Rozdział 1

108 15 1
                                    

Dzień dobry 🥰
Co u Was? 💜
Bo ja aktualnie jestem w trakcie pisania dla was nowej powieści, która liczy już 9 rozdziałów. Przede mną jeszcze długa droga, niestety ciężko jest pogodzić pracę, dom i pisanie jednocześnie. Jednak małymi krokami do przodu 😉 W międzyczasie popracuję nad kosmetyką drugiej części mojej wydanej książki "Układ", którą postanowiłam się z wami podzielić. Także będziecie mieli okazję za chwilę poznać dalsze losy Jessie i Scotta, na które serdecznie was zapraszam 😊

________________________

Huk!

Znów potłuczone szkło.

Jessie wzięła głęboki wdech, próbując nie wybuchnąć, ale tej nocy w klubie panował jakiś totalny rozgardiasz. Jedna z kelnerek przyjęła przeprosiny od gościa, który stłukł drinka i zaczęła wycierać pospiesznie podłogę, aby nikt przypadkiem się nie poślizgnął. Jessie w tym czasie wzięła miotłę i sprawnie zagarnęła szkło za bar, gdzie pozbierała jego resztki i wyrzuciła do kosza.

- Kolejna? – Szef pojawił się jakby znikąd. Jessie aż podskoczyła, słysząc jego głos. Niestety zauważył, jak dziewczyna wyrzuca odłamki. Widząc jego grymas na twarzy, sama się skrzywiła. Ten tydzień nie należał do najprostszych. Akurat przez te kilka dni wszystko zwaliło się dziewczynie na głowę. Jak nie awantury, to pijacka bójka, rozwalanie kufli na głowach, potłuczone szkło przez zbyt pijanych albo nagłe chorobowe jednej z barmanek. Normalnie panował względny spokój, oczywiście, bywało różnie, ale ten tydzień to była jakaś apokalipsa.

Jessie przetarła zmęczoną twarz i westchnęła głośno.

- Też doprowadza mnie to do szaleństwa – przyznała, kręcąc głową. – W przyszłym tygodniu, jak będę ogarniała zamówienia, dopiszę też dodatkowe szkło.

- Koniecznie, bo jak tak dalej pójdzie, będziemy nalewać drinki do plastikowych kubeczków – rzucił z odrazą i ogarnął wzrokiem salę, na której bawili się ludzie. Po szybkiej obserwacji znów zatrzymał wzrok na blondynce, która wycierała ręce w szmatkę. – Wiem, że ten tydzień dał ci popalić – skomentował smutno, dostrzegając w jej oczach przemęczenie.

- Zdarza się, szefie. To nic wielkiego – skłamała. Tak naprawdę padała na twarz, bo od tygodnia nie było dnia, w którym w klubie coś by się nie wydarzyło. A co za tym idzie, jej praca jak zaczynała się wieczorami, kończyła się nad ranem. Jako menadżer musiała wszystkiego dopilnować, często też stała na barze, pomagając dziewczynom, a w tym akurat miała wprawę. Poza tym nie chciała zawieść zaufania szefa, który po pół roku pracy tutaj dał jej wyższe stanowisko. Szef nie wymagał od niej, żeby harowała całe noce, był dobrym pracodawcą, ale Jessie lubiła swoją pracę, a gdy dochodziło do spięć w klubie, nie mogła po prostu zniknąć i wrócić do domu.

Mężczyzna położył jej dłoń na ramieniu i uśmiechnął się pocieszająco.

- Jutro nie chcę cię widzieć w pracy. Weź sobie wolne.

- Nie trzeba, naprawdę.

- Nalegam. Jutro niedziela, odpocznij. Klub się nie zawali bez ciebie a ty zmęczona też do niczego się nie przydasz.

Jessie uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Faktycznie, za dużo na siebie brała, ale nie potrafiła tego przyznać. Dawała z siebie sto procent i starała się jak mogła. Choć niekiedy starań było aż nad wyraz. Co wiązało się z tym, że narastała jej tęsknota za Scottem, który zwykle był w pracy, kiedy ona odsypiała, a kiedy on wracał – ona była w pracy. Ten krąg zaczął robić się denerwujący.

- A póki co, pozwól do mnie na chwilę. – Szef skinął głową, wyrywając ją z zamyślenia. Dziewczyna rzuciła wzrokiem na barmankę, która na szczęście szybko uporała się z rozlanym drinkiem i już stała za barem. Jessie więc ze spokojem ruszyła za swoim szefem do jego gabinetu. Będąc w środku, ukradkiem zerknęła na zegar, który wskazywał północ.

Układ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz