001. Cały ból, który starasz się ukryć.

1.7K 74 1
                                    

*zmiana narracji jest tymczasowa*

            Kate od ponad pięciu minut wpatrywała się w lustro. Jej szczupłe palce wylądowały na sinych śladach pod oczami. Była zmęczona, a mimo to nie mogła spać. Od prawie miesiąca nie ruszała się z domu. Jej długie, falowane, brązowe włosy nie układały się. Straciła sens życia po powrocie do Nowego Jorku. Od dnia ślubu ani razu nie widziała Justina i nie wiedziała czy tak naprawdę ma się cieszyć czy płakać, a wieczorami zmiany nastrojów mocno ją deprymowały. Westchnęła, wreszcie wychodząc z łazienki. Cokolwiek by nie zrobiła, w środku czuła ciągle pustkę, a serce bolało ją jakby było rozerwane. 

            I wszystko przez tego idiotę… 

            - Po co mi to było – sapnęła, moszcząc się na kanapie. Przetarła twarz, wzdychając głośno, chcąc za wszelką cenę zatrzymać łzy.

            - Jaka ja jestem głupia – stwierdziła załamana. 

            Odkąd odkryła tajemnice Justina nie wiedziała, co ma zrobić. Powrót do Nowego Jorku był pomysłem totalnie spontanicznym, a im dłużej nad tym myślała, docierało do niej, że było to głupie posunięcie. Mogła po prostu się nie odezwać, a gdy Bieber by się zbliżył, po prostu zdzieliłaby go w twarz. Teraz nawet nie wiedziała jak cała ta uroczystość się skończyła i to denerwowało ją najbardziej. Nieświadomość przekuwała serce dziewczyny…

            Nagle znów zalała ją fala smutku, a łzy zaczęły spływać po jej bladej twarzy. 

*

            Abonent tymczasowo niedostępny. 

            - Kurwa, kurwa, kurwa! – Warknął Justin, łapiąc się za swoje włosy. Odkąd przyjechał do Nowego Jorku minął miesiąc i przez ten cały czas nie posunął się w swoich poszukiwaniach ani o krok. Na domiar złego, telefon Kate nie odpowiadał. Chłopak czuł, że jeszcze jeden dzień bez żadnej wieści o niej, a naprawdę trafi go szlag. Jego nadpobudliwość i agresywność zyskała całkiem nowy poziom, dołączając również wyrzuty sumienia.

            - Gdybym powiedział jej od razu – wysyczał, uderzając dłonią w kierownicę. Stał przed knajpą, w której spędzał każda wolną od poszukiwań chwilę, a było ich naprawdę niewiele. – Nie siedziałbym tu teraz jak idiota – dokończył swoją pełną nienawiści wypowiedź, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Odkąd dziewczyna zniknęła znów się uzależnił. To był jego sposób na stres. Machinalnie odpalił fajkę, chcąc oczyścić umysł. 

            Uchylił minimalnie okno, nie chcąc udusić się dymem. Kiedy papieros znalazł się tuż przy jego ustach, zadzwonił jego telefon. Nie patrząc nawet na ekran, przyłożył urządzenie do ucha.

            - Czego? – Powiedział agresywnie, denerwując się z każdą chwilą coraz bardziej.

            - Znalazłeś ją? – głos należał do Kimberly.

            - Gdyby tak było, wiedziałabyś pierwsza – starał się za wszelką cenę opanować złość, rozlewająco się w jego wnętrzu.

            - Byłoby mi łatwiej, gdybyś mi pomogła – zaproponował, chociaż ciężko przeszło mu to przez gardło.

            - Trzeba było tak od razu – po tych słowach rozłączyła się. Justin opadł z głębokim westchnięciem na kierownicę.

You part of me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz