Rozdział 17

14 3 0
                                    

Telefon.

To zdecydowanie dzwonek jej komórki.

Jessie podniosła rękę i na oślep odnalazła telefon na stoliku nocnym koło łóżka. Mrużąc oczy od nadmiaru światła najpierw sprawdziła godzinę. Dochodziła druga w nocy. Wyprostowała się gwałtownie gdy spostrzegła, kto do niej dzwonił o tak później porze.

- Halo? Tato?

- Cześć córeczko – powiedział cicho a jego głos rozniósł się dziwnym echem. Dziewczyna zmarszczyła brwi. – Przepraszam, że dzwonię tak późno. Wiem, że u was już noc.

- Nic nie szkodzi, tato. Co się stało? – spytała cicho, przecierając dłonią oczy. Zerknęła na Scotta, który zaczynał się wiercić. Prawdopodobnie od jej nocnej rozmowy. Postanowiła więc porozmawiać poza sypialnią i zaczęła wygrzebywać się z pościeli.

- Mogłabyś do nas przylecieć?

Jego pytanie sprawiło, że Jessie zastygła w bezruchu. Chwilę analizowała jego prośbę i w ciągu sekundy przez jej mózg przewinęło się sto powodów, dla których ojciec mógłby prosić ją o coś takiego.

- Tato... wybieramy się do was za niedługo przecież – przypomniała.

- Dobrze by było, jakbyście... przylecieli wcześniej – powiedział. Słowa przychodziły mu z trudem, dziewczyna natychmiast to wyczuła. Wstała z łóżka czując jak serce podchodziło jej do gardła.

- Tato, powiedz mi najpierw, co się dzieje?

Zapadła cisza, która jeszcze bardziej zaniepokoiła córkę Stewartów. Ruszyła w stronę drzwi nie chcąc zbudzić męża, gdy Tod w końcu zdecydował się na odpowiedź.

- Mama jest w szpitalu.

Jessie znów stanęła w bezruchu. Tym razem na dłużej. Przed oczami pojawiła się matka. Przeszedł ją zimny dreszcz.

- Boże, jak to w szpitalu? Co się stało?!

- Mama... ostatnio źle się czuje...

- I mówisz mi o tym dopiero teraz?! – wykrzyknęła, zapominając kompletnie o śpiącym Blacku. Rzuciła się w stronę garderoby. Wyciągnąwszy walizkę z jej wnętrza, zapaliła nocną lampkę.

- Wybacz, córeczko. Nie chcieliśmy cię niepokoić i...

- Co to znaczy, że mama źle się czuje? – przerwała mu, czując narastającą wściekłość z powodu niewiedzy i strach z powodu stanu matki. Scott w tym czasie się obudził i pytająco spojrzał na żonę, która jedną ręką trzymała telefon przy uchu a drugą wrzucała do walizki wszystko, co miała pod ręką.

- Porozmawiamy, jak przyjdziesz.

- O nie. Dość już tajemnic. Odpowiedz, co z mamą?!

- Mama ma nawrót choroby – powiedział z wyczuwalnym trudem. Przez ciało jego córki przeszedł okrutny dreszcz, który natychmiast zmusił ją do łez. Upadła na kolana przed walizką i zacisnęła mocno usta, nie chcąc rozklejać się przy ojcu.

- Pakuję się i jadę na lotnisko. Zadzwonię, gdy wyląduję – mruknęła i rozłączyła się, po czym rzuciła telefonem gdzieś przed siebie. To był jeden z jej największych koszmarów – mama z nawrotem choroby nowotworowej.

Jessie schowała twarz w dłoniach i zacisnęła mocno powieki. To nie mogła być prawda. Przecież lata temu Amy z tego wyszła. Po raku nie było nawet śladu. Co prawda zostawił spustoszenie w jej ciele w różnych postaciach, ale nikt nie przypuszczał, że to choróbsko kiedykolwiek powróci.

Nagle wiele rzeczy stało się dla niej jasne. Ostatnio tata odebrał telefon mamy mówiąc, że ta spała. A z nią samą też dawno nie rozmawiała. Przyziemne, amerykańskie problemy przysłoniły rodzinę w Anglii, o której zdążyła na chwilę zapomnieć.

Układ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz