04. Zajrzymy w głąb naszych serc.

2.8K 112 3
                                    

            Jasne promienie dostawały się przez moje na wpół przymknięte powieki do oczu, rozbudzając mnie z przyjemnego snu. Sięgnęłam po telefon, który leżał swobodnie w fałdach pościeli. Zerknęłam na godzinę – kilka minut po dziewiątej. Przetarłam twarz, wzdychając. Wiedziałam, że już nie zasnę, dlatego też podniosłam się z łóżka i sięgnęłam po szlafrok, opatulając nim swoje ciało. Kiedy miałam się obrócić, ujrzałam pod poduszką bluzę Justin’a. Zapomniałam mu ją wczoraj oddać. Na jej widok na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Stanęłam przed wielką szklaną ścianą, by napawać się pięknym widokiem. Niebo było bezchmurne, w odcieniu lazurowym. W mojej głowie pojawił się obraz z wczoraj. Poczułam gęsią skórkę, przypominając sobie wieczorne wydarzenia. Silne ramiona szatyna, oplatające moje ciało. Ten cholerny płacz. Mimo, że tak bardzo mi pomógł nie powiedziałam mu prawdy. Nie wyznałam mu celu swojej podróży. A może powinnam? Skoro Justin zna to miasto jak własną kieszeń to mógłby pomóc mi w poszukiwaniach. Z drugiej strony – znów mam przechodzić przez ocean płaczu, który towarzyszy mi zawsze, gdy wspominam o Jamesie? Westchnęłam, machinalnie przeczesując włosy dłonią. Ukradkiem ziewnęłam, a głowa zaczęła mi pulsować z nadmiaru myśli. Może właśnie Justin jest odpowiedzią na wszystkie moje kłopoty? Co jeżeli on będzie potrafił odnaleźć James’a? Byłby moim wybawieniem, jednak nadal miałam wątpliwości. Zachwiałam się, przekładając ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Zarys mojej zaspanej twarzy odbijał się w szklanej powłoce. Planowałam, że dzisiaj zacznę poszukiwania, jednak nadal nie miałam żadnego sensownego punktu zaczepienia. Oh, pieprzyć moje życie. Nie mam innego wyboru. Tylko jak on zareaguje na tę całą historię? Będę zmuszona opowiedzieć mu większość, a pewnie nie obędzie się bez pytań. Poczułam łaskotki na odkrytej szyi i natychmiast dotknęłam tamtego miejsca dłonią. James. Uśmiechnęłam się blado, gdy jedna łza zaczęła spokojnie spływać po moim policzku. Jakaś wewnętrzna siłą zatrzymała mnie przed starciem jej. Jeszcze raz omiotłam spojrzeniem krajobraz i obróciłam się w stronę łóżka. Przysiadłam na jego krańcu i schowałam twarz w dłoniach, głęboko oddychając. Tęsknota z każdym dniem nasilała się i dziś najwyraźniej osiągnęła apogeum. Jego głos wypełnił całą mnie, nie zostawiając ani milimetra miejsca. Czułe słowa, którymi darzył mnie każdego dnia, dotyk, który powodował dreszcze i wybuch motylków w brzuchu. W mojej głowie prawie natychmiast pojawił się obraz naszego pierwszego spotkania. 

~flashback~

             - Dawno nigdzie nie wychodziłyśmy, nie sądzisz? – Powiedziała moja ówczesna przyjaciółka Patricia. – Tęskniłam za naszymi wypadami – zaszczebiotała, biorąc mnie pod ramię i wchodząc do wielkiego centrum handlowego. Faktycznie dawno nie wychodziłyśmy, bo jej zachowanie zaczęło mnie nudzić, a czasami wręcz irytować. Zaśmiałam się lekko, nie będąc pewna, co powinnam odpowiedzieć. Ruszyłyśmy w stronę ruchomych schodów, jednak całą moją uwagę skupiłam na lodziarni. Bez słowa porwałam Pat w tamtym kierunku, mając ogromną ochotę na cytrynowe lody. Sięgnęłam do torebki, wyjmując portfel i stanęłam w krótkiej kolejce. Przyjaciółka nic nie mówiła, najwyraźniej również zaabsorbowana deserem. Stając przy gablocie, dostrzegłam kubełek moich ulubionych. Uśmiechnęłam się do ekspedienta, który odpowiedział mi tym samym sympatycznym gestem. Poczułam na łydce delikatne kopnięcie, zadane przez Patricię i od razu odwróciłam się w jej stronę. Rzuciła mi sugestywne spojrzenie i już wiedziałam, o co jej chodzi. 

            - Poproszę dwie gałki cytrynowych i jedną jagodową, James – stwierdziłam odważnie, przerzucając wzrok znad plakietki z imieniem, zatrzymując się na jego niebieskich oczach. Schowałam kosmyk włosów za ucho, gdy ten zajął się nakładaniem mojego zamówienia. Zaczęłam martwić się jego cały czas zamkniętymi ustami, a w międzyczasie wyjęłam należną kwotę, którą odłożyłam na specjalny talerzyk. Chłopak podał mi rożek w serwetce, rzucając mi na odchodne ciepłe spojrzenie i promienny uśmiech. Czyli nic z tego? Szkoda. Po chwili oczekiwania Pat otrzymała dwie gałki lodów pistacjowych.

You part of me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz