Rozdział 12

57 4 0
                                    

Czułam się, jakby ledwo zmrużyłam oczy, gdy nagle poczułam lekkie szturchnięcie.

Otworzyłam z trudem oczy, a przede mną zamajaczyła postać. Nad moją głową stała Madison. Wyglądała tragicznie – jej włosy były potargane, twarz pobladła, a oczy zasnute cieniami. Widać było, że cierpi.

– Co się wczoraj stało? – zapytała, a jej głos brzmiał jak szept pełen bólu.

Przeciągnęłam się, czując, jak mięśnie w moim ciele są ociężałe po stresującym wieczorze i usiadłam na łóżku.

– Jak się czujesz? – zapytałam, patrząc na nią z troską.

Madison opadła na brzeg mojego łóżka, chwytając się za głowę, jakby próbowała utrzymać ją w jednym kawałku.

– Nigdy w życiu nie bolała mnie tak głowa – jęknęła. – Co ja wczoraj piłam? Czuję się jakbym została potrącona przez pociąg.

Zmarszczyłam brwi, czując, że coś jest nie tak. Wczoraj była w strasznym stanie. Zbyt pijana, jak na taką ilość alkoholu.

Westchnęłam, próbując delikatnie przypomnieć jej o wydarzeniach ostatniego wieczoru.

– A co pamiętasz z zeszłego wieczoru? – zapytałam, obserwując jej twarz, na której pojawił się cień zdezorientowania.

Madison zmrużyła oczy, starając się zebrać wspomnienia.

– Ostatnie, co pamiętam to, to że zniknęłaś z Lukiem i długo nie wracałaś – zaczęła, a jej głos był nieco roztrzęsiony. – Próbowałam cię znaleźć, ale było zbyt dużo ludzi, więc podeszłam do baru. Obserwowałam salę, czekając, aż się pojawisz.

Przygryzłam wargę, słysząc, jak jej ton się zmienia, jakby nagle przypomniała sobie coś, co zaczynało ją martwić.

– Wtedy podszedł do mnie jakiś facet – mówiła dalej, marszcząc brwi, jakby próbowała przypomnieć sobie szczegóły. – Był... dziwny, ale rozmawiał całkiem sensownie. Postawił mi drinka. Wypiłam go, a potem... potem nie pamiętam nic. Ani jednej rzeczy.

Słowa, które wypowiadała, zaczęły formować w mojej głowie przerażający obraz.

Czy ktoś mógłby jej coś dosypać do drinka?
To wyjaśniałoby, dlaczego była w takim stanie, gdy ją znalazłam w parku.

Madison spojrzała na mnie z przestraszona, jej oczy otworzyły się szerzej, jakby dopiero teraz dotarło do niej, co mogło się wydarzyć.

– Ana... myślisz, że on mógł... dosypać mi coś do drinka? – zapytała, a jej głos zaczął drżeć.

Przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie słowa.

Wszystko wskazywało na to, że to możliwe.

W końcu powoli pokiwałam głową.
– Maddie, widząc, w jakim stanie byłaś wczoraj, nie wykluczam tego – powiedziałam cicho. – Razem z Luke'iem znaleźliśmy cię w parku, naprzeciwko klubu.

Madison pobladła jeszcze bardziej, a jej oczy wypełniły się przerażeniem. Zakryła usta dłonią, próbując przetrawić to, co usłyszała.

– Boże, nie wierzę... Jak mogłam być tak głupia? – wyszeptała, wbijając wzrok w podłogę. – Dlaczego zgodziłam się wziąć od niego tego drinka?

Podsunęłam się bliżej, kładąc rękę na jej ramieniu, starając się ją uspokoić.

– Maddie, to nie twoja wina – powiedziałam stanowczo. – Każdy z nas może paść ofiarą kogoś, kto chce wykorzystać naszą nieuwagę. Ważne, że nic gorszego się nie stało. Luke i ja byliśmy tam na czas.

W Cieniu FleszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz