Rozdział 31

71 8 0
                                        

Obudziłam się, czując ciepłą dłoń Luke'a, obejmującą mnie w pasie. Jego cichy oddech muskał mój kark, a ja uśmiechnęłam się delikatnie, nie otwierając jeszcze oczu.

Nie chciałam przerywać tej chwili – tych naszych cichych, intymnych poranków. Gdybym mogła, zatrzymałabym czas właśnie w takich momentach, gdy świat przestawał istnieć, a jedyną rzeczywistością byliśmy my – ja i Luke.

Delikatnie poruszyłam się w jego objęciach, a on, nawet przez sen, mocniej przyciągnął mnie do siebie.

Jego oddech stał się równy i spokojny, a ciepło jego ciała było jedyną rzeczą, jakiej teraz potrzebowałam.

Tak bardzo cieszyłam się, że znów byliśmy razem.

Wspomnienia z poprzedniego wieczoru wciąż były żywe w mojej głowie. Luke zabrał mnie na randkę do restauracji, którą wynajął całą tylko dla nas. Każdy szczegół był zaplanowany – od wina, po muzykę czy taniec. Nawet najmniejsze detale wskazywały na to, jak bardzo zależało mu na tym, bym czuła się wyjątkowo.

Mogliśmy spędzić ten czas w prywatności.
To była idealna noc.

Leniwie podniosłam rękę, sięgając po telefon, który leżał na stoliku nocnym, ale kiedy spojrzałam na ekran, moje serce zamarło.

Za dwadzieścia minut powinnam być w pracy.

– Cholera – wymamrotałam pod nosem, zrywając się z łóżka. Moje ruchy były na tyle gwałtowne, że obudziłam Luke'a.

Otworzył jedno oko, podnosząc głowę z poduszki.

– Dzień dobry, stokrotko – powiedział z lekko zachrypniętym głosem, który mimo wszystko brzmiał jak muzyka dla moich uszu.

– Dzień dobry – odpowiedziałam, choć w głowie miałam tylko jedną myśl: jestem spóźniona.

Biegałam po pokoju jak w amoku, szukając czystych ubrań. Przesunęłam się do szafy, wyciągając z niej pierwsze rzeczy, które przyszły mi pod rękę.

Wciągnęłam na siebie koronkową bieliznę, a potem szybko sięgnęłam po szerokie, jeansowe spodnie, próbując nie zgubić tempa.

Luke podniósł się z łóżka i oparł na łokciu, patrząc na mnie z rozbawieniem.

– Co robisz? – zapytał z uśmiechem, widząc mój pośpiech.

– Zaspałam do pracy – odparłam w pośpiechu, wsuwając spodnie na biodra. Moje palce zadrżały, gdy próbowałam zapiąć guzik.

Luke przeciągnął się leniwie, jakby zupełnie nie przejmował się tym, co się działo wokół.

Wyciągnął rękę, sięgnął po swój telefon i spojrzał na godzinę.

– Masz jeszcze dwadzieścia minut – rzucił spokojnie. – Nie panikuj.

– Tak, ale muszę zrobić sobie śniadanie – odpowiedziałam, zrywając z wieszaka białą, luźną koszulę i szybko narzucając ją na siebie.

– Nie musisz – Luke odparł, wciąż spokojny jak zawsze. – I tak jadę dzisiaj do agencji. Steven zarządził spotkanie, więc możemy wyskoczyć na lunch.

Zatrzymałam się w pół kroku, zaskoczona. Spotkanie?

– Jakie spotkanie? – zapytałam, marszcząc brwi i spoglądając na niego z wyraźnym zdziwieniem.

Luke uniósł brew, jakby był równie zaskoczony moim pytaniem.

– Mamy dziś omówić dalsze kroki promocji. Nie powiedzieli ci?

W Cieniu FleszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz