Rozdział 6

15 4 0
                                    

Stres nasilał się z każdą kolejną godziną, która dzieliła Mary od spotkania z Jamesem. Kilka minut przed rozmową dziewczyna nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Chodziła z kąta w kąt po salonie, serce waliło jak szalone a dłonie się pociły. W tym czasie niczym nie zrażona Jessie rozmawiała przez telefon ze Scottem.

- Jak w San Francisco?

- Na szczęście obyło się bez poślizgów i nieprzyjemności.

- Czyli już wracasz? – spytała z nadzieją, podchodząc do okna i zerkając na zachodzące słońce.

- Tak, wracam. Powinienem być około drugiej w nocy.

- Strasznie się cieszę. – Jessie uśmiechnęła się szeroko. Myśl o tym, że znów się do niego przytuli powodowała, że na sercu robiło się lżej. – Smutno mi tutaj bez ciebie – mruknęła. Mary na tę rewelację zatrzymała się i obrzuciła ją surowym spojrzeniem.

- Kurwa, ostatni raz cię odwiedzam – zagrzmiała, wymierzając w nią wskazujący palec. Blondynka jedynie machnęła na nią lekceważąco ręką.

- Też już się za tobą stęskniłem, Jessie. – Black westchnął do słuchawki. – Poza tym ostatnio jakoś nie było czasu żeby porozmawiać. Jak sprawuje się ten nowy u was?

Na to pytanie przed oczami Jessie natychmiast stanął Carlos zdzierający z siebie koszulkę. Dziewczyna przełknęła ślinę.

- Porozmawiamy o tym w domu, dobrze?

- Jasne, żaden problem. Masz jutro wolne?

- Tak.

- W takim razie nic nie planuj. Jutro jesteś cała moja – powiedział. Blondynka mimowolnie się zarumieniła a uśmiech pojawił się automatycznie. W podbrzuszu poczuła przyjemne mrowienie, które tylko spotęgowało tęsknotę, którą odczuwała.

- A mogę być twoja począwszy od dzisiejszej nocy? – spytała cichutko licząc, że Mary, która znów pogrążyła się w nerwowych spacerach, nie usłyszy ich rozmowy. Scott wziął głośny wdech.

- Bądź świadoma, że jak wrócę a będziesz spała, to obudzę cię bez żadnych wyrzutów sumienia – oznajmił.

- Nie będziesz musiał. Będę na ciebie czekać.

- Brzmi jak kusząca obietnica.

- I właśnie tak ma brzmieć. – Uśmiechnęła się czując przypływ miłych prądów, które rozeszły się po kręgosłupie. Plan w głowie zrodził się w sekundę. Mary po rozmowie z Jamesem jedzie na lotnisko i wraca do Anglii a Jessie bierze prysznic i ubiera seksowną bieliznę.

Tylko najpierw trzeba było przebrnąć przez przyziemne sprawy, które zadzwoniły do drzwi.

- Scott, muszę kończyć. Widzimy się w domu.

- Będę jak najprędzej. Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Te słowa chyba nigdy nie staną się nudne. Za każdym razem, gdy to mówił, czuła się wspaniale. Mimo tych dwóch lat, które minęły, czuła się cudownie. Magia nie znikała. Trwała dzień w dzień.

Rozłączywszy się, z uśmiechem na twarzy ruszyła do drzwi.

James natychmiast wpadł, wziął ją w ramiona i zakręcił.

- Cześć bratowo. – Postawił ją na ziemi i ucałował jej czoło.

- Cześć szwagierku.

- Co było tak ważne, że musiałem przekładać kolację z matką? – zagadnął, gdy Jessie ruszyła do salonu. Postanowiła powstrzymać się od słów. Niech jej przyjaciółka będzie wystarczającą odpowiedzą.

Układ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz