Siedziałam na miękkiej, welurowej kanapie, otulona ciszą apartamentu, który zdawał się tonąć w złotym blasku słońca. Świat zewnętrzny ledwie docierał do mnie – ruch uliczny, odgłosy miasta – wszystko to stało się odległym tłem dla tego, co właśnie działo się przed moimi oczami.
Ekran telewizora migotał przede mną, a na nim Luke, stojący na scenie, w centrum światła, które otaczało go jak aureola. W ciemnej koszuli, ze skupieniem na twarzy, wyglądał tak pewnie, a jednocześnie... tak intymnie. Jakby ten występ był tylko dla mnie, mimo że cały świat mógł go oglądać.
Usłyszałam pierwsze nuty utworu „Hotel Girl" i poczułam, jak moje serce na moment przestaje bić. Czas zwolnił, a każda kolejna sekunda wydawała się rozciągać w czasie, jakby jakaś nieznana siła chciała, bym mogła w pełni poczuć wagę tego momentu.
– Met her in a hotel lobby flashing lights and faded glory – Luke zaczął śpiewać, a jego głos był ciepły i pełen emocji, jakby każde słowo było starannie dobrane, aby jak najlepiej opisać tę historię. Naszą historię. Bo to nie była tylko piosenka – to była opowieść o nas. O tamtej chwili, gdy nasze drogi się spotkały.
Patrzyłam, jak Luke śpiewa, a w jego oczach widziałam coś głębszego, coś, co dostrzegałam tylko ja. Każdy ruch, każde drżenie jego głosu, każdy gest zdawał się być odbiciem naszych wspólnych chwil.
Jego dłonie, delikatnie zacisnęły się na mikrofonie, jakby trzymały coś znacznie cenniejszego – moje serce. Trzymał go z taką samą miłością, jakby obejmował mnie.
Luke był całkowicie oddany tej chwili, wydawał się pochłonięty nią bez reszty, a każdy dźwięk, który wydobywał się z jego ust, niósł w sobie echo naszych najskrytszych sekretów, utkanych z wyszeptanych słów i pierwszych ukradkowych spojrzeń. Każda nuta była jak fragment naszej intymnej opowieści, którą znałam tylko ja. Ja i on.
Nikt w studiu, nikt przed ekranem nie miał pojęcia, że Luke śpiewał o nas – o tym, co zawsze było ukryte przed światem, a teraz, w tych dźwiękach, stawało się wieczne – o naszym pierwszym spotkaniu.
Kiedy śpiewał o naszych pierwszych chwilach, które zmieniły bieg naszego życia, miałam wrażenie, że jego słowa płyną wprost do mnie, jak cichy, intymny szept skierowany tylko do mojego serca. Każda fraza była jak delikatne muśnięcie, a każda nuta przenikała przez ekran telewizora, rozbijając dystans kilometrów między nami. Jego głos – pełen ciepła i wspomnień – przenikał mnie, wnikał głęboko w moją duszę, jakby wyśpiewywał naszą historię wyłącznie dla mnie, niezależnie od tego, ilu ludzi było przed swoimi ekranami. Czułam, że w każdej sekundzie tej melodii istnieje tylko jedno – nasza miłość, nasza relacja i nasze pierwsze spotkanie, od którego zaczęło się wszystko.
Ludzie w studiu patrzyli na niego, być może zachwyceni melodią, jego talentem, ale tylko ja znałam prawdę ukrytą w tej piosence. Nikt nie wiedział, że „Hotel Girl" była naszą historią. Historią dwojga ludzi, którzy przypadkiem spotkali się w hotelowym korytarzu, a ich życia splątały się w sposób, którego nie można było przewidzieć. Każde słowo niosło ze sobą wspomnienie – nasze pierwsze rozmowy, delikatny dotyk dłoni, ciszę, która była pełna niewypowiedzianych obietnic.
Czułam, jak łzy delikatnie zbierają się w moich oczach, a powieki stają się cięższe, ale nie próbowałam ich powstrzymywać. Każda łza była odpowiedzią na wzruszenie, które niczym spokojna fala rozlewało się po moim sercu – ciepła, miękka, powolna, lecz niepowstrzymana. To uczucie przenikało mnie całkowicie, jakby każda nuta, każde słowo śpiewane przez Luke'a otwierało we mnie nowe drzwi do wspomnień. Te łzy nie były smutkiem, były cichym hołdem składanym naszej historii.
![](https://img.wattpad.com/cover/376538358-288-k543268.jpg)
CZYTASZ
W Cieniu Fleszy
Romance„W Cieniu Fleszy" to druga część emocjonującej opowieści o miłości, której nie da się ukryć przed światem. Anastasia Evans przez kilka miesięcy żyła w cieniu bólu i rozpaczy po rozstaniu z Lukiem Harrisonem, gwiazdorem, którego serce kiedyś należało...