Rozdział 11

12 2 0
                                    

Rozmowa z Riley kompletnie wybiła Jessie z rytmu. Kiedy Vincent wiózł ją do domu, przypomniała sobie, po co tak naprawdę wyszła z domu. Nie lubiła zostawiać spraw na później, dlatego poprosiła kierowcę by zawrócił, aby mogła znaleźć te przeklęte miejsce na święta i mieć to już z głowy.

O dziwo szukanie nie zajęło mnóstwa czasu. Dziewczyna zrobiła rezerwację, wpłaciła zaliczkę i postanowiła porozmawiać o tym jeszcze z szefem, czy aby na pewno nie miał obiekcji.

Zajechała pod klub, weszła bocznym wejściem i skierowała się do gabinetu swojego szefa.

- O, Jessie. - Uśmiechnął się na jej widok. - Nie sądziłem, że cię tu jeszcze zobaczę. Myślałem, że skończyłaś pracę przed otwarciem.

- Tak było, ale chciałam jeszcze z panem pomówić - oznajmiła, po czym zajęła krzesło obok jego biurka. Ben odsunął od siebie stos kartek i skupił wzrok na Jessie.

- Więc o co chodzi?

- Tutaj jest plan na cały przyszły tydzień. - Podała mu teczkę, którą wyciągnęła z torebki. Miała wysłać mu te plany mailowo, jednak z racji, że i tak chciała wstąpić do klubu, postanowiła przekazać mu to osobiście. - Wybrałam dwa dni w tygodniu, w których zrobimy coś w rodzaju ladies night. Wtedy Carlos będzie dawał swoje występy. Dodałam już ogłoszenie na stronę, żeby było wiadomo z wyprzedzeniem. Poza tym na sobotę zaplanowałam wieczór w temacie lat osiemdziesiątych. To był wybór ludzi z sondażu, co bardzo mnie zdziwiło, że właśnie takie coś interesuje większość.

- Świetna robota, Jessie - pochwalił ją, przeglądając przygotowane dla niego kartki z teczki.

- Dodatkowo zaklepałam nam przyjemny lokal pod kolację świąteczną. Wyślę panu mailem wszystkie szczegóły.

- Ufam ci w stu procentach. - Podniósł w końcu wzrok i obdarzył ją szczerym uśmiechem. - Dziękuję ci za to wszystko.

- Do usług. - Odwzajemniła uśmiech.

- A teraz zmykaj, już późno - zauważył. Dopiero wtedy dziewczyna zerknęła na zegar ścienny i ze zdumieniem zauważyła, że dochodziła już dziewiąta. Rozmowa z Riley, potem szukanie tej knajpy, tak ją pochłonęło, że kompletnie straciła poczucie czasu.

- Dobranoc, szefie - powiedziała wstając i kierując się do wyjścia.

- Dobranoc, Jessie.

Wyszła z gabinetu i poczuła nagłe zmęczenie. Wszystkie emocje i adrenalina, związana ze spotkaniem z dawno niewidzianą znajomą, opadły z niej w jednym momencie.

Chyba nic się nie stanie, jak wypiję jednego drinka, pomyślała i ruszyła w stronę baru, przy którym akurat urzędował Carlos.

Uśmiechnął się na widok szefowej, która oparła się o kontuar.

- Zrobisz mi drinka w wolnej chwili? - spytała.

- Oczywiście. Jakiego drinka szefowa sobie życzy?

- Tego twojego.

- Robi się. - Mrugnął do niej i przystąpił do tworzenia swojego dzieła. W tym czasie Jessie odwróciła się i omiotła wzrokiem salę, patrzyła na bawiących się ludzi. Krótko potem barman podsunął jej śliczny napój. Wzięła go, podziękowała i usiadła w niewielkim boksie niedaleko baru. Zaczęła powoli sączyć drinka, przeglądając coś w komórce i kiwając się do lecącej z głośników muzyki.

Rozluźniła się po wypiciu koktajlu i zadzwoniła do Vincenta, że jest już gotowa do powrotu do domu. Gdy wstała z miejsca i miała zamiar odnieść pustą szklankę, usłyszała głos:

Układ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz