Pov. Santia
- Niestety, tak - odparł. - Rok temu jego ojciec uratował mi tyłek w pewnej dość skomplikowanej sprawie skarbowej, to dobry prawnik. I ten jego przeklęty synuś musi mi to wypominać przy każdej okazji. Chodziliśmy razem do szkoły i mogę cię zapewnić, że na całym świecie nie ma drugiego takiego egoisty i dupka jak ten złamas.
O proszę! Najwyraźniej nie byłam jedyną członkinią klubu antyfanów Borysa Ryskali. To było miłe odkrycie.
- Chciałbym móc powiedzieć ci o nim coś dobrego, ale to najbardziej zjebany koleś, jakiego znam, trzymaj się od niego z daleka - doradził mi, spoglądając na mnie kątem oka.
Przewrócił oczami.
- Nic prostszego, zwłaszcza że mieszkamy pod tym samym adresem - czułam się gorzej z każdą minutą.
- On będzie dzisiaj na tej imprezie, gdybyś chciała skopać mu tyłek - poinformował mnie, śmiejąc się ze swojego żartu. Ta informacja zupełnie mnie zaskoczyła.
- Będzie na tej imprezie? - czułam, że żądza zemsty wypełnia całe moje ciało.
Dawid popatrzył na mnie w inny sposób.
- Nie chcesz chyba...? - zaczął niepewnie. Spojrzał na mnie z zaskoczeniem i obawą.
- Zawieź mnie tam - jeszcze nigdy w życiu nie byłam niczego tak pewna. - Skopię mu tyłek.
Dwadzieścia minut później znaleźliśmy się na plaży przed olbrzymim domem. Ale to nie jego rozmiary robiły największe wrażenie, ale liczba ludzi, którzy kręcili się wokół niego, przesiadywali na schodach i byli po prostu wszędzie.
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
FanfictionŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.