Propozycja

802 92 235
                                    

- Jesteś jakiś nieswój. Co się dzieje?

- Nic mamo.- mruknął Hyunjin.- Tylko nie wiem po co mnie tu ściągałaś.

- Przecież już ci tłumaczyłam, że wuj Hamen zmarł niedawno. Urządzamy w naszej rezydencji czuwanie. Zjeżdża się cała rodzina.- westchnęła Pani Lien.- Więc nie rozumiem skąd te dąsy.

- Ja się wcale nie dąsam.- żachnął się obracając w rękach kielich z krwią.

- Nie wypiłeś ani kropli odkąd pojawiłeś się w domu.- zwróciła uwagę kobieta przyglądając się mu uważnie.

- Po prostu nie mam apetytu.- wzruszył ramionami.

Pani Lien przysiadła na blacie stołu przypatrując się swojemu synowi uważnie. Gdy tylko przyjechał do domu zauważyła, że coś nie gra. Wiedziała, że coś ukrywał przede nią.

- To do ciebie nie podobne.- stwierdziła i odpaliła swoją długą fajkę.

- Co niepodobne?- westchnął przeciągle.

- Tak się zachowywać. Coś się stało?- ponowiła pytanie.

- Po prostu wolałbym już wrócić do szkoły.

- A co jest takiego ważnego w szkole, że chcesz już do niej wrócić?- drążyła dalej.

- Kolega miał wypadek.- mruknął niechętnie wstając w końcu od stołu. Czuł, że wzrok matki wywierca w nim dziurę na wylot.

- Jaki kolega?- spytała podejrzliwie.- Ten, z którym ostatnio się pokłóciłeś? Jak on miał... Han czy jakoś tak?- zapytała powoli.

- Co Jisung? Nieee, skąd ci to do głowy przyszło?- zdziwił się.

- Nic, po prostu pytam.- wypuściła dym przez swoje pomalowane usta.

- Inny kolega.- mruknął i skierował się do swojego wielkiego pokoju.

- Pamiętaj, że o piątej wszyscy przyjeżdżają!- zawołała za nim matka.

- Wiem.- odkrzyknął i zniknął na pierwszym piętrze.

Zamykając za sobą drzwi odetchnął głęboko. Czemu akurat teraz wuj Hamen musiał wykitować? Nawet go nie znał, więc czemu musiał pojawić się w domu do cholery?! Wolał być w szkole, przy Felixie... No tak Felix. Nie wiedział co się zmieniło, ale cos na pewno. Czuł się inaczej. Nie potrafił sobie znaleźć miejsca. Zgarnął pędzle i farby, i zasiadł przy sztaludze. Musiał oczyścić umysł. Musiał przywrócić sobie wewnętrzną równowagę, żeby jego dociekliwa matka nie zaczęła znowu mu przesłuchań robić. A co do picia krwi, faktycznie nie miał na nią ochoty. Cały czas przypomniały mu się widoki krwawiącego Felixa.

Wzdrygnął się i skupił na pociągnięciach pędzlem. Gdy myśli wyciszyły się i płynęły wraz z wodą i farbą na obrazie, coś zaczynało mu chodzić po głowie. Coś dziwnego chciało się przebić na powierzchnię. Zignorował to. Po jakiś pięciu godzinach ktoś zapukał do jego pokoju.

- Paniczu. Przyniosłam garnitur.

- Dziękuję Mais. Zaraz zejdę.

- Mnóstwo gości się zjechało.- mruknęła kobieta zgarniając z biurka trzy słoiki z mętną woda po farbach.- Widziałam nawet jakiegoś nieznajomego w wielkim kapeluszu. Jakiś tajemniczy.

W głowie Hwanga pojawiła się czerwona lampka.

- Już schodzę.- zakomunikował pokojówce i zaczął się przebierać.

Pojawiając się na parterze stwierdził, że faktycznie zjechało się prawie pół rodziny, a naprawdę mieli ją dużą. Hol wejściowy, dwa salony dla gości i ogromna jadalnia były wypełnione wampirami w wytwornych gotyckich frakach i sukniach. Hyunjin nadal uważał, że to śmieszne, że przebierali się w te komiczne stroje. Na co komu taka tradycja? Równie dobrze mogli ubierać się w zwykłe śmiertelnicze garnitury, wyszłoby na to samo, i to i to było nie wygodne. Gdy tylko zjawił się na dole każdy po kolei witał go. Nie lubił tych fałszywych pochlebstw i trzymania się wszystkich konwenansów. Mógłby kazać im się wszystkim odczepić, ale złożył przysięgę matce, że nie będzie w domu korzystał z daru przez swoje widzimisię.

Dziedzictwo Krwi {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz