Rozdział 9

82 5 0
                                    


Przed wejściem na afterparty, które tętniło życiem tak samo, jak całe Fashion Show, serce biło mi coraz szybciej. Każda sekunda, każdy krok w kierunku wejścia pogłębiały nie tylko stres, ale też mieszaninę gniewu i niepewności. Nie chciałam tego przyznać, nawet przed samą sobą, ale wszystko, co działo się tej nocy, znowu sprowadzało mnie do Luke'a.

Ale on był tutaj tylko narzędziem, sposobem na dostanie się tam, gdzie musiałam być, żeby uratować swoją pracę. A jednak każda cząstka mnie buntowała się przeciwko temu.

Dlaczego znowu muszę być od niego zależna?

Gdy z Maddie zbliżałyśmy się do drzwi klubu, zauważyłam Luke'a, który stał w blasku neonowego światła. Jak zawsze, wyglądał pewnie – nonszalancki uśmiech, dłonie w kieszeniach. Obok niego stał Jake, który na pierwszy rzut oka wydawał się beztroski, z szerokim uśmiechem, jakby nic w życiu nie miało większego znaczenia.

To było to, czego Luke zawsze mu zazdrościł. Jake potrafił żyć chwilą, lekki jak piórko, podczas gdy Luke był obciążony ciężarem przeszłości. Tych samych cieni, które spowijały również moje serce.

– Hej, Ana – Jake przywitał mnie szerokim uśmiechem, jakby ostatnie miesiące nie były niczym więcej niż drobną przeszkodą w naszej znajomości. – Dawno się nie widzieliśmy.

– Jake – odparłam chłodno, choć próbowałam nadać swojemu tonowi uprzejmość. Trudno było jednak zapomnieć, że on też brał udział w ukrywaniu przede mną prawdy, która niemal zniszczyła moje życie.

Jake jednak nie stracił swojego zrelaksowanego stylu. Jego spojrzenie zatrzymało się na Maddie, a jego uśmiech stał się jeszcze bardziej zuchwały. Typowy Jake. Zawsze flirtujący, jakby każda kobieta w jego zasięgu miała zostać podbita jednym z jego pełnych pewności siebie tekstów.

– A ty musisz być Madison – powiedział, uśmiechając się szeroko, jakby Maddie była jego najnowszym odkryciem.

Wyciągnął dłoń, by ucałować jej rękę, co było całkowicie w jego stylu – nonszalancko eleganckie, z domieszką czaru, który nie na wszystkich działał. – Jake, przyjaciel Luke'a. Nie wiedziałem, że Ana ma tak piękną przyjaciółkę.

Maddie przewróciła oczami, choć uśmiechnęła się z lekką ironią.
Typowy Jake.
Ale Madison była zbyt mądra, by się na to nabrać, ale wystarczająco pewna siebie, żeby nie brać tego za nic więcej niż lekką grę.

– Miło cię poznać, Jake – odpowiedziała, ale w jej głosie było więcej ironii niż prawdziwej uprzejmości. – Ale jeśli myślisz, że takim tekstem mnie poderwiesz, to się mylisz. Musisz się bardziej postarać.

Jake roześmiał się, jakby właśnie usłyszał wyzwanie, które nie zamierzał przegrać.
– Zobaczymy, co da się zrobić – odpowiedział z łobuziarskim uśmiechem.

Przyglądałam się im przez chwilę, pozwalając na tę chwilową wymianę zdań, choć wewnętrznie czułam, jak moja frustracja rośnie.

Wiedziałam, że Jake zawsze był zabawny i flirciarski, ale to, co mnie w tej chwili najbardziej bolało, to to, że wszyscy zdawali się bawić, podczas gdy ja czułam, jak ta noc wymyka się spod kontroli. Jak wszystko, co próbowałam zbudować, stawało się zależne od Luke'a.

Luke stał obok, trochę z boku, jakby obserwował tę scenę z dystansu. Jego wzrok przesuwał się po mnie, jakby chciał coś powiedzieć, ale wolał milczeć. To nie było w jego stylu – to milczenie. Zwykle mówił, co myśli, ale teraz, tak jak i ja, próbował zrozumieć, jak mamy poruszać się po tym minowym polu przeszłości i teraźniejszości.

– Chodźmy – powiedziałam stanowczo, przerywając ich rozmowę. Nie miałam czasu ani siły na więcej niepotrzebnych gierek. – Nie mamy całej nocy, a ja muszę porozmawiać z modelkami.

W Cieniu FleszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz