Jessie po ostatnich gorących dniach w pracy kompletnie zapomniała o swoich najbliższych osobach, które ostatnio przechodziły kryzys. Ku jej zaskoczeniu żadne z nich nie dawało o sobie znać.
Siedząc w gabinecie grubo przed otwarciem klubu, obracała swoją komórkę w rękach zastanawiając się, do kogo zadzwonić najpierw. W końcu zdecydowała się na szwagra. Ten odebrał wyjątkowo szybko.
- Cześć królowo – przywitał się. Blondynka uśmiechnęła się na dźwięk jego głosu.
- Hej James. Przeszkadzam?
- Ty? Nigdy. Coś się stało?
- Nic konkretnego. Chciałam zapytać co u ciebie słychać?
Dziewczyna zaczęła nerwowo obracać długopis w palcach, podczas gdy po drugiej stronie słuchawki zapanowała krótka cisza.
- W porządku. Pracuję, imprezuję, cały ja – zaśmiał się, ale nie dało się słyszeć w tym szczerości. Jessie postanowiła więc pytać wprost.
- Mary się odzywała? – Ściszyła głos.
- Nie.
- A ty?
- Też nie.
- James, jeśli byś chciał, to ja...
- Jess, to słodkie, że się tak martwisz, ale naprawdę nie musisz. Jestem dużym chłopcem i poradzę sobie z odrzuceniem. Ona widocznie nie zasługuje na to, by mieć u swojego boku taki towar lub po prostu jest na to za głupia. Nie wiem, w każdym razie to jej strata – oznajmił z zadziwiającą lekkością. Jego rozmówczyni znowu się uśmiechnęła. Może faktycznie nie powinna mierzyć wszystkich swoją miarą. Niektórzy po takim odrzuceniu zbierają się do kupy bardzo szybko, jak widać.
- Masz rację. Jej strata. Naprawdę chyba nie ma pojęcia, co traci – powiedziała szczerze, uśmiechając się.
- Mój brat to ma jednak szczęście, wiesz?
- Tak, już to kiedyś słyszałam – zaśmiała się. – A skoro już rozmawiamy, widziałeś się z matką?
- Tak, widziałem się.
- No i? – Jessie wyczuła nagły stres i zacisnęła mocno w pięści długopis. Szwagier ciężko i głośno westchnął.
- Cóż... poza tym, że przez pierwsze dziesięć minut płakała, to nie było tak źle.
Jessie wyobraziła sobie płaczącą Veronicę, która tęskni za synami z którymi nie ma kontaktu i aż ścisnęło ją serce do tego stopnia, że skrzywiła twarz w grymasie.
- Opowiesz coś więcej?
- Cały czas chciała mnie ściskać, pytała, co u mnie, jak się mam i tym podobne. W sumie nie widzieliśmy się ponad rok więc sama rozumiesz. Ja byłem raczej ostrożny, zdystansowany. Przepraszała mnie, mówiła, że żałują, że tęsknią, bla, bla, bla. Koniec końców zapytała o Scotta.
- I co jej powiedziałeś?
- Nic. Zgodnie z jego prośbą.
- Czyli wasi rodzice nadal nie wiedzą, że jestem w Kalifornii?
- Dokładnie tak – odpowiedział. Dziewczyna na chwilę się zamyśliła, przestawało się jej to podobać. Kara karą, ale jak długo można było wyciągać konsekwencje względem rodziców? James chyba czytał Jessie w myślach, bo po krótkiej ciszy dodał: - Dla mnie też to trwa za długo, Jessie. Scott powinien już dawno machnąć ręką. Jakby na to nie patrzeć to dzięki temu całemu kłamstwu ma ciebie, prawda?
- Tak, zgadza się. Ale wiesz jaki on jest.
- Wiem, aż nazbyt dobrze. Jednak liczę, że w końcu to zrozumie i spotka się z rodzicami, albo chociaż z matką. Ona naprawdę tęskni.
CZYTASZ
Układ 2
RomanceKontynuacja losów Jessie i Scotta, którzy przetrwali kłamstwa, intrygi i układy. Teraz powinni żyć długo i szczęśliwie, ciesząc się odnalezionym spokojem oraz sobą nawzajem. Jednak co, jeśli do ich życia powrócą demony przeszłości? Lub ktoś, kto nie...