Kolejny dzień zaczął się dla Jessie dość wcześnie. Troszkę się zdziwiła, gdy na zegarku zobaczyła szóstą rano. Jeszcze większym zaskoczeniem okazał się fakt, że jej męża nie było w łóżku. Usiadła i rozejrzała się ostrożnie po sypialni, jakby poszukując śladów.
W końcu wygrzebała się z pościeli i ruszyła prosto do kuchni, z ogromną ochotą na kofeinę. Sarah przychodziła dopiero o siódmej, więc Jessie z nieskrywaną radością pani domu, sama zrobiła sobie kawę z ekspresu. Podczas przygotowywania napoju, wykręciła numer do swojej przyjaciółki. Odebrała dość szybko, szczerze zdziwiona.
- Cześć laska. Jeśli moja matma nie zawodzi, to u was świta. Spać nie możesz? – Zaczęła na dzień dobry.
- Im szybciej wstanę tym więcej dnia przede mną – oznajmiła, choć wcale tak nie uważała. Mary szybko to wyczuła.
- Taaa, jasne.
- Powiedz lepiej, co u taty?
- W porządku. Chodzi do pracy, je, sprząta, pierze, wynosi śmieci.
- Dlaczego wyczuwam w tym sarkazm?
- Jess, słońce. U twojego taty naprawdę wszystko jest w jak najlepszym porządku – zapewniła ją. – Czasami jak przychodzę to rozmawiamy o twojej mamie, wiesz? – powiedziała nagle. Jessie na sekundę wstrzymała powietrze w płucach.
- I co?
- Nic. Po prostu ją wspomina, opowiada o szczęśliwych chwilach, uśmiecha się. Wydaje mi się, że to daje mu siły.
- Oby tak było. – Westchnęła cichutko, siadając na kuchennej wyspie i biorąc kubek do wolnej ręki. – Strasznie się o niego martwię.
- Wiem, Jessie, i rozumiem cię. Ale pamiętaj, że każdy po swojemu radzi sobie z żałobą. Ty, swoją drogą, też bardzo dzielnie to zniosłaś – przypomniała.
- Dlatego, że miałam na głowie ważniejsze rzeczy niż ciągły płacz, który i tak nic by nie dał – mruknęła, spuszczając wzrok. List od mamy sporo pozmieniał w jej nastawieniu i podejściu do tragedii, która się wydarzyła. Plus fakt, że była już zupełnie inną dziewczyną, niż kilka lat wcześniej. Silniejszą i trzeźwiej patrzącą na wszystko, co ją otaczało.
- W punkt, siostro – odezwała się Mary. – A skoro już o stratach i żałobach mowa... - zaczęła ostrożnie, zrobiwszy króciutką pauzę. – Jak wy się czujecie? Jak... ty się czujesz? – spytała. Mimo że to pytanie nie było doprecyzowane, Jessie doskonale wiedziała, o co pytała jej przyjaciółka. Uśmiechnęła się smutno i chwilę zastanowiła nad odpowiedzią.
- Fizycznie czy psychicznie?
- I tak i tak.
- Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Psychicznie... To dziwne, ale też jest okej. Na początku wyrzucałam sobie, że to moja wina, jednak z czasem i po kilku rozmowach ze Scottem zrozumiałam, że tak po prostu miało być. – Wzruszyła ramionami. – Może to nie był czas na dziecko? Może ono samo dało nam znak, że to jeszcze za wcześnie?
- Bardzo podoba mi się twoje podejście, Jess – powiedziała brunetka z podziwem i jej przyjaciółka wiedziała, że ta się uśmiecha, słyszała to w jej słowach. – Twoja zmiana jest imponująca.
- A co do zmian, wyobraź sobie, Scott pogodził się z rodzicami.
- No co ty mówisz?! – wykrzyknęła.
- No, nie do końca on. Ja się zdenerwowałam i w końcu doprowadziłam do ich spotkania.
- Opowiadaj, jak to wyglądało? – spytała podekscytowana. Blondynka już otwierała usta, by streścić przyjaciółce przebieg spotkania, ale usłyszała przeskakujący zamek w drzwiach. Z zainteresowaniem wyciągnęła szyję, by spostrzec gościa. Uśmiechnęła się promiennie na widok swojego męża. Jego sportowy strój, rozwiane włosy i spocone ciało świadczyły o tym, że był świeżo po joggingu.
CZYTASZ
Układ 2
RomanceKontynuacja losów Jessie i Scotta, którzy przetrwali kłamstwa, intrygi i układy. Teraz powinni żyć długo i szczęśliwie, ciesząc się odnalezionym spokojem oraz sobą nawzajem. Jednak co, jeśli do ich życia powrócą demony przeszłości? Lub ktoś, kto nie...