12. Powiedz, że zostaniesz tu dla mnie.

2.2K 108 3
                                    

Justin’s POV:
            Kiedy udało mi się dostać do apartamentu biegiem, zobaczyłem jej drobne drżące ciało opierające się o ścianę. Kate była nadal pokryta resztkami ciasta, a jedynymi odgłosami w pomieszczeniu były mój urywany oddech i jej szloch. Mimo to, mój gniew wywołany słowami James’a i późniejszym wybrykiem dziewczyny zawładnął moim ciałem. 
            - Nic nie zrozumiałaś! – Krzyknąłem, stając nad nią.  – Nie pomogę ci odzyskać tego dupka, jeśli będziesz zachowywać się jak pajac! – Warknąłem, mając przemożną ochotę pociągnąć szatynkę za jej długie włosy, by w końcu zwróciła na mnie uwagę. Ona jednak nadal płakała, z głową schowaną pomiędzy kolanami. 
            - Spójrz na mnie! – Powiedziałem o wiele głośniej niż wcześniej, czując rosnący ból w gardle. Moje dłonie ścisnąłem w pięści, by przypadkiem nie zachować się przy niej nadto agresywnie. Kiedy myślałem już, że się nie ruszy, ona podniosła na mnie swój wzrok i… O mój Boże. Jej oczy – do tej pory niebieskie i pełne blasku, w tamtej chwili były okalane czarnymi smugami tuszu, a iskry jakby się ulotniły. Błękit, którym były wypełnione tęczówki, spłowiał. 
            - Przepraszam – powiedziałem od razu, nachylając się nad jej drobnym ciałem. Objąłem jej talię ramieniem, czując jak bardzo krucha była w tamtym momencie. 
            - Spieprzyłam – zachlipała, starając się otrzeć łzy dłonią. Złapałem jej nadgarstek i sam wolną ręką przetarłem policzek Kate.
            - Szz… - Chciałem za wszelką cenę ją uspokoić. Byłem wściekły na siebie za to jak ją przed momentem potraktowałem.
            - Widziałeś ją w tej krótkiej sukieneczce, szczebioczącą się do niego?  - Jej głos nabrał nagle całkiem nowego tonu, a ja nie potrafiłem oderwać, od jej pulchnych, nadal drżących warg, oczu.
            - Widziałem i była... – Zacząłem, chcąc skrytykować zachowanie Megan, której nienawidziłem od początku znajomości, jednak Katie mi przerwała. 
            - Była jaka? – Milczałem, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Przecież nie mogłem przyznać się przed nią, że znam ich obojga od dłuższego czasu i że przyjechałem tu, by…
            - Już rozumiem – zaśmiała się sucho, zsuwając moje ramię z jej barku. – Nie jestem wystarczająco seksowna, wiem. – Na jej twarzy pojawił się fałszywy uśmiech, a zanim mogłem jakkolwiek zareagować, wstała.
            - Nic takiego nie powiedziałem – stanąłem naprzeciwko niej. Nasze nosy stykały się, a ja pragnąłem ją jedynie objąć i nie wypuścić do końca życia.
            - Mam być nadąsaną dziewczynką, ale nie mogę, okej? Szczęśliwa-uśmiech, smutna-grymas, mina pasująca do emocji, ale ty chcesz tej tajemniczej, pociągającej, przebiegłej! – Krzyknęła, nie odsuwając się ode mnie, a ja zauważyłem pojedynczą łzę wypływającą z kącika jej oka.
            - Ja tego nie chcę – szepnąłem. 
            - Więc czego chcesz? – Spytała, a jej zimna dłoń odnalazła moją. 
            - Chcę ciebie! – Powiedziałem głośno i stanowczo, dopiero po chwili rozumiejąc, co tak naprawdę zrobiłem. 
            - Mnie? - Źrenice dziewczyny natychmiast się powiększyły, doprowadzając mnie tym samym na skraj. Natychmiast wydostałem się spod jej zaklęcia, wyrywając tym samym własną dłoń z jej objęć.
            - Chcę cię… - Zawahałem się, stojąc plecami do niej. Nie potrafiłem okłamać jej twarzą w twarz. – Chcę cię nauczyć jak zaleźć James’owi za skórę, jak go kusić. Chcę żeby poczuł, że mimo, iż siedzi naprzeciw nie może cię kurwa mieć! – Krzyknąłem, czując przypływ negatywnej energii. Moja dłoń ułożona w pięść wcisnąłem do kieszeni, bojąc się dalszego toku wydarzeń. – To wszystko, czego pragnę – mówiąc to, obróciłem się w jej stronę. Miała oczy utkwione w moich ustach. Chciałem ją pocałować. Pragnąłem tego w tamtej chwili tak cholernie mocno, jednak Kate mi przerwała.
            - Justin? – Jej głos już nie drżał.
            - Tak? – Spytałem, kładąc dłoń na jej policzku. Potarłem skrawek skóry, marząc o jej ustach. 
            - Czy ty…? - Czubki naszych nosów dotknęły się, a ja coraz bardziej się nachylałem w jej stronę.
            - Tak? – Szepnąłem, prawie czując jej wargi.
            - Sądzisz, że mam szansę u James’a, po tej wpadce? -  Naprawdę? Czy ona zawsze musi spieprzyć tak idealny moment?  Nie znosiłem tego, że gdziekolwiek jesteśmy ona zawsze myśli tylko o nim. To było strasznie frustrujące. Musnąłem delikatnie kącik jej ust, zanim ponownie się odsunąłem. Spędzanie czasu z nią źle na mnie działało.
            - Jasne, że tak, a jutro tę pomyłkę przerobimy na sukces. – Odpowiedziałem jej nader pozytywnie.
            - Niby jak? – Na jej twarzy w końcu zagościł uśmiech. Bez względu na ciasto, którym była okryta ona dalej martwiła się o tego dupka. Szkoda, że jeszcze nie wie wszystkiego…
            - On nie jest pewny czy to byłaś ty. Będziesz jak duch, jak zjawa, a to wpłynie na stosunki między nim, a tamtą dziewczyną.
            - Kiedy zaatakuję? 
            - Kiedy znowu poczują się bezpiecznie – spojrzałem na jej lekko zaróżowione policzka, a palcem wskazującym zebrałem odrobinę kremu śmietankowego, by po chwili wsunąć jego koniuszek do ust. Dziewczyna zachichotała.
            - Właśnie wtedy – dokończyłem swoją wypowiedź i już bez zbędnych komentarzy, ruszyłem w stronę drzwi. 
            - Gdzie idziesz? – Usłyszałem zaskoczony głos Kate, a w brzuchu zaczęły latać mi motyle. 
            - Do swojego pokoju – nie odwróciłem się do niej. Nie potrafiłem. Udało mi się jedynie zatrzymać.
            - Mógłbyś ze mną zostać? – Szepnęła zawstydzona. – Na noc? - Moje oczy prawie wyskoczyły z orbit. Nie panowałem już nad własnym ciałem, dlatego też natychmiast się obróciłem.
            - Ty naprawdę tego chcesz? – Spytałem, chcąc się upewnić. Ona jedynie przytaknęła głową. 
            - Pójdę tylko po rzeczy – powiedziałem, przymykając oczy. Nie czekając na jej reakcję wyszedłem z pokoju.

Kate’s POV: 
            Nie potrafię nad tym zapanować. To jak magnes, który przyciąga mnie do niego. Jestem w nim zauroczona, po uszy. Gdy jesteśmy razem, zapominam o James'ie. Wtedy liczy się tylko Justin. Nie sądziłam, że ten wybuchowy, denerwujący i nerwowy człowiek może kiedyś być dla mnie kimś ważnym. Ale nie potrafię dalej się okłamywać. Wszystko się zmieniło.
            Sięgnęłam po czyste ubrania i ruszyłam do łazienki, by wziąć odświeżający prysznic i w końcu zmyć z siebie jedzenie. Nawet gorąca woda spływająca po moim ciele nie potrafiła zatrzymać toku moich myśli. To jak wielkie koło. Bez ustanku tylko Justin i Justin. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziałam czy tak naprawdę chciałabym to zmienić.  Bez względu na wszystko, nie potrafiłam nie zauważyć jego zachowania. Cokolwiek zrobię on dalej chce, bym wróciła do James’a. Nie widzi tego, że wszystkie sprawy nabrały zupełnie nowego kierunku. Westchnęłam głośno, wycierając swoje ciało w puszysty ręcznik. Nawet drzwi nie potrafiły zagłuszyć odgłosów z sypialni, dzięki, którym wiedziałam, że szatyn już przyszedł. Swoje mokre włosy ułożyłam na jednym boku, przygładzając materiał dużej koszulki. Wzięłam głęboki wdech, otwierając drzwi. Justin stał za łóżkiem, a kiedy usłyszał moje stłumione kroki od razu się obrócił w moją stronę. Jego karmelowe oczy zeskanowały moją sylwetkę. Widząc jak zagryza wargę zrobiło mi się goręcej, o ile to było oczywiście możliwe. 
            - Cześć – powiedziałam, siadając na skraju łóżka. Justin miał na sobie szeroką koszulkę z wyciętymi rękawami i spodnie do kolan. Uśmiechnął się do mnie i z lekkim skrępowaniem usiadł obok. 
            - Dawno się nie widzieliśmy, co? – Zaśmiał się, kładąc jedną dłoń na moim odkrytym kolanie. Wolną dłonią sięgnęłam po telefon, by zobaczyć, która godzina. Było kilka minut przed dziewiątą. – Już nie masz na sobie ciasta – w jego karmelowych oczach szalały iskierki rozbawienia.
            - Musiałam się go pozbyć, żeby nic mi się tutaj nie zalęgło – odpowiedziałam zgryźliwie, wystawiając w jego stronę język. Po chwili niezręcznej ciszy w końcu się odezwałam. 
            - Masz ochotę na jakiś film? – Zaproponowałam.
            - Chętnie, a co ciekawego masz w zanadrzu? – Kolejny raz dziś usłyszałam śmiech Justin’a, który był dla moich uszu zbawieniem. 
            - Może tak „Szczęściarz”? Uwielbiam ekranizacje powieści Sparksa – wydusiłam z siebie, podchodząc razem z chłopakiem do kanapy. 
            - Nigdy go nie widziałem, więc okej – odpowiedział, siadając. 
            - Okej – powiedziałam odrobinę markotnie, podchodząc do odtwarzacza DVD, stojącego (leżącego *zawsze mam problem, bo w końcu odtwarzacz stoi czy leży? XD*) pod telewizorem. Włożyłam płytkę i wcisnęłam play. Po chwili zajęłam miejsce tuż obok szatyna. Silne ramię otoczyło mój bark, przysuwając bliżej jego klatki piersiowej. Oddech Justin’a był spokojny, a ja mogłam w tamtej chwili jedynie dziękować Bogu, że mnie nie zostawił i nadal przy mnie jest.

Justin’s POV:
            Już w połowie filmu zauważyłem, że Kate zasnęła. 
Delikatne ciało przylgnęło do mojego torsu, zupełnie nieświadomie. Jej brązowe, wcześniej mokre włosy, teraz były jedynie wilgotne. Wolną dłonią przeczesałem poplątane kosmyki, luźno ułożone dookoła  twarzy dziewczyny. Zanim zdążyłem się zatrzymać, moje palce musnęły jej rumieńce. Dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć? Dlaczego nie mogłem poznać Kate przed James’em? Wtedy byłaby zakochana we mnie, nie w nim. O romansie Jay’a z Megan wiedziałem już od dłuższego czasu, ale nigdy nie miałem okazji poznać jego „prawdziwej” dziewczyny. Słysząc same negatywne epitety z ust przyjaciela, sądziłem, że okaże się suką. A tak naprawdę zawładnęła moim sercem i umysłem. Siedząc na kanapie w jej apartamencie i trzymając to drobne ciałko, czułem, że nie potrzeba mi nic więcej oprócz miłości, którą mogła by mnie darzyć. Nigdy nie uchodziłem za typowego romantyka, ale dla niej… Zrobiłbym wszystko. Nie jestem jednak tak dobry i uczynny jak sądzicie. Ta cała pomoc w odzyskaniu James’a była blefem. Odkąd dowiedziałem się, że to o niego chodzi byłem pewien, że to nie wypali. Nie narzekam, broń Boże, dzięki temu mogłem się do niej zbliżyć. Boję się jednak jej reakcji, gdy wszystkiego się dowie. Coś pójdzie źle – porozmawia z Jay’em, który powie jej o mnie, albo co gorsza moje sumienie nie będzie potrafiło dać mi spokoju i sam się wygadam. Te dwie opcje nie pozwalały mi spać. Czułem, że zostałem pochłonięty przez bagno, z którego nie ma wyjścia. Pójdę na dno, a Kate mi tego nie wybaczy. Pff, żeby tylko – ona mnie znienawidzi. Co do tego nie miałem żadnych wątpliwości. Ta noc spędzona razem z nią w klubie była jedną z najlepszych w całym moim życiu. Chociaż ona tego nie pamięta, to jej słowa pozostaną w mojej głowie na długo. 
            - Jestem twoja Justin, caaaaaaała należę do ciebie.

            Jej jęki szalały w moim umyśle niczym dzwony, a jej nagie ciało wijące się pode mną było najpiękniejszym widokiem w całym moim życiu. 
            Kiedy film skończył się, usłyszałem ciche pomruki. Spojrzałem na twarz Kate i zobaczyłem, że się przebudziła. W czas. 
            - No, śpiąca królewno, idziemy spać – szepnąłem, podnosząc ją w tym typowym ślubnym stylu. Starałem się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, dzięki czemu udało mi się w spokoju odnieść ją na łóżko. Okryłem ją aż pod szyję białą pościelą, by po chwili wrócić na kanapę. Mówiłem, że zrobię dla niej wszystko, tak? Więc noc spędzona na kanapie to nic takiego, jeżeli chodzi o nią. Zanim jednak udało mi się siąść, usłyszałam jej jęk sprzeciwu. 
            - Justin? – Gdy wymówiła moje imię, od razu się odwróciłem. – Połóż się ze mną – gdy to powiedziała, zadrżałem.
            - Naprawdę chcesz ze mną spać? – Spytałem, trzymając za plecami ściśnięte pięści, mając nadzieję, że nie zmieni zdania.
            - Chodź, zanim się rozmyślę – zachichotała, jeszcze lekko zaspana. Nie musiała mi po raz kolejny powtarzać – pośpiesznie zdjąłem z siebie ubrania, zostając jedynie w bokserkach. Ułożyłem się jak najbliżej ciała Kate, obejmując jej talię ramieniem. 
            - Dziękuję – usłyszałem.
            - Za co? – Spojrzałem na jej drobną twarz. Oczy dziewczyny wpatrzone były w moje, a jej usta lekko rozchylone.
            - Za wszystko. Dziękuję, że jesteś – szepnęła i zrobiła coś, co zawsze powoduje u mnie rumieńce – pocałowała mnie w policzek.
            - To ja dziękuję – odpowiedziałem szczerze.
            - Za co? – Była zaskoczona.
            - Za to, że znosisz moje zachowanie i humorki. 
            - To nic takiego. Po prostu kocham spędzać z tobą czas – zachichotała cichuteńko, a ja poczułem jak robi mi się gorąco.
            - Ja też cię kocham – odpowiedziałem prędko i miałem ochotę uderzyć się w twarz. – Znaczy ja też kocham spędzać z tobą czas – starałem się uratować sytuację i na szczęście chyba nie dosłyszała zawahania w mojej wypowiedzi, bo po chwili znów się odezwała.
            -  Zależy mi na tobie Justin – wypowiedziała to drżącym tonem. Zaniemówiłem. Zapanowała między nami cisza, a ja po prostu nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
            - Zrozumiem, że tobie na mnie nie, bo przecież jestem tą irytującą idiotką, która wywraca stoły i wpada w ciasta – zaśmiała się, ale ten śmiech, był fałszywy i jakby wymuszony. 
            - Kate, to nie tak…
            - Nie musisz mi się tłumaczyć, Justin. Rozumiem – przymknęła powieki, a ja będąc zupełnie bezsilnym, podniosłem się, zawisając nad nią. 
            - Podobno czyny są ważniejsze od słów, więc może w końcu zrozumiesz – stwierdziłem i tak po prostu ją pocałowałem. Powieki Kate jeszcze przed chwilą zamknięte, rozchyliły się w szoku przez mój gwałtowny ruch. Musnąłem językiem jej dolną wargę, a kiedy rozsunęła swoje usta znów poczułem się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie.

You part of me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz