Zmiana nastawienia

796 78 109
                                    

Tymczasem na spotkaniu Najwyższej Rady Magicznej

- Nikt nic nie wie.- podsumowała Lien.

- Zdziwiłbym się gdyby ktoś wiedział.- skonstatował Edgar.

- Nie po to tyle zapobiegaliśmy, tyle poświęcaliśmy żeby teraz to runęło przez jakiegoś jednego dzieciaka.

- Może to wcale nie dzieciak?- tym razem odezwała się Jess.

- Na mojej czarnej liście znajduje się tylko dwóch najmłodszych nauczycieli.- wtrącił mężczyzna ubrany ciężko, w całą samurajską zbroję.

- Nawet chyba wiem kto.- wtrąciła Lien.

- Ten cały Feurick i Cavendish.- dokończył nie zwracając uwagi na przerwanie mu.- Ale z jednym się zgadzam, żaden dzieciak ani dorosły nie zmarnotrawi tego wszystkiego. Tego poświęcenia mojej babki i mojego.

- Chciałabym zaznaczyć, że to twoja babka jest sprawką większości tych problemów.- zaznaczyła jedna z kobiet ubrana cała w biel.

Siedzieli przy okrągłym stole, tym samym przy którym siedział król Artur ze swoimi rycerzami. Każda nacja miała oddelegowanych po dwóch przedstawicieli na pięcioroczną kadencję, a stałymi członkami był zawsze ktoś z rodu Smoka, oraz przedstawiciel ludzi, który strzegł swojego gatunku. Tajne wybory parlamentarne magicznych odbyły się rok temu, ale już od trzech kadencji wybierani do tej fuchy byli ciągle ci sami. Pracowali ze sobą 15 lat więc dobrze znali swoje słabe i mocne strony, wiedzieli na ile mogą sobie pozwolić we własnym towarzystwie i gdzie nie przeciągać struny. Ale co ważniejsze zawsze i bezwzględnie kierowali się demokracją. Tak więc by dokładnie ich przedstawić- z nacji wampirów wybrano Panią Hwang Lien oraz nie młody wampir Edgar Vanzemir, który mógł poszczycić się majątkiem przekraczającym cały dorobek połowy globu. Z linii wilkołaków wybierano zawsze członka rodu królewskiego oraz jego partnera. A że wilkołaki uwielbiały swoją królową nie miały najmniejszych wątpliwości by powierzyć i to stanowisko właśnie królewskiej parze Jess i Jackowi. Z kolei u czarodziejów było dwóch mężczyzn Mathew Strandford oraz Yeng Strandford. Byli przyrodnimi braćmi, mieli wspólną matkę, która była bardzo znanym politykiem na arenie międzynarodowej magicznych. Po matce odziedziczyli tylko wielki potencjał magiczny, natomiast wygląd po dwóch ojcach, dlatego właśnie na pierwszy rzut okaz wyglądali na całkowicie niespokrewnionych. U syren natomiast wybrano dwie przedstawicielki płci pięknej co idealnie zrównoważyło radę pod względem podziału na kobiety/mężczyźni. U syren panowała odwrotna hierarchia i to kobiety zazwyczaj piastowały wyższe stanowiska. Dla tego w tym przypadku członkiniami Rady była Rebekah Dali oraz Valentina Sainz. Ostatnimi był oczywiście tajemniczy mężczyzna w zbroi samuraja czyli po prostu Górski Samuraj oraz obecna prezydentka Holandii jako wysłanniczka nacji ludzkiej.

To nadzwyczajne zebranie, które przekształciło się już dawno w koczowanie przez ostatnie 48h. Nikt nie myślał o śnie, na stole oprócz papierów rozłożono półmiski z jedzeniem, ale jedli tylko wtedy gdy naprawdę dźwięki głodnych żołądków przeszkadzały w nieustannej debacie. Ale wracając:

- Plotka już poszła w eter. Gdy jechaliśmy na nocną konwersację do Baltimore dostałam telefon z Brazylii. Tamtejsza rada już wyczaiła, że coś się zadziało gdy z gór zaczęły uciekać wszystkie zwierzęta. Powiedzieli, że na razie nie będą się wtrącać w nasze europejskie bagno ale podkreślili, że jeżeli sytuacja się nie ustabilizuje to wkroczą tu z pełną armią.- zaczęła ponuro Lien.

- Twoi pobratymcy są największym wrzodem na tyłku jaki spotkałam.- warknęła Jess.

Nie od dziś wiedziano, że w Południowej Ameryce urządziły się nieźle same wampiry. Korupcja, machlojki, groźby i wiele innych występków z ich długiej listy zapewniło im pozycje w tamtym rządzie. Przez większość czasu tylko umacniały swoją pozycję i wściubiały nosa w inne zakątki świata. Sytuacja na północy miała się zgoła inaczej bo tam tak jak w Europie niepodzielnie panowała demokracja, a więc stan tamtej rady wyglądał podobnie jak tu. Azja natomiast była w większości zapełniona przez syreny, a po nich czarodziei więc chcąc nie chcąc tamtejsza azjatycka rada była wypełniona w większości syrenami i czarodziejami. Jeżeli chodziło o Afrykę to nikt za bardzo nie wnikał co tam się działo. Ten kontynent zazwyczaj był odcięty, a rada Magicznych mała oraz niestabilna przez ciągłe wybuchy ludzkich zamieszek i obaleni rządów. Tam raczej panowali ludzie, więc magiczni się nie wychylali, a i nie przepadali za tym miejscem do życia.

Dziedzictwo Krwi {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz