POV:
Nie byłam pewna dlaczego słowa Justina zakuły mnie gdzieś wgłębi.
- Coś nie tak? - Usłyszałam, kładąc głowę na barku chłopaka.
- Nie, nie – zaprzeczyłam automatycznie, chociaż czułam, że coś jest nie tak. Cholerka.
- Justin, co jeśli ona... nie żyje? - Spytałam o coś, co pewnie i jemu zajmowało umysł. - Co jeśli przez te dwa dni stan Megan się pogorszył?
- Wydaje mi się, że jeśli by się tak stało, policjanci albo by nas o tym powiadomili albo po prostu przetrzymali przez kolejne dwa dni – Justin nie wierzył we własne słowa, więc i mnie one nie pocieszyły.
- Boję się – jego dłoń znalazła się na moim kolanie. Ten gest wręcz dosłownie rozlał ciepło w moim sercu.
*
Po kilku minutach wysiedliśmy z taksówki, a ja uświadomiłam sobie, że od wielu godzin nie skorzystałam z prysznica. Śmierdziałam.
Oh nie, poprawka. Oboje śmierdzieliśmy.
- Im szybciej to załatwimy, tym szybciej będę mogła się umyć – szepnęłam do siebie, czekając aż Justin okrąży samochód. Gdy znalazł się obok mnie, złapał moją dłoń i ruszył w stronę drzwi automatycznych. Zaraz wszystkiego się dowiemy.
CZYTASZ
You part of me.
FanfictionOna wyjeżdża, by odzyskać ukochanego. On - musi załatwić pewną ważną sprawę. Spotykają się. Raz to przypadek, ale dwa razy to już przeznaczenie... prawda? Kate będzie musiała zmienić się, by na nowo rozkochać w sobie Jamesa, a Justin jej w tym chętn...