028. A ja zmierzam w stronę nieuniknionego końca...

1K 74 8
                                    

Justin's POV:

Leżałem na pryczy, wpatrując się w sufit.

Niedawno wstałem, a licząc na mój godzinny instynkt i różowe niebo za małym oknem w celi musiał być ranek.

Ciągle analizowałem rozmowę z matką Kate, którą odbyliśmy dwa dni temu.

Nadal nie potrafiłem uwierzyć, że moja ukochana jest w ciąży, że będziemy mieć dziecko.

Kiedy obracałem się na bok, usłyszałem krzątanie się na korytarzu.

Po chwili przed moją celą pojawił się strażnik.

- Ty i ten twój koleżka wychodzicie. Macie szczęście – nim mogłem zrozumieć całą sytuację, cela została otwarta.

- Ale jak to? Austin cofnął oskarżenie?

- Nie musiał, bo sam zajmie wasze miejsce już niedługo.

Nie rozumiałem, ale kierując się myślą „im mniej wiesz tym lepiej śpisz" wyszedłem.

*

Kate's POV:

- Dziękuję za pomoc – spojrzałam w oczy Shawna, gładząc palcami pościel. Byłam wdzięczna losowi, że moje kłamstwo odnośnie niewinności chłopaków udało się jakoś zatuszować, a przy okazji schwytać Austina podczas dilerki.

- W życiu nie widziałem tyle towaru – dopowiedział, przenosząc swój wzrok na urządzenia stojące obok mojego łóżka. - A u ciebie? Jak zdrowie? - Chociaż czas odwiedzin jeszcze się nie zaczął, policjant na służbie mógł bez przeszkód ze mną porozmawiać, nawet o siódmej rano. Cieszyłam się, że przyszedł, bo Kim musiała w końcu się przespać. A Justin? Miałam nadzieję, że przyjdzie jak tylko go wypuszczą.

- Ciężar bezpodstawnego oskarżenia Justina na całe szczęście spadł z mojego chorego serca. Teraz tylko muszę się pomartwić jak znaleźć dawcę do przeszczepu i ocalić płód.

Chłopak spojrzał z zaskoczeniem na mój brzuch.

- Gratuluję – posłał mi uśmiech. - Cieszę się, że mogłem pomóc.

- To ja dziękuję. - Odszepnęłam.

- Teraz będzie tylko lepiej, sama zobaczysz – powiedział, chwytając moją dłoń. - Taka dobra dziewczyna jak ty zasługuje na szczęśliwy koniec – na te słowa zrobiło mi się ciepło. Mówiłam, że to dobry facet? I widzicie? Miałam rację.

*

Kate's POV:

Chwilę po wyjściu Shawna zasnęłam, w końcu z uśmiechem na ustach.

Obudził mnie zaś lekki powiew wiatru na mojej twarzy. Powoli rozchyliłam powieki i po raz kolejny podziękowałam w duchu, że budzę się przy akompaniamencie urządzeń potwierdzających bicie serca. Nadal żyłam.

Utkwiłam swój wzrok w brązowych tęczówkach.

- Kochanie – szepnęłam, nie wierząc, że on tak szybko wrócił.

- Jesteś genialna – nachylił się nade mną i musnął ustami mój policzek.

- Jak długo tutaj siedzisz? - Spytałam, rozglądając się dokładniej po pomieszczeniu. Byliśmy sami.

- Wypuścili mnie kilka godzin temu, ale musiałem się jeszcze ogarnąć – parsknął, trzymając moją dłoń. Był rozluźniony i szczęśliwy. I dotarło do mnie, że on jeszcze nie wiedział. Nie był świadomy, że jestem w ciąży. - Ale dalej nie wiem jak? Jak to zrobiłaś? I czemu strażnik wspomniał, że nasze miejsce w celi zajmie teraz Austin?

You part of me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz