Rozdział 6

61 5 0
                                    

Kolejne dni minęły mi w atmosferze niepewności i napięcia. Każde spojrzenie Nathaniela w biurze, przyprawiało mnie o dreszcze, a jego obecność była jak cień, którego nie mogłam się pozbyć.

Wiedziałam, że moje zadanie w San Diego było testem. Nie tylko moich umiejętności zawodowych, ale i wytrzymałości psychicznej. Nathaniel chciał, żebym się potknęła, żebym popełniła błąd – czekał na to, gotowy uderzyć. Ja natomiast wiedziałam, że nie mogę mu dać tej satysfakcji.

Dziś wieczorem miałam wyjechać. San Diego czekało, a ja czułam, że to moja jedyna szansa, by jakoś wyrwać się z tego kręgu, w którym Nathaniel próbował mnie zamknąć.

Przygotowywałam się do tego wyjazdu, jakbym miała przed sobą najważniejszy egzamin życia.

Walizka stała przy drzwiach mojego pokoju, a ja wrzucałam do niej jeszcze ostatnie rzeczy, odruchowo sprawdzając wszystko po kilka razy.

Na biurku leżały bilety na samolot i dokumenty potrzebne do negocjacji z nowymi modelkami. Spędziłam całe noce przeglądając ich profile, zapoznając się z ich karierami i przygotowując się na rozmowy.

W głowie miałam jednak ciągle jedno pytanie: Dlaczego ja? Dlaczego Nathaniel, wybrał mnie do takiego zadania?

Madison próbowała mnie pocieszać, ale ona chyba cieszyła się na tej wyjazd. Podobała jej się wizja odskoczni z siedzenia wiecznie przy biurku.

Ja natomiast nie potrafiłam cieszyć się tym wyjazdem. W normalnych okolicznościach może i skakałabym ze szczęścia, że dostałam taką szansę. Wyjazd do San Diego, udział w prestiżowym pokazie mody, reprezentowanie agencji – to wszystko brzmiało jak spełnienie marzeń. Ale strach przed porażką, która mogła skończyć się moim zwolnieniem, skutecznie odbierał mi jakąkolwiek radość. Każda myśl o tym, co może się wydarzyć, jeśli nie podołam, była jak ciężar, który nieustannie mnie przygniatał.

Pojawiały się pytania, których nie mogłam zignorować. Co jeśli nie uda mi się zwerbować modelek? Co jeśli Nathaniel czekał tylko na pretekst, by się mnie pozbyć? A może właśnie to było jego celem? Wysyłając mnie na tę misję, dawał mi zadanie z góry skazane na porażkę? Może nie chodziło o moje umiejętności, tylko o to, bym popełniła błąd.

Nie mogłam tego wiedzieć, ale świadomość tego, że po powrocie może na mnie czekać już tylko wypowiedzenie, sprawiała, że czułam, jak lodowaty dreszcz przechodzi mi po plecach.

W biurze pojawiłam się wcześniej niż zwykle. Chciałam wszystko załatwić przed wyjazdem – odprawić się, upewnić się, że mam wszystkie niezbędne dokumenty i sprawdzić, czy nie ma żadnych niespodzianek.

Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, z gabinetu Nathaniela wyłoniła się jego sekretarka.

— Nathaniel prosił, żebyś zajrzała do niego przed wyjazdem.

Serce zabiło mi mocniej. Czułam, jak moje dłonie natychmiast się pocą. Nie chciałam tam iść, ale nie miałam wyboru. Odłożyłam dokumenty na biurko, z trudem łapiąc oddech i ruszyłam w stronę gabinetu.

Weszłam do gabinetu Nathaniela z mieszanką lęku i irytacji, które towarzyszyły mi odkąd otrzymałam to przeklęte zadanie. Serce biło mi mocniej, a ręce drżały, choć starałam się to ukryć. Zastanawiałam się, co tym razem miał dla mnie przygotowane. Liczyłam na to, że może chce omówić ostatnie szczegóły wyjazdu albo nawet, że mimo wszystko, da mi jakieś wskazówki. W głębi serca wiedziałam jednak, że nic z tego. Od chwili, gdy odrzuciłam jego zaloty, coś w naszym układzie się zmieniło.

— Anastasio — przywitał mnie uprzejmie, choć w jego głosie wyczuwałam coś, co kazało mi zachować czujność. — Gotowa do wyjazdu?

— Tak — odpowiedziałam krótko, starając się nie zdradzić, jak bardzo jestem zdenerwowana.

Nathaniel siedział za swoim wielkim, drewnianym biurkiem, w skórzanym fotelu. Na jego twarzy malował się ten znany mi już zbyt dobrze szyderczy uśmiech.

– Plany uległy zmianie – rzucił, jakby to była codzienność, nie przejmując się ani moim czasem, ani przygotowaniami. – To są nowe twarze, które masz zwerbować.

Zamarłam, gdy Nathaniel rzucił, na biurko przede mną, teczkę dokumentów. Zaskoczenie zmieszało się z narastającym we mnie gniewem.

Spojrzałam na niego, nie kryjąc już zdziwienia.
– Co to jest? – Zapytałam, choć już przeczuwałam odpowiedź. Nie spodziewałam się jednak, że tak bezczelnie obróci wszystko przeciwko mnie.

Nathaniel oparł się na biurku i patrząc mi prosto w oczy, z uśmieszkiem, który przysparzał mnie o mdłości, wyjaśnił:
– To są nowe modelki. Te, które teraz masz przekonać do naszej agencji. Stare plany są już nieaktualne.

Czułam, jak zimny pot pojawia się na moich plecach. Z każdym słowem coraz bardziej docierało do mnie, co się dzieje.

Zarwałam pół nocy, analizując poprzednie dokumenty, szykując odpowiednie argumenty, układając w głowie każdą rozmowę, którą miałam przeprowadzić, by zwerbować tamte dziewczyny. A teraz, w dzień wyjazdu, wszystko ulega zmianie.

– Dlaczego mi o tym mówisz dopiero teraz? – Zapytałam cicho, starając się zachować spokój, choć w środku gotowałam się ze złości.

– Taka jest potrzeba chwili – odparł, wzruszając ramionami, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Liczę, że dasz sobie radę. – Nachylił się nieco bliżej, a w jego głosie było coś niebezpiecznego. – Przecież na tym zależy ci najbardziej, prawda? Żeby sprostać zadaniu.

Patrzyłam na niego, czując, jakby cały świat wirował wokół mnie. To był sabotaż, oczywiste i brutalne. Wiedziałam, że chce, bym zawiodła. Chce mnie zmusić do błędu, by mieć pretekst do zwolnienia mnie z pracy.

Każda sekunda w jego obecności przypominała mi, jak bardzo jestem na krawędzi.

– Mam nadzieję, że to nie będzie dla ciebie problem – dodał z udawaną troską, odchylając się z powrotem na fotelu. – W końcu to zadanie jest kluczowe dla naszej agencji.

Nie odpowiedziałam. Z trudem powstrzymałam się, by nie powiedzieć czegoś, czego mogłabym później żałować. Byłam wściekła i przerażona jednocześnie, a z każdą chwilą czułam, jak tracę nad tym kontrolę.

Wiedziałam jedno: ten wyjazd mógł być końcem mojej kariery, jeśli nie zdołam udowodnić swojej wartości.

— Wierzę w ciebie, Anastasio. Ale pamiętaj... jeśli zawiedziesz, nie ma powrotu.

Zacisnęłam szczęki, starając się nie zareagować. Odsunęłam się od niego, starając się utrzymać dystans, który i tak czułam, że jest zbyt mały.

— Nie zawiodę — odpowiedziałam, po czym, wzięłam plik nowych dokumentów i wyszłam z gabinetu, czując, że muszę jak najszybciej znaleźć się z dala od Nathaniela.

Kiedy drzwi się za mną zamknęły, poczułam, jak napięcie opada z mojego ciała. Wróciłam do swojego biurka, odetchnęłam głęboko i próbowałam się skupić. Za kilka godzin wsiądę na samolot, a potem San Diego będzie moim nowym polem walki.

W Cieniu FleszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz