Rozdział 34

11 3 0
                                    

Black już kompletnie zapomniał o pracy. Nic już nie miało dla niego znaczenia. Hotele były odległym obowiązkiem, którego ani myślał wykonywać. Poszukiwanie kolejnego śladu jego żony przyćmiewało wszystko inne. Postanowił raz jeszcze udać się do szefa Jessie licząc, że przeoczyli coś na nagraniu. Może jak spojrzy na to jeszcze raz, coś to da? Może dostrzeże jakiś szczegół niewidoczny wcześniej? Z płonną nadzieją wszedł do klubu.

Przy barze stała Debbie, wycierając kontuar.

- Dzień dobry – przywitał się. Dziewczyna aż podskoczyła a na jego widok, na twarz zarzuciła współczucie. – Szef jest?

- Jest u siebie – odpowiedziała, a gdy ruszył w korytarz, wyskoczyła zza baru. – Scott, poczekaj – zawołała za nim. Mężczyzna posłusznie zatrzymał się i odwrócił, gdy kelnerka podchodziła do niego. Ewidentnie nie wiedziała jak ma zacząć, co powiedzieć.

- Coś się stało? – spytał widząc, że nie potrafi rozpocząć rozmowy. Splotła w końcu przed sobą dłonie i przyjrzała mu się intensywnie.

- Czy wiadomo już coś o Jessie? – spytała ze smutkiem w głosie.

- Niestety nie.

- Bardzo tu za nią tęsknimy. Panuje bez niej chaos. – Westchnęła z tęsknotą a Black uśmiechnął się niepostrzeżenie na myśl o tym, że jego zaradna żona trzymała to miejsce w ryzach. – Na początku myślałam, że jej nieobecność to przez tę kłótnię z Carlosem, dopiero potem szef powiedział mi, że...

- Zaczekaj, jaką kłótnię? – Zdziwiony Scott wyłapał interesujący go fragment i przyjrzał się dziewczynie.

- Nooo... szefowa chwilę przed zniknięciem pokłóciła się z Carlosem. Do tego stopnia, że go zwolniła – dodała konspiracyjnym szeptem. Mężczyzna szerzej otworzył oczy.

- O co poszło?

- Nie mam pojęcia. – Z żalem pokręciła głową. – Ona była wściekła, Carlos skruszony, żadne z nich nie zdradziło powodów kłótni i zwolnienia.

Krótka rozmowa Debbie i Scotta przywołała Bena, który pojawił się na sali z szerokim uśmiechem, rozpościerając ramiona.

- Przyjacielu, co tu robisz? – spytał. Scott raptownie odwrócił się i rzucił mu uważne spojrzenie.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że w dniu zniknięcia Jessie, ona zwolniła Carlosa?

- Nie sądziłem, że to istotne – mruknął, pocierając kark.

- Wszystko jest istotne! – zawołał. – Dajcie mi na niego jakiś namiar. Gdzie on teraz pracuje? – Patrzył to na szefa, to na barmankę. W końcu ona odezwała się jako pierwsza.

- Z tego co opowiadał, dostał pracę w „Blue Heaven", w tym klubie na drugim końcu miasta – zdradziła. Scott uśmiechnął się do niej z wdzięcznością.

- Dziękuję ci, Debbie – powiedział z przekonaniem, na co dziewczyna zarumieniła się. Mężczyzna bez słowa rzucił się do wyjścia, a w drodze do samochodu wrzucił w Internet nazwę klubu. Otwierali go dopiero za trzy godziny, sama droga miała zająć jedną trzecią z tego. Postanowił więc pojechać tam od razu i przeczekać pod klubem na otwarcie. Modlił się w duchu, by Hiszpan miał tego dnia zmianę, bo kolejne godziny zwłoki go wykańczały. Ta niepewność sprawiała, że popadał w obłęd. Nie liczył, że Carlos zdradzi mu miejsce pobytu jego żony, bo niby skąd ten miałby to wiedzieć? Ale liczył na jakąś wskazówkę, cokolwiek, co mogłoby go przybliżyć do znalezienia blondynki.

Na policję nie było co liczyć. Sprawa była zgłoszona ale ich posuwanie się na przód było niczym w porównaniu z działaniami Scotta. Miał dojścia, miał kontakty, miał znajomości. W razie czego mógł bardzo wiele, a tym bardziej, jeśli w sprawę zamieszane było życie jego żony.

Układ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz