Rozdział 1

78 5 0
                                    

Przekraczając próg biura agencji, poczułam, jak moje serce bije spokojniej. Ostatnie miesiące były jak niekończąca się noc – ciemne, pełne bólu, który wydawał się nie do przezwyciężenia. Rozstanie z Lukiem Harrisonem rozdarło mnie na kawałki, ale dziś, stając na korytarzu pełnym biurowego szumu, miałam wrażenie, że po raz pierwszy od dawna łapię oddech. To nie było łatwe, ale ta praca... ta praca była moim wyjściem z mroku.

Czułam się dziwnie spełniona. Może nie była to kariera moich marzeń, ale wypełniała pustkę, która po nim pozostała. Jako asystentka miałam ręce pełne roboty. Każdy dzień był zapełniony spotkaniami, dokumentami, telefonami – a im więcej było do zrobienia, tym mniej czasu zostawało na rozpamiętywanie przeszłości.

W ten sposób, paradoksalnie, zaczęłam się leczyć. Pracując, nad każdym kolejnym zleceniem, czułam, że zostawiam za sobą kawałek tej mrocznej przeszłości.

W dłoniach ściskałam plik dokumentów, które przedstawiały listę nazwisk wybranych do współpracy przy nowej kampanii marketingowej. To było moje pierwsze większe zadanie, zlecone mi bezpośrednio przez Nathaniela Blake'a.

Wchodząc do jego biura, byłam z siebie dumna. Włożyłam w to dużo wysiłku, a teraz nadszedł moment, by przedstawić efekty.

Stanęłam przy jego biurku, kładąc dokumenty na gładkim blacie.
Nathaniel uniósł wzrok znad ekranu komputera, uśmiechając się lekko.

Ten uśmiech... za każdym razem, kiedy widziałam ten błysk w jego oku, czułam dziwny niepokój. Nie mogłam zignorować tego, jak na mnie patrzył. To co kryło się w jego spojrzeniu, było dalekie od profesjonalizmu.

— A więc to są te nazwiska, Evans? — zapytał, biorąc do ręki plik dokumentów. Jego głos miał ten specyficzny ton, który przyprawiał mnie o dreszcz. Spojrzałam na niego, próbując utrzymać neutralny wyraz twarzy, chociaż wewnątrz czułam się nieswojo.

— Tak, sprawdziłam każdą propozycję. Myślę, że to odpowiednie osoby do współpracy przy tej kampanii — odpowiedziałam, krzyżując ramiona na piersi, jakby to miało mnie w jakiś sposób osłonić przed jego wzrokiem.

Nathaniel spojrzał na mnie znad papierów, unosząc brew. Potem, jakby to była rzecz zupełnie naturalna, przesunął spojrzeniem po moim ciele, zatrzymując się na mojej twarzy, a potem zsunął wzrok niżej. Poczułam, jak moje policzki płoną z zawstydzenia i złości.

— Dobra robota, Anastasio — powiedział, akcentując moje imię w sposób, który wywołał we mnie jeszcze większe zakłopotanie. — Wiedziałem, że zatrudnienie cię było strzałem w dziesiątkę. Nie tylko jesteś kompetentna, ale... no cóż, urozmaicasz to biuro, jak mało kto.

Jego słowa wywołały we mnie mieszankę złości i zażenowania. Wiedziałam, że Nathaniel ze mną flirtuje. Wiedziałam to od pierwszego dnia, kiedy zaczęłam tu pracować. Były to drobne uwagi, spojrzenia, czasami komentarze, które przekraczały granicę dobrego smaku. Teraz jednak byłam pewna, że nie jest to przypadkowe. Co gorsza, byłam w takim momencie życia, w którym najmniej na świecie potrzebowałam kolejnych komplikacji.

Nie szukałam romansu. Nie teraz. Nie tutaj. Wciąż byłam rozdarta po rozstaniu z Lukiem i każde takie spotkanie z Nathanielem przypominało mi, że nie mogę sobie pozwolić na kolejny błąd. Nie w pracy. Nie z nim.

— Cieszę się, że mogłam pomóc — odpowiedziałam szybko, starając się zakończyć tę wymianę zdań. Odwróciłam wzrok, udając zainteresowanie czymś na ścianie za jego plecami.

— Jeśli chcesz, moglibyśmy omówić twoje wybory w mniej... oficjalnym miejscu — dodał Nathaniel, uśmiechając się szeroko. — Kolacja? A może drink po pracy?

W Cieniu FleszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz