🌺 19 🌺

405 17 1
                                    

Pov. Santia

    Co za kompletny kretyn!

          Wchodząc po schodach, tupałam najmocniej, jak się dało, ale nie byłam w stanie przestać myśleć o ostatnich dziesięciu minutach, które spędziłam w towarzystwie tego półgłówka, którym okazał się mój nowy brat. Jak można być takim dupkiem, zarozumialcem i psychopatą jednocześnie, i to do tego stopnia? Boże! Nie wytrzymam z nim, nie dam rady go znieść. Byłam do niego uprzedzona z tego prostego powodu, że jest synem nowego męża matki, ale to, co się właśnie wydarzyło podbiło moją niechęć do niego do kosmicznych rozmiarów.

               To miał być ten wspaniały i sympatyczny chłopiec, o którym opowiadała matka.

              Nienawidziłam tego, w jaki sposób się do mnie zwracał, jak na mnie patrzył. Jakby był ode mnie lepszy tylko dlatego, że ma hajs. Przeskanował mnie wzrokiem z góry na dół, po czym uśmiechnął się.... Śmiał mi się prosto w twarz.

               Zatrzasnęłam za sobą drzwi pokoju, chociaż w tym ogromnym domu i tak nikt by tego nie usłyszał. Na zewnątrz zapadła już nic i łagodna poświata wpadła przez okno. W ciemności morze przybrało czarną barwę i nie widać było granicy między wodą a niebem.

                Wciąż wściekła zapaliłam światło.

Moja wina Santia x BorysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz