Jessie przestała liczyć dni spędzone w Londynie. Zlewały jej się w jeden ciąg niekończących się godzin. Z czasem nawet zaczęła tęsknić za San Diego. Anglia ją przygnębiała. Pustka w domu, jesienna pogoda, brak Scotta, brak mamy. Niby Mary bardzo o nią dbała, starając się zapewnić jej rozrywkę i załatać lukę, ale to była kropla w morzu.
Przygnębienie z czasem zauważył ojciec, który zastał córkę przed telewizorem, oglądającą jakąś wróżkę w środku nocy.
- Dlaczego nie śpisz? – zagadnął, podchodząc.
- Nie chce mi się – odpowiedziała nie odrywając znudzonego spojrzenia od ekranu. Tod zajął miejsce obok niej i chwilę obserwował kobietę, która wróżyła z kart. Potem przeniósł wzrok na Jessie.
- Nie tęsknisz za domem? – spytał nagle. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
- Skąd to pytanie?
- Jess, jesteś tu już prawie miesiąc. Nie czas wrócić do domu? Widzę, że jest ci ciężko.
- Jestem tu dla ciebie – oznajmiła, siląc się na uśmiech. Dotknęła jego dłoni i pogładziła jej wierzch.
- Słoneczko, ale ja nie jestem dzieckiem, a ty masz życie w Stanach. Pracę, męża. Tak nie można. – Pokręcił głową, karcąc ją delikatnie. Dziewczyna skrzywiła się lekko. – Posłuchaj. Wiem, że się o mnie martwisz i to jest wspaniałe. Ale musisz zrozumieć, że każdy radzi sobie z różnymi sytuacjami na różne sposoby. Ludzie przychodzą, odchodzą. Śmierć jest naturalną częścią naszego życia. Niektórzy umierają przedwcześnie, co mogę poradzić? – Wzruszył bezradnie ramionami. – Takie już jest życie i nie mamy na to żadnego wpływu. Każdy z nas ma tutaj swój określony czas i trzeba go przeżyć jak najlepiej, a nie zamartwiać się niepotrzebnie. – Uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Ale mama...
- Mama cierpiała – przerwał jej. – Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. – Westchnął ciężko, gdy tylko pomyślał o swojej żonie na kilka tygodni przed śmiercią. – Chcieliśmy, żebyś uniknęła tego wszystkiego, zapamiętała mamę jako szczęśliwą, uśmiechniętą.
- I to się wam udało – szepnęła, ze łzami w oczach. Ojciec uśmiechnął się do niej.
- Córeczko, mama jest teraz w lepszym miejscu i patrzy na nas z góry. Wciąż jest z nami, pamiętaj o tym. I na pewno nie chciałaby oglądać jak siedzisz ze starym ojcem zamiast w domu z mężem. – Przyciągnął ją i przytulił do siebie. Jessie zacisnęła powieki, powstrzymując łzy. To ona miała wyczuć moment, w którym będzie mogła wrócić do domu. Okazało się, że jej tata zrobił to o wiele lepiej i o wiele szybciej. Nie było na co czekać, trzeba było w końcu wrócić do domu.
Ucieszyła ją ta perspektywa.
Porozmawiali jeszcze chwilę, potem ojciec poszedł spać a Jessie chwyciła swój telefon. Wybrała numer do męża i przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Kochanie, nie śpisz? – Troskliwy głos Scotta spowodował, że Jessie uśmiechnęła się szeroko.
- Jak widać.
- Stało się coś?
- Owszem, wracam do domu – powiedziała. Scott natychmiast się zaśmiał.
- Boże, nareszcie. – W jego głosie było tyle ulgi i szczęścia, że dziewczyna też się zaśmiała. – Już nie mogę się was doczekać. Bardzo tęsknię.
Blondynka nagle wzięła głęboki wdech. To straszne, ale na każdym kroku zapominała o tym, że była w ciąży. Przypominał jej o tym Scott. Nie pochwaliła się nawet ojcu, Mary czy Jamesowi. Po prostu wymazała ten fakt z pamięci, zajęta żałobą po mamie. Postanowiła jednak, że po powrocie do domu ogłosi szczęśliwą nowinę komu trzeba.
CZYTASZ
Układ 2
Lãng mạnKontynuacja losów Jessie i Scotta, którzy przetrwali kłamstwa, intrygi i układy. Teraz powinni żyć długo i szczęśliwie, ciesząc się odnalezionym spokojem oraz sobą nawzajem. Jednak co, jeśli do ich życia powrócą demony przeszłości? Lub ktoś, kto nie...