025. Potrzebowałam jeszcze jednego dotyku, kolejnego smaku niebiańskiego pędu.

946 60 8
                                    

PRZEPRASZAM NAJMOCNIEJ, PRACA W RESAURACJI TO NAPRAWDĘ NIE PRZELEWKI. Każdego dnia zaczynam ok. 12/13, a kończę o 22 i po powrocie do domu nie mam na nic siły, dlatego też nie miałam czasu na napisanie rozdziału. Zresztą, nie miałam na nic czasu.

Ale mam dziś wolne, więc się za niego zabrałam! Miłego czytania x

________________

Kate's POV:

Wpatrywałam się uważnie w zadowoloną twarz Austina. I nie potrafiłam uwierzyć w jego bezczelność.

- W życiu się z tobą więcej nie prześpię. - Stanowczo powiedziałam, odzyskując siłę we wszystkich kończynach. - A jeśli jeszcze raz tu przyjdziesz będziesz musiał i mnie podać na policję – popchnęłam go w stronę drzwi, mając nadzieję, że wyjdzie. Był wyraźnie zaskoczony moją odmową. Ja natomiast byłam zdziwiona jak mógł sądzić, że się na to wszystko zgodzę. - Wypad, albo sama zadzwonię po psy – i nim powiedziałam coś jeszcze, on tak po prostu wybiegł. Czułam jednak, że ta groźba nie powstrzyma kłopotów, które na nas wręcz spływały.

Westchnęłam.

Ciekawe jak zareaguje Justin, gdy dowie się o tym, co właśnie się stało.

*

Justin's POV:

- Jeśli tam jest to przysięgam, że zabiję go własnymi rękoma – już chciałem wbiec do baru, przed którym staliśmy wraz z Kim, jednak ta mnie zatrzymała.

- Justin, kretynie, nie możesz się na niego rzucić.

- Bo?

- Bo ja tak mówię, a wiesz, że zawsze mam rację. - Chwyciła krawędź mojej koszulki i po prostu pociągnęła mnie w stronę lokalu. Okej?

- Jesteś szalona.

*

Od razu po wejściu zacząłem rozglądać się za Jamesem. Wiedziałem, że jeśli tu był, nie mógł mi uciec. Musiałem go złapać.

Moje spojrzenie zatrzymało się na ludziach tuż przy ladzie. Na jednym z wysokich stołków siedział nie kto inny, a właśnie mój były przyjaciel. I się, gnoju doczekałeś.

Nie podbiegłem do niego, jak radziła Kim, chociaż miałem przemożną ochotę. Trzymając dziewczynę pod ramię spokojnie podszedłem do mężczyzny. Stanąłem za nim, w takiej odległości, by bez przeszkód nachylić się nad jego uchem.

- I widzisz? Nie udało ci się uciec – szepnąłem. Poczułem jak od razu się napiął, ale zamiast uciec, okręcił się w moją stronę i spojrzał na mnie dziwnym spojrzeniem. Czyżbym widział w jego oczach skruchę?

- Myślałem, że ci się nie uda mnie znaleźć – brzmiał zaskakująco pozytywnie. I nie potrafiłem zrozumieć dlaczego?

- Brzmisz, jakbyś się cieszył, że cię znaleźliśmy – Kim uśmiechnęła się w stronę szatyna. Szyderczo, jednak był to ewidentnie uśmiech.

- Bo tak jest. Nie byłem na tyle odważny, by sam się zgłosić na policję, więc pozostało mi jedynie czekać aż mnie odnajdziesz.

- Słucham? - Poczułem się zbity z tropu. - Chcesz odpowiedzieć za to, co zrobiłeś Megan?

- Zasługuję na więzienie, ale nie żałuję tego. Dziewczynie się zasłużyło. Nigdy nie powinna próbować zagrażać Kate. - I nagle poczułem względem niego współczucie. Dążyliśmy oboje do tego samego. Kochaliśmy Katie i chcieliśmy dla niej wszystkiego, co najlepsze .Zrobiło mi się ciepło w sercu. Nadal był moim kumplem. Zbłądził, ale wiedziałem, że kiedyś to jemu najbardziej ufałem.

You part of me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz