08. Co byś zrobił gdybym dała ci szansę?

2.2K 115 7
                                    

            - Słucham? – Odsunęłam się od niego na krok, nie będąc pewną czy dobrze usłyszałam.

            - Musisz zacząć się inaczej ubierać i zachowywać w obecności facetów. 

            - Nie zrobisz ze mnie dziwki – warknęłam, domyślając się, do czego dąży.

            - Tego nie powiedziałem. Po prostu na razie zachowujesz się jak… cipka niewydymka.

            - Jak co?! – Krzyknęłam i podeszłam do niego z zamiarem uderzenia go w twarz.

            - Nie chciałem żeby to tak zabrzmiało – stwierdził unieruchamiając moje ramiona.

            - Ty nigdy nic nie chcesz – powiedziałam przez zęby.

            - Dobra, nie kłóćmy się już po raz kolejny. Nie po to tu przyszedłem. Chodź, idziemy – złapał mój nadgarstek, ale nie dałam mu się pociągnąć w stronę drzwi.

            - Nigdzie nie pójdę, dopóki mi nie powiesz, o co ci chodzi? – Zażądałam i najwyraźniej go tym zdenerwowałam, bo spojrzał na mnie wrogim wzrokiem.

            - Uznaj to za niespodziankę – uśmiechnął się, a do mnie dotarło, że nie znam bardziej humorzastej osoby. Upewniłam się, że mam telefon oraz kartę do pokoju, po czym ruszyłam za szatynem w stronę drzwi. 

            - Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy? – Zapytałam już chyba po raz milionowy, wiercąc się na przednim siedzeniu samochodu.

            - Czasami jesteś taka irytująca, wiesz? – Zachichotał.

            - Nie przeginaj – spojrzałam na niego, a ku mojemu zaskoczeniu chłopak zatrzymał auto

            - Było tak źle? – Uśmiechnął się do mnie, odpinając samochodu. Już po chwili oboje wysiedliśmy. Rozejrzałam się dookoła, by zrozumieć, że Justin zabrał mnie na… zakupy. Staliśmy pomiędzy butikami najdroższych projektantów. Dolce&Gabbana, Louis Vuitton i inni, a to wszystko na Rodeo Drive.

            - Chyba żartujesz? – Trąciłam ramię szatyna, który patrzył na mnie widocznie rozbawiony. – Sądzisz, że się źle ubieram?

            - Ty to powiedziałaś – uśmiechnął się. – Chodź, nie traćmy czasu – wziął mnie pod rękę, kierując w stronę sklepów.

            - Mamy jeden problem – stwierdziłam, idąc wolno u boku chłopaka. Spojrzał na mnie pytająco. – Nie wzięłam karty ani pieniędzy – mogłam o tym wcześniej pomyśleć, ale przecież nie wiedziałam, że przyjedziemy akurat tutaj…

            - Kpisz sobie, prawda? To JA cię tu zabrałem, więc kasą się nie przejmuj – czułam na twarzy falę gorąca. Zawstydzona weszłam do D&G i od razu przywitały nas miłe ekspedientki. 

            - Nie krępuj się, wybieraj – puścił mnie i delikatnie popchnął w stronę wieszaków. Chłopak najwyraźniej nie wiedział, na co sam się skazuje. Niczym dziecko w sklepie z zabawkami, zaczęłam przebierać ubrania. 


            - Już? – Usłyszałam zza drzwiczek głos Justin’a.

            - Jeszcze chwilkę – odkrzyknęłam, zarzucając na siebie sweter.

            - I jak?  – Spytałam, wychodząc z kabiny. Chłopak „obczaił” mnie zanim powiedział:

You part of me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz