Rozdział 20

20 3 0
                                    

Jessie zrobiła tak, jak prosił Scott. Doktor nie robił problemów. Wszystkie wyniki badań Amy przesłał na podany adres mailowy.

Dziewczyna zmieniła się z ojcem i wróciła do domu, gdzie wzięła długi prysznic i położyła się spać. Mimo że sen był dość długi, nie pozbawił blondynki trosk. Wstała w podłym nastroju. Nie miała ochoty, ale postanowiła coś zjeść, ze względu na dziecko.

Zbliżał się wieczór. Popędziła do szpitala, żeby każdą możliwą chwilę spędzić z mamą. Czuła, że tego potrzebuje. Na szczęście doktor nie widział przeciwskazań. Szczególnie wtedy, gdy Jessie ubłagała go, by mogła zostać na noc u mamy w sali. Na początku kręcił nosem i w sumie nie wiadomo, co go przekonało. To, że dziewczyna była w ciąży? Że miała umierającą matkę? Wszystko składało się w jedno, Cooper się zgodził.

Rozmowy z Amy były utrudnione. Kobieta szybko się męczyła, dużo spała. Więc większość czasu Tod i Jessie po prostu przy niej siedzieli, nie odzywając się ani słowem a ciesząc się wzajemną obecnością.

Kolejnego dnia żadne z nich nie chciało wracać do domu. Dopiero po długich namowach lekarza i samej pacjentki, na kolejną noc ojciec z córką wrócili do domu. Tod starał się trzymać, choć dziewczyna widziała, z jakim trudem mu to przychodzi i jak bardzo cierpi. Często po prostu bez słowa go obejmowała, chcąc tym wyrazić swoje wsparcie. Ale to nie pomagało.

Ani jemu ani jej.

***

Jessie w środku nocy obudziło pukanie do drzwi. Usłyszała je od razu, przez obecną sytuację jej sen był bardzo czujny. Niepewnie zeszła po schodach i z lekkim strachem otworzyła drzwi.

Wytrzeszczyła oczy na widok męża z niewielką walizką w ręce.

- Scott?

Mężczyzna słysząc głos żony natychmiast wszedł do środka. Zamknąwszy drzwi, odstawił walizkę na ziemię i gwałtownie wziął ją w objęcia, przytulając mocno. Było w tym tyle nieopisanych uczuć, tyle wsparcia, że Jessie natychmiast się wzruszyła. Wtuliła się w niego, chowając twarz w jego marynarce i wsłuchując się w szybkie bicie jego serca.

- Miałeś dać znać – szepnęła, gdy odsunęli się od siebie. Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się delikatnie.

- Nie było czasu. Zaraz po wizytacji pojechałem na lotnisko.

- Jesteś niezastąpiony.

- I obyś o tym zawsze pamiętała. – Mrugnął do niej, uśmiechając się nieco szerzej. Dziewczyna odwzajemniła gest, chwyciła jego dłoń i pociągnęła za sobą po schodach w górę.

- Jesteś głodny? Napijesz się czegoś?

- Na razie dziękuję. Opowiedz, co u mamy.

Oboje weszli do niewielkiej sypialni. Black zostawił przy drzwiach walizkę i usiadł na łóżku, obok żony.

- Zgrywa silną, ale widzę, jak gaśnie w oczach. Każdy ruch sprawia jej ból.

- To zrozumiałe – mruknął ze smutkiem.

- A co z tym lekarzem z Kalifornii? – Dziewczyna spojrzała na niego z nadzieją. Ten zerknął na zegarek umieszczony na lewym nadgarstku.

- Będzie dzwonić po skończonym dyżurze, czyli jakoś rano.

- Dobrze, poczekamy. – Pokiwała głową, choć cierpliwość ostatnimi czasy nie była jej sprzymierzeńcem.

- A co z tatą?

- To samo. Twardziel, ale po jego oczach widać, że ciężko to znosi.

- Ty też nie wyglądasz najlepiej. – Pogładził ją po policzku, przyglądając się uważnie. Jessie spojrzała mu w oczy. Bił od niego spokój i ciepło, którego jej brakowało.

Układ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz