Rozdział 9

16 2 0
                                    

Kolejnego dnia, jak zapowiedział Scott - tak się stało. Wziął samochód i odwiózł żonę do klubu. Szybciej wrócił z Los Angeles tylko po to, by wyręczyć Vincenta. Jessie miała z tego ubaw ale bardzo jej się to podobało.

Gdy podjechali pod miejsce pracy dziewczyny, przy drzwiach stali już Carlos i Debbie.

- Twój szef dzisiaj będzie? - zagadnął Black ale jego wzrok wbity był w barmana.

- Powinien być za pół godziny, a czemu? - Zerknęła na niego, chwytając za klamkę.

- Mam ochotę na pogawędkę. - Spojrzał na swoją żonę z powagą. Ta wytrzeszczyła oczy.

- Z moim szefem? Scott, nie przesadzasz? - spytała ostrzegającym tonem. Wiedziała doskonale, skąd ta nagła chęć rozmowy.

- Przypominam ci, że to mój stary znajomy - oznajmił. Szef Jessie, a konkretnie Ben Johnson, był dobrym, lecz dalekim kolegą jej męża. Co prawda starszy o prawie dziesięć lat, ale swego czasu kilka razy wzajemnie pomogli sobie w interesach. Właśnie dzięki Scottowi Jess dostała pracę w tym klubie, dzięki jego rekomendacji. Bo awans i cała reszta to już była zasługa jej samej.

- I mam uwierzyć, że po tym, jak powiedziałam ci czym zajmuje się Carlos, ciebie naszła chęć na pogawędkę ze starym kumplem? - Żona spojrzała na niego sceptycznie, ale on nie chciał się przyznawać do tego, że miała cholerną rację. Za nic w świecie nie miał zamiaru jej powiedzieć, że chciał po prostu sprawdzić, czy ten cały Carlos zachowuje się profesjonalnie w stosunku do jego małżonki.

- Dokładnie tak. Widzisz w tym jakiś problem? - W tym pytaniu była pretensja, ale Jessie nie chciała się z nim kłócić. Nie miała sobie nic do zarzucenia, a tym bardziej do ukrycia. Wzruszyła ramionami.

- Nie widzę żadnego, chodź.

Wyszła z samochodu i razem z mężem ruszyła do drzwi i stojących przy nich pracowników. Uśmiechnęła się na dzień dobry, choć jako pierwsza odezwała się Debbie.

- Cześć szefowo. Dzisiaj z obstawą? - spytała, zatrzymując wzrok na Blacku. - Cześć Scott, miło cię widzieć.

- Cześć Debbie, ciebie również. - Uśmiechnął się do niej. Jessie machnęła ręką w stronę Carlosa.

- Wy się jeszcze nie znacie - oznajmiła. Po tych słowach mężczyźni skrzyżowali spojrzenia. - Carlos to nasz nowy barman. A to jest Scott, mój mąż. - Jessie znacząco położyła mu dłoń na ramieniu. Hiszpan jako pierwszy wyciągnął dłoń.

- Bardzo mi przyjemnie - oznajmił, uśmiechając się leciutko. - Masz przepiękną żonę.

- Zdaję sobie z tego sprawę. - Black odpowiedział uściskiem dłoni nazbyt mocno, ale barman nie zwrócił na to uwagi. Dzielnie zniósł przydługie powitanie i ostrą wymianę spojrzeń.

- Może wejdziemy do środka? - Blondynka nerwowo zaczęła grzebać w torebce w poszukiwaniu kluczy. Nie wiedzieć czemu, ale bała się, że dojdzie do rękoczynów. Wyciągnęła w końcu obiekt poszukiwań i pospiesznie otworzyła klub, wpuszczając wszystkich przodem. Sama weszła jako ostatnia, zamykając drzwi od środka.

Carlos z Debbie udali się do szatni a Scott z Jessie poszli do gabinetu, w którym urzędowała. Miała tam niewielkie biurko, trzy krzesła i papiery, starannie poukładane i posegregowane.

- Czy twoja chęć dominacji została zaspokojona? - spytała z zadziwiającym chłodem w głosie, nawet na niego nie patrząc. Mężczyzna swobodnie opadł na krzesło i przyjrzał się żonie.

- Jakiej dominacji?

- Dobrze wiesz, o czym mówię. - Uniosła głowę i spojrzała na niego. - Po co ta przepychanka?

Układ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz