Rozdział 5

17 4 0
                                    

Kolejnego dnia Jessie miała spotkanie z Carlosem przed otwarciem klubu. Po konsultacji z szefem chciała go poinformować, że jego autorski drink trafi do karty na stałe i będzie miał z jego sprzedaży niewielki procent. Do tego zastanawiała się, czy warto go pochwalić, ponieważ odkąd podjął się pracy u nich, czyli od ponad tygodnia, w klubie pojawiało się o wiele więcej kobiet, obrót w ogóle był większy. Szef jest osobą, która analizuje każdy dzień, wpisuje wydatki i przychody w specjalną tabelę, dzięki czemu ma nad wszystkim ciągłą kontrolę. Jak się okazało, po zatrudnieniu barmana, obroty poszybowały w górę. Ale nie ma się czemu dziwić. Czarujący Hiszpan przyciąga kobiety jak magnes.

Jessie była zła, bo Mary za nic w świecie nie chciała zostać w domu. Uparła się, że pójdzie z nią i koniec kropka. Niezadowolona, ale przystała, bo nie bardzo miała inne wyjście.

Klub otwierali o szóstej, tak więc z Carlosem pani menadżer umówiła się o piątej. Mężczyzna czekał przed wejściem i na ich widok uśmiechnął się promiennie. Oczy Mary od razu się powiększyły i błysło w nich coś niepokojącego.

- Ale ciacho... - szepnęła prawie niedosłyszalnie w stronę przyjaciółki. Ta zdecydowanie nie miała ochoty na wymianę zdań na ten temat, więc zignorowała komentarz.

Podszedłszy do barmana, uśmiechnęła się wesoło.

- Cześć Carlos. Dziękuję, że przyszedłeś wcześniej.

- Żaden problem, szefowo. Przyjemność po mojej stronie.

Brunetka odchrząknęła znacząco, na co Jessie miała ochotę kopnąć ją w tyłek, ale pohamowała się i uśmiechnęła sztucznie.

- Przepraszam za ten balast, ale nie chciał zostać w domu – oznajmiła, po czym rzuciła przyjaciółce złowieszcze spojrzenie. Dopiero wtedy Carlos przeniósł wzrok na Mary i uśmiechnął się zniewalająco, jak to miał w zwyczaju.

- Nie widzę problemu. Przyjaciele szefowej to moi przyjaciele – rzucił zalotnie, po czym wyciągnął rękę do ledwo stojącej dziewczyny. – Carlos, bardzo mi przyjemnie.

- M-Mary... M-mnie również – wydukała, kompletnie zauroczona. Dla Jessie było to zaskakująco irytujące. Przewróciła oczami i gwałtownie zaczęła grzebać w torebce. Wyciągnęła klucze i podała chłopakowi.

- Otworzysz? My za minutkę dołączymy. – Posłała mu uśmiech. Mężczyzna go odwzajemnił, wziął klucze i wszedł do klubu. Gdy zniknął za drzwiami, Mary jako pierwsza się odezwała, a raczej pisnęła z ekscytacją.

- Twój mąż to niezaprzeczalny przystojniak. Ale Carlos? On jest po prostu...

- Skup się teraz – warknęła blondynka, przerywając jej i chwytając niezbyt delikatnie jej nadgarstek. – Nie jesteś w klubie, w którym podrywasz facetów. Jesteś w miejscu mojej pracy więc z łaski swojej bardzo cię proszę, trzymaj libido na wodzy bo skończą się twoje wycieczki do słonecznego San Diego – wysyczała ostrzegawczo przez zęby takim tonem, że przyjaciółka obserwowała ją zdziwiona. Szybka analiza w głowie tych słów i brunetka musiała przyznać jej rację. Jej zachowanie wychodziło poza ramy przyzwoitości a to naprawdę była dla Jessie ważna sprawa. Postanowiła więc się pohamować i jakoś zachowywać, dla przyjaciółki.

Zabrała jej dłoń ze swojego nadgarstka i ścisnęła porozumiewawczo.

- Dobrze, Jess. Będę grzeczna – zapewniła. Blondynka przyjrzała się jej uważnie, jakby chcąc się upewnić, że ta mówi prawdę. Po czym skinęła głową i obie weszły do klubu.

Mary z uwagą przyglądała się otoczeniu, próbując opanować zachwyt. Pierwszy raz była w klubie, w którym pracowała jej przyjaciółka więc z zainteresowaniem oglądała dyskotekę. W tym czasie Jessie podeszła do Carlosa, który rozłożył się na jednej z sof. Usiadła naprzeciw niego.

Układ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz