40 rozdzial

198 2 0
                                    

W śnie Kwon Taek Joo było jakieś echo, czy to był dźwięk wiatru, czy bicie serca gigantycznego stworzenia? Melodyjna melodia, która nastąpiła, wydawała się być przerwana, powodując, że lodowate powietrze wspaniale drżało.

Wygląda, jakby ktoś grał na instrumencie muzycznym. To ewidentnie instrument strunowy, ale nie ma tak błyskotliwego brzmienia i technicznej różnorodności skrzypiec. Ten ciężki dźwięk ciążył na ciele Kwon Taek Joo. To smutne, ale wcale nie nieprzyjemne. Jego wyczerpane ciało stało się jeszcze bardziej zmęczone, a jego świadomość stopniowo stała się niewyraźna.

Mimo że wiedział, że nie powinien i nie mógł tego zrobić w takiej sytuacji, Kwon Taek Joo zapadł w głęboki sen. Nie martwiąc się już ani nie bojąc, wydawał się wkraczać w idealną i bezpieczną przestrzeń w tym momencie.

--

Oczy Kwon Taek Joo były mocno zamknięte, ale nadal czuł zimno. Delikatnie podniósł powieki i ponownie je zamknął. Słońce świeciło mu w twarz, nie było gorące, ale bardzo jasne. Kwon Taek Joo podniósł rękę, aby zasłonić oczy i rozejrzał się.

Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył, był kominek. Ogień był prawie zgaszony, ale żar wciąż tam był. Przed nim rozłożony był duży futrzany koc i biała sofa. Dotyk futrzanego koca jest dość znajomy, więc wydaje się, że fakt, że Kwon Taek Joo na nim leżał, nie był iluzją. Nadal nie wie, skąd wziął się sen i co jest rzeczywistością.

Czy po prostu tak zasnąłeś? Może Kwon Taek Joo zemdlał na chwilę. Przeszukał swoje wspomnienia i rozejrzał się dookoła. Zhenya nigdzie nie był widoczny.

Kwon Taek Joo podniósł się. Poczuł tępy ból. Każda część jego ciała, aż do kostek, bolała. Kiedy Kwon Taek Joo poczuł intensywny ból mięśni, w jego umyśle pojawiły się kolejne przeszłe wydarzenia. Czy to wszystko jest prawdziwe?

Kwon Taek Joo nieśmiało pogłaskał go po twarzy. To szaleństwo. Jak to możliwe, że został przytrzymany przez mężczyznę i wytrysnął w rękach kogoś, kto nie byłby szczęśliwszy, gdyby go od razu rozszarpał? To nie tak, że wstrzykiwano mu narkotyki, jak na wyspie Olchon. Wielokrotnie miał orgazm, będąc trzeźwym i maltretowanym. Nawet jeśli to był sen, czy to nie jest zbyt żenujące i okrutne?

„Czy to nazywasz gwałtem? Czy tobie też się to podoba? Ile razy miałaś orgazm?"

Szyderczy uśmiech Zhenyi w jego śnie pojawiał się każdego dnia. Zęby Kwon Taek Joo naturalnie zgrzytały o siebie. Co więcej, spał bardzo dobrze i wygodnie. Gdyby tylko wstrzyknięto mu narkotyki jak ostatnio, albo nawet upił się, jego samopoczucie byłoby mniej złe. Kwon Taek Joo podrapał się po głowie z zakłopotaniem.

Usiadł. Coś powoli wypłynęło z jego tyłka, gdy tylko zrobił krok. Kwon Taek Joo ugryzł się w suchą dolną wargę z powodu tego okropnego uczucia, jego czoło zmarszczyło się gorzko. Po chwili odzyskiwania przytomności Kwon Taek Joo zdał sobie sprawę, że pod jego udami lśni jakiś płyn. Jego żołądek był wypełniony lepką spermą.

"Cholernie."

Zaciśnięte w pięści dłonie drżały ze złości, Kwon Taek Joo wściekle uderzył pięścią w sztywną ścianę przed sobą, ale jego złości nie dało się w ogóle ukoić, gdyby tylko mógł umrzeć z rąk Zhenyi w tym momencie. Nie było to tak żenujące, jak jest teraz. Być może dlatego utrzymał przy życiu Kwon Taek Joo.

Uderzył głową o ścianę, jakby torturował samego siebie. Nic się nie zmieniło. Nadal głupio oddychał, tylko dyskomfort był bardziej widoczny.

Kwon Taek Joo opuścił ramiona i wypuścił długi oddech, po czym podniósł głowę. Odwrócił się, by spojrzeć na nieznaną przestrzeń przed sobą. To nie była ambasada Korei. Kwon Taek Joo zbladł i dostał gęsiej skórki, nie tylko dlatego, że był nagi.

Codename Anastasia (nowela) // PL🇵🇱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz