19. Po co z tobą walczyć, skoro znowu powracasz?

1.7K 83 1
                                    

Justin’s POV: 

            Przełykając szybko ślinę, słuchałem coraz to kolejnych dźwięków oczekiwania. Po czwartym, już chciałem nacisnąć czerwoną słuchawkę, gdy w końcu usłyszałem krzątanie się po drugiej stronie telefonu.

            - James? – Zacząłem, zdenerwowany.

            - Masz jeszcze czelność do mnie dzwonić, chuju? – Warknął, mając drobne problemy z mówieniem. 

            - Słuchaj stary – starałem się go za wszelką cenę uspokoić.

            - Nie kurwa, to ty posłuchasz. Nie wiem co robiłeś z tą dziwką i dlaczego nie pozwoliłeś mi jej tam bzyknąć, ale teraz ja i mój nos jesteśmy na ciebie ostro wkurwieni i nie mamy najmniejszej ochoty rozmawiać – stwierdził, nie dając mi nawet możliwości odezwania się. Tak po prostu rozłączył się. Zacisnąłem dłoń na komórce, wiedząc, że nie tak łatwo mnie zignoruje. Wyszedłem z łazienki, a potem bez pożegnania wybiegłem na korytarz. Była trzynasta i jeśli się pośpieszę to może złapię go w mieszkaniu. Mnie się nie olewa.

            Przez całą drogę, mocno ściskałem kierownicę oburącz, starając się uspokoić nerwy. Nie mogłem wybuchnąć. Robię to dla niej. Ona jest najważniejsza. Nie pozwolę, by spieprzył to, co zbudowałem wraz z Kate.

            Wysiadłem pod wieżowcem, w którym wczoraj pobiłem własnego przyjaciela. Nie chcąc tracić czasu, czekając na windę, wbiegłem po schodach na odpowiednie piętro. Bez pukania i skrupułów odważnie wszedłem do środka. Zastałem Megan i James’a siedzących razem w aneksie kuchennym. Blondynka była totalnie zaskoczona, a gdy jej chłopak zauważył szatyna, od razu rzucił się w jego stronę. Justin sprytnie uniknął uderzenia, okręcając się i łapiąc za barki Jay’a. 

            - Nie chciałeś ze mną rozmawiać przez telefon, więc przyjechałem – wysyczałem przez zęby, przytwierdzając jego wzburzone ciało do ściany.

            - Nie chciałem i nie chcę z tobą rozmawiać. Miałem cię za przyjaciela, stary – powiedział, wpatrując się w moje oczy, a ja poczułem ukłucie w sercu. Na jego nosie znajdował się plaster, pod okiem widniał siny ślad, a wargę miał rozciętą. I to wszystko zrobiłem mu ja…

            - Możemy porozmawiać jak faceci? – Spytałem, chcąc uniknąć świadka, którym była Megan. James niechętnie przytaknął, a ja bez słowa go puściłem. Rzucił swojej dziewczynie jedno spojrzenie, a ona jak na zawołanie przeniosła się do najprawdopodobniej ich sypialni. Westchnąłem głęboko, chcąc usiąść na krześle, jednak chłopak szybko mnie zatrzymał. 

            - Nie tutaj. Nie chcę niczego ubrudzić krwią, gdy w końcu skończymy gadać – powiedział, a ja sądząc, że był to żart posłałem mu uśmiech. Natychmiast tego pożałowałem, widząc jego minę. Nie było mu do śmiechu. Wyszliśmy z mieszkania, a ja zaprowadziłem go pod mój samochód. Weszliśmy razem. 

            - Gdzie teraz? – Usłyszałem cichy, ale stanowczy głos.

            - Do parku? – Odpaliłem gaz, wjeżdżając na ulicę. Przytaknął, ściskając wargi. Przełknąłem ślinę, bojąc się tego, co może się wydarzyć. 

            Gdy dotarliśmy na miejsce było kilka minut przed piętnastą. Od jakiegoś czasu dni mijały mi cholernie szybko. Oboje skierowaliśmy się do fontanny, by po chwili usiąść na jednej z ławek.

You part of me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz